Witam, jestem w depresji juz ponad 3 miesiace. Mam 17 lat, kiedys bylem bardziej smialy zawsze usmiechniety i bardzo sympatyczny lecz nastapila pewna sytuacja. Wiemy jak to jest w gimnazjum, poznalem dziewczyne z klasy ktora byla niezbyt lubiana. Sporo ze soba rozmawialismy, razem sie wspieralismy ale nagle cos sie stalo i sie sklocilismy. Najgorsze jest to ze poswiecilem swojego najlepszego przyjaciela dla tej dziewczyny i zostalem sam jak palec. Przetrwalem okres gimnazjum trafilem do dobrego liceum. Przez pierwszy rok nie bylem zbyt otwarty po przejsciach i nie ufalem zbytnio ludziom. Do tego drugi raz zakochalem sie w kims z klasy lecz po czasie okazalo sie ze tej osobie na niczym nie zalezalo co mnie calkowicie dobilo. Zaczalem klocic sie z rodzicami, z kolegami ktorych moglem policzyc na palcach jednej reki. Stracilem calkowita chec do zycia, kochalem sport i interesowalem sie wieloma rzeczami lecz teraz nie maja dla mnie kompletnego znaczenia. Zaczalem brac zomiren ale chyba nic nie daje. Innym "lekiem" miala byc byla przyjaciolka z gimnazjum ktora tez byla w depresji i nawzajem sie wspieralismy ale od niedawna zaczelo jej sie powodzic w rodzinie, ma chlopaka i mnie zupelnie olala co bylo nastepnym ciosem.
Wiem ze troche chaotycznie wszystko napisalem ale prosze o jakiekolwiek rady, nie chce isc do psychologow czy cos w tym stylu bo nie chce zeby rodzice dowiedzieli sie o mojej depresji. Nie moge z nikim juz o tym porozmawiac a musialem gdzies sie wyzalic.
Moglbym dodac to ze nigdy nie bylo po mnie widac depresji czy cos w tym stylu wiec nie mialem jakis problemow z kontaktem z innymi ale nie moge potrafic zaufac powiedziec cokolwiek komus bo boje sie ich reakcji, pozatym juz i tak nie mam do kogo sie w ten sposob zblizyc. Placze po nocach nie moge spaca jak juz zasne to budze sie kilka razy w nocy. Boje sie o swoja przyszlosc, ze nikogo w zyciu nie znajde przez to wszystko, przez niesmialosc i niepewnosc.