Cześć! sama już nie wiem co mam myśleć, dlatego postanowiłam poradzić się Was na forum. Mam 21 lat i od jakiegoś czasu dzieje się ze mną coś bardzo niedobrego i strasznie mnie to martwi. Ale do rzeczy, nie chce żeby ten post był za długi:) Zawsze byłam optymistką, lubiłam się bawić, poznawać nowych ludzi, chodzić na imprezy, przyjaciele uważają mnie za osobę z poczuciem humoru z którą zawsze można pogadać, pośmiać się i przypuszczam, że nikt nie wpadłby na to przez co przechodzę teraz. Cały czas jestem smutna, przygnębiona, tylko jak się czymś zajmę lub z kimś się spotkam zapominam o tym na chwilę, ale kiedy zostaje sama ze sobą to wraca. Ostatnio prawie codziennie płaczę. Nie lubię tego, co robię na co dzień, na studiach prawie nie mam znajomych, z nikim nie gadam oprócz jednej koleżanki, w ogóle nie robię nic co by mnie cieszyło. Czuję się samotna, z matka nie jestem blisko, uważam ze nasza relacja jest słaba i ona tak na prawdę mało o mnie wie. Moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam 7 lat, ojca nie było w ogóle w moim życiu, pojawił się dopiero w ostatnich latach i utrzymujemy niby kontakt, ale mimo wszystko mam do niego duży zal. Nie potrafię uznać go za na prawdę bliska mi osobę. Jedyna ważną osoba w moim życiu jest mój chłopak, z którym jestem od prawie roku. Kocham go i chce z nim być, to jedyne co wiem, ale ostatnio myślę że dla jego dobra lepiej byłoby gdybym od niego odeszła, żeby mógł być z kimś normalnym. Myślę tak, ponieważ ostatnio nachodzą mnie dziwne myśli, najpierw strasznie denerwowałam się myślą "a jeśli ja go nie kocham", to mnie paraliżowało po prostu, potem wyzywałam w myślach niektóre osoby, źle myślałam np o matce i czasami o nim, czasem pojawiła się też myśl ze mogłabym zrobić im krzywdę. Ale ostatnio jest jeszcze gorzej, bo nagle bez żadnego powodu zaczęłam się zastanawiać "a co jeśli jestem lesbijką". Strasznie to idiotyczne, ale ten strach był autentyczny, nawet patrzyłam na zdjęcia kobiet czy przypadkiem się to nie potwierdzi i cały czas nakręcałam tą myśl. Do tego seks przestał być dla mnie taki jak wcześniej, nie mogę się podniecić i mój chłopak to zauważa. Nie wiem czy to przez to co sobie wkręcam. Poza tym każdą emocję odczuwam tak jakby na 30%, jakbym była gdzieś poza tym wszystkim, nic mnie aż tak nie obchodzi i nic mi się nie chce. To tak w skrócie, meczy mnie to wszystko strasznie. O co w tym wszystkim chodzi?Będę bardzo wdzięczna jeśli ktoś mi odpisze, z góry dziękuje:)