Nawet nie wiem od czego zacząć,bo jest tego dużo i jest coraz gorzej...
Wszystko zaczęło się jakieś 10-12 lat temu (nawet nie pamiętam dokładnie),nie zostało to spowodowane jakimś wydarzeniem czy czymś innym...
Jednego natręctwa się pozbędę pojawia się drugie i tak w kółko.
Nawet ciąża dała powody do kolejnego obsesyjnego zachowania...miałam 2 karty ciążowe,bo w jednej brakło miejsca na wpisy od lekarza plus osobno dołączone kartki z badań,potrafiłam wmawiać sobie wszystko.
Próbuję z tym wszystkim walczyć sama,bo już mnie to nie bawi nic a nic i mam dość ale te głupie myśli mi nie pozwalają na inne zachowanie.Wiecznie spóźniona,zdenerwowana,wszystko mnie irytuje już.Nigdy nie byłam u psychiatry,nie wiem nawet czy będę miała odwagę,dlaczego ? nie wiem.
Tym wszystkim może zaszkodziłam dziecku...nie wiem,może mi doradzicie,bo mam problemy wychowawcze,syn jest bardzo zaborczy i szybko się denerwuje,nie pozwala przy sobie nic zrobić,po długich prośbach czasami groźbach tak i to z płaczem,nie chce nic co mu się nakazuje,czyli wszystko co w ciągu dnia jest konieczne,mycie,jedzenie,wychodzenie z domu itd itd.W ogóle nie potrafię dotrzeć do swojego dziecka,jest opóźniony w mowie i ogólnie w komunikacji,nie potrafi okazać potrzeb, oprócz tego że chce pić i siku.Byłam z nim u psychologa,pedagoga,logopedy,mamy kolejne wizyty,ale nie wiem czy dojdą do skutku a raczej czy badania zostaną przeprowadzone,bo teraz mamy badanie u laryngologa i neurologa,ale syn nie da się dotknąć-wątpie w to,skoro nawet lekarzowi języka i gardła nie pokazuje bo się wydziera i wyrywa to nie usiedzi przy badaniu słuchu...czy u neurologa.Nie wiem czy moja nerwica natręct miała na to wpływ czy też nie...wiadomo że stres może wiele spowodować,a takie zachowanie...nie znam się na tym.
Z facetem nie potrafię się dogadać,bo "nie chcę" po kłótni nie potrafię wybaczyć bo wmawiam sobie,że i tak nic z tego,że będzie tylko gorzej,no to nie gadamy za wiele a jak już to mam pretