Witam, jestem nowy na tym forum. Od dobrych kilku lat choruje na nerwicę o podłożu lękowo-depresyjną. Brałem już trochę tych leków. Jednych wogołe nie tolerowałem, drugie działały na mnie z lepszym lub gorszym efektem. Już któryś raz z rzędu tak mam, że biorę dany lek przez pół roku, może trochę dłużej, jest dobrze, czuje że powoli z tego wychodzę. I wtedy przychodzi taki dzień, taki czas, że leki z dnia na dzień przestają działać. Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Tracą swoje działanie, wraca depresja, nerwica, lęki itp. Tak jakby ktoś jednym ruchem ręki, jednym przełącznikiem wszystko zmnienił. I wszystko, co przez te pół roku składałem, odbudowywałem na nowo, rozpada się na drobne kawałki i wracam do stanu początkowego.
Sytuacja taka pojawia się u mnie za każdym razem. Brałem andepin, luxetę, xetanor, velaxin, amitryptylinę, seronil, fluoxetynę, teraz jestem na andepinie. Wszystkie te leki działały na mnie dobrze. Najlepiej andepin. Proszę powiedzcie, czy to jest normalne, czy tylko ja tak mam. Czy tylko mój organizm szybko uodparnia się na leki