Skocz do zawartości
Nerwica.com

kubasniak

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kubasniak

  1. Dziękuję za odpowiedzi Zmieniłem tryb życia i zaczynam myśleć pozytywnie, to pomaga ^^ Pozdrawiam, Kuba -- 05 sty 2012, 14:51 -- Dzisiaj miałem podobne kłucia, tylko nie w klatce piersiowej. W brzuchu i w głowie jakby mi uciskało w czaszce, wydaje mi się że przy stresie bardzo mocno skacze mi ciśnienie, ręce i stopy mi marzną i zaczynam sie lekko telepać. Powiedzcie mi jak się nie stresować?
  2. kubasniak

    Dlaczego tak jest?

    Za bardzo się przejmujesz opiniami innych ludzi i ich wyzwiskami. Ci ludzie są gorsi od Ciebie, ponieważ schodzą do poziomu poniżej krytyki, a w dodatku są niewychowani. Ty natomiast osiągasz dobre wyniki w szkole i w parafii. Nie trać wiary w Boga, bo będzie jeszcze gorzej. Tylko on jest w stanie Ciebie wysłuchać. Nie przejmuj się opiniami innych ludzi. Przyjaciele sami się w końcu znajdą, kiedy trafisz w dobre towarzystwo. Jesteś zajebisty, mów sobie to codziennie przed lustrem. Skup się na nauce i rozwijaniu swoich dobrych stron. Nie wmawiaj za cholerę sobie, że jesteś do bani i że w ogóle lipa jest. Z dobrą nauką i dobrym wychowaniem w przyszłości trafisz na dobrych ludzi, którzy nie wyzywają, szanują i mają cel w życiu. Pomagaj ludziom, nie trać wiary w nich i nie odwracaj się od nich. Zobaczysz jeszcze, że Ci co Ciebie wyzywali będą mieli gorzej niż ty. Skup się na sobie, na własnym życiu. Pomedytuj, wkręć się w jakieś hobby, czytaj książki, a przede wszystkim ustabilizuj swoje życie obowiązkami, mają one ogromny wpływ na jakość życia. Ostatnio też miewam przeróżne problemy, stres, nerwica, niska samoocena, ale wraz z rokiem 2012 zmieniłem całkiem moje nastawienia do ludzi i życia. Zauważyłem, że to człowiek samemu się wkręca w smuty, potrafiłem samemu wmawiać sobie, że jestem najgorszy, najgłupszy i że w ogóle nie powinienem żyć, po 3 minutach mogłem płakać i czuć się przybity. To człowiek sam siebie schizuje. Uwierz w siebie i zacznij żyć!!! Pozdrawiam i życzę sukcesów w życiu, Kuba PS. PAMIĘTAJ! JESTEŚ ZAJEBISTY I NIKT CI NIE WMÓWI, ŻE TAK NIE JEST! I trochę samodzielności, nie skarż się, staraj się KAŻDY problem rozwiązać samemu...
  3. Witam! Mam na imię Kuba i mam 20 lat. Ostatnimi czasy gdzieś tak od początku grudnia prawie codziennie chodziłem spać o 3-4 w nocy, ponieważ grałem w gry na komputerze i surfowałem po sieci... Nie wiem co mi odbiło, ale nawet pomimo zmęczenia wciąż grałem i grałem, po prostu sam się jakoś wkręciłem... W święta połknąłem parę tabletek Aspargin. No nic, wczoraj poszedłem spać o 3 nad ranem i obudziłem się o 9 rano. Moja mama nie słyszy i pojechałem pomóc jej do ZUSu, a potem do Galerii Bałtyckiej w Gdańsku po okulary. Wszystko w sumie było ok, w ZUSie co 5 sekund ziewałem i tak przez 2 minuty, masakra. Załatwiłem wszystko bez stresów, kupiłem sok naturalny z wiórkami kokosu i aloesem, wypiłem na peronie w Gdańsku. Nadjechał pociąg, wziąłem dosyć głęboki wdech i nagle zakuło mnie bardzo ostro po lewej części klatki piersiowej, byłem przerażony, wsiadłem do pociągu. Powiedziałem mamie, że boję się, że zaraz zjadę na dół... Naprawdę byłem przestraszony, co chwile mnie kuło, lewy biceps zaczął bardzo mocno skakać, zbladłem, lekki pot na czole, siedziałem z zamkniętymi oczami. Kiedy miałem zamknięte oczy to co jakiś czas miałem wrażenie jakby dostawał kopa wewnątrz, w sensie jakby zamulone serce nagle wystrzeliwało z całej siły krwią. Pragnąłem zasnąć, ale nie potrafiłem, zacząłem błagać w myślach, żebym nie umarł i wytrwał aż do domu. Ludzie dziwnie na mnie patrzeli, a moja mama pytała mnie co 5 sekund jak się czuję, było to strasznie irytujące, choć rozumiem jej opiekuńczość w takim przypadku. Dojechałem na mój peron, wstałem i bałem się, że za chwilę znów bóle powrócą. Bardzo powoli szedłem, cały się trzęsłem, miałem zimne dłonie i stopy, serce dziwnie się zachowywało, fale ciepła, mrowienie, drgawki, OGROMNY stres i tak bez końca, podeszliśmy po taksówkę i pojechaliśmy do domu. W domu od razu wziąłem 3 tabletki