Witajcie,
niedawno zmarł na raka tata mojego chłopaka (jesteśmy ze sobą 8 lat). Od tego czasu nasz związek przechodzi kryzys, nawet nie wiem, czy to dobre słowo… Czuję, że jesteśmy razem, a jednak osobno. Jest bardzo skryty, mówi że chce dużo prywatności, wolności, uczucia okazuje mi coraz rzadziej.
Ostatnio jednak sprawy przybrały dziwny obrót, zaczął popijać - żeby się "odrealnić", wraca późno z pracy. Wiem, że ma tam koleżanki "pocieszanki" z którymi esemesuje o różnych porach, chociaż twierdzi, że to nic złego. Ciągle mówi jak mu źle. Że nie warto się starać. Że najlepiej jak go coś "walnie". Nie wiem czy to depresja po śmierci ojca, czy po prostu on postanowił uwolnić się ode mnie.
Wiem, że większość z Was pomyśli, że jestem egoistką, która myśli tylko o sobie. Wcale nie... Kocham go, też cierpię, gdy widzę, jak on się męczy. Nie wiem kompletnie jak mam się zachowywać, czasami emocje biorą górę, zapominam o tym, że on ma żałobę i cały czas cierpi. Obrażam się (wiem, zachowanie na poziomie przedszkolaka), potem płaczę i wiem, że źle robię.