Skocz do zawartości
Nerwica.com

piekny_tadeusz

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia piekny_tadeusz

  1. Ooo.. fajny pomysł. Takie coś byłoby ok. Jestem z W-wy.
  2. Teraz mój stan jest wyjątkowy. Zawaliły mi się dwa podstawowe światy: rodzinny i zawodowy. Chętnie wyjechałbym gdzieś, żeby popracować nad sobą, przewlekłymi lękami, stanami napięcia i niezadowolenia. Ale wyjazd 3 miesięczny nie wchodzi w grę. Regularna psychoterapia, ok. Może to faktycznie dobry pomysł. Zacząłem od tego, że wraz z moją rodzinką wypisaliśmy moje zalety. Trochę tego jest. Nawet nie wiedziałem, że tak dużo. Wiem czego nie powinienem robić i będę starał się to realizować. Jeżeli z czegoś nie będę zadowolony, będę się starał postrzegać dobre strony tego aspektu, a nie użalać się nad brakami. Nie będę strofował żony. Będę pokazywał jej jaką cudowną jest osobą, że ją kocham nad życie... Póki co nie widzę innego wyjścia. Muszę zmienić swój sposób myślenia i nastawienie. Pytanie tylko, na ile rysy z dzieciństwa, twarde wychowanie przez rodziców i cechy charakteru takie jak nerwowość, emocjonalność da się przezwyciężyć. Czy człowiek faktycznie może zmienić swój sposób myślenia i nastawienie do świata i innych? Czy kiedykolwiek będę się umiał cieszyć z tego co mam? Mam 30lat.
  3. Cześć, Jestem nowy na forum. Krótko o mnie: - jestem zakompleksiony - mam niską samoocenę - straciłem pracę - prawie straciłem żonę (nie mieszka ze mną od miesiąca). Mamy ograniczony kontakt, chociaż już coraz częstszy. - jestem znerwicowany - jestem zmęczony - często wpadam w stan paniki. Czuję przeszywające spięcie w klatce piersiowej, lęk że czas ucieka, że nic nie zrobiłem, że mało osiągnąłem. - jestem przerażony swoim zachowaniem i tym, że nie zmienię się. W efekcie będę ciągle niezadowolony, stracę najważniejszą dla mnie w życiu osobą, którą jest moja żonka, wolę nawet nie myśleć co więcej. Nie potrafię cieszyć się z tego co mam. Od wszystkich i wszystkiego wymagam ciągle więcej. Żona ciągle słucha jaka jest zła, że nie gotuje, nie sprząta, za dużo pracuje, nie ta się ubiera jakbym chciał etc... Swoje własne kompleksy próbuję leczyć jej osobą. Na niej wyładowuję swoją frustrację. Cud że jeszcze ze mną wytrzymała. Nie potrafię się bawić, wyluzować, po prostu cieszyć się życiem. Działam impulsywnie. Czasami robię bardzo poważne błędy i rzeczy, których później żałuję. Taki stan trwa już od kilku lat. Z pozytywów: - chcę się zmienić - chcę nad sobą pracować - myślę, że może mi się udać - cios który teraz dostałem od życia, jest ostatecznym ostrzeżeniem że muszę ostro nad sobą pracować. Muszę wykorzystać tę szansę. Szukam pomocy. Od kilku lat chodzę od czasu do czasu do psychologa, który radzi mi jak rozegrać konkretne sytuacje. Jednak hasło "ciesz się Pan życiem" trochę mało mi daje. Chciałbym sobie jakoś pomóc. Muszę zmienić swoje postępowanie, ale nie wiem jak. To co teraz bardzo by mi się przydało: - wyjazdowa terapia grupowa (1-2 tygodnie). Mało tego jest w internecie. Może możecie coś polecić? - książki, które mogłyby mi pomóc - wątki na tym forum, które warto żebym przestudiował. Będę wdzięczny za pomoc i stosowne wskazówki. Pozdrawiam, P
×