Aspargin i wskoczyłem do łóżka przykryłem się 2 kocami i starałem się zasnąć, na początku miałem sucho w ustach i straszne drgawki od stresu, lecz po jakimś czasie ustały. Od godziny 14:30 do 19 leżałem w łóżku, wstawałem tylko żeby się załatwić i nie nawiązyłem z nikim kontaktu. Zauważyłem, że gdy wstałem to z jakimś czasem bóle zaczęły powoli powracać. Od momentu kiedy mnie w ogóle zakuło, zacząłem płytko oddychać, bo gdybym nabrał powietrza to kto wie, może bym się wywinął. Nawet teraz pisząc ten temat boję się nabrać głębokiego wdechu. O tej 19 zadzowniłem na pogotowie, nie wiedziałem z czym mam do czynienia i pierwszy raz w życiu mnie takie coś spotkało więc się nawet nie wachałem, lekarz powiedział, że raczej to nic nie jest poważnego, polecił mi kupić Nervosol albo Neurospazminę, gdyby nie pomogło to 2h później miałem zadzownić. Kupiłem nervosol i wziąłem od razu łyżeczkę. Pomogło po 10 minutach, bóle i drgania bicepsu, ud i innych mięśni ustały. Byłem w siódmym niebie. O 23:30 wziąłem kolejną łyżeczkę i poszedłem spać. Nie mogłem zasnąć na początku przez 15 minut, ale w końcu jakoś się udało. Miałem bardzo realne sny, przebudziłem się o którejś w nocy BARDZO spocony, szczególnie na nogach, odkryłem się i dalej spałem aż do 7 czy 8 rano i już nie mogłem dalej zasnąć, chociaż bardzo chciałem. Rano po śniadaniu wziąłem prysznic i znowu łyżeczkę Nervosolu. Jest lepiej, jadłem dzisiaj SAME zdrowe rzeczy, rodzynki, pistacje, rosół, sałatkę z warzyw, zieloną herbatę. Czuję się lepiej, chociaż mam rozwolnienie chyba po Nervosolu... Nie czuję stresu, lecz dalej boję się nabrać głębokiego wdechu, jak próbuję to lekko lewa część klatki piersiowej zaczyna boleć. Rok temu, miałem podobnie, serce mi kołotało, też przez przemęczenie, byłem na EKG i dali mi tylko Aspargin. Po tygodniu byłem jak nowy. Miałem 2x w życiu poważne myśli samobójcze ze względu na moją sytuację, rodzina się rozpadła (rozwód), liczne awantury + dochodziło do BARDZO stresujących rękoczynów przy których telepałem się jak galareta. Sytuacja rodzinna wywołała wiele razy bardzo silny stres. Oprócz tego pretensje do samego siebie, o wszystko, o to jaki głupi jestem, nieudolny, skończyłem technikum ze zdaną maturą i egzaminem zawodowym. Nie poszedłem na studia w tym roku, ponieważ mam planowany wyjazd za granicę. Nie mam też pracy, od paru miesięcy NIC nie robię... Nie potrafię się wziąć w garść, niby to takie proste, wstać i zrobić. Wszystko mnie przygnębia, miałem 3x napady płaczu, takie po prostu samoistne i dochodziły do tego najgorsze myśli. Niska samoocena itp. Dodam, iż byłem palaczem marihuany, ponieważ od wczoraj zadecydowałem, że NIGDY w życiu tego syfu już nie zapalę ani nie tknę żadnego papierosa. Marihuanę dosyć często paliłem z różnymi przerwami aż od 3 gimnazjum. Przeróżne formy przyjmowania od jointów po wiadra... Ale te myśli miałem max do połowy listopada, może do końca... Ostatnio nie miałem do siebie w ogóle żalu o nic, no może o to, że nic nie robię... Dzisiaj nadchodzi nowy rok i mam listę rzeczy, które na 100% zrobię i jestem bardzo na to zawzięty. Pytanie tylko, co mi dolega? Jakaś nerwica + depresja? Nie chcę brać żadnych psychotropów i stawać się warzywkiem uzależnionym od tabletek. Czy da się to wyleczyć zdrową dietą i ruchem fizycznym np. siłownią? Czy to wszystko było spowodowane marihuaną, że tak stres i myśli zaczęły na mnie działać? Czy wszystko się tak złożyło na to, że mnie tak pokręciło? Czy to tylko przez to przemęczenie? Teraz miewam lekkie drgawki (brak magnezu?) na udzie i momentami bardzo leciutkie kucie lewej strony, staram się leżeć, odpoczywać. Idę dzisiaj do kolegi wypić może 3-4 piwka, ale nic więcej. Potem wracam do domu spać. Czy te 3-4 piwka mogą wywołać jakieś niepożądane skutki? Pozdrawiam gorąco i życzę wszystkim forumowiczom jak i psychologom Wszystkiego Najlepszego z Okazji Nowego Roku oraz spełnienia postanowień noworocznych, Kuba PS. Przepraszam chciałem umieścić tego posta w dziale: Odpowiedzi i pytania do psychologa. Jeśli jest możliwość to proszę o przeniesienie tematu.
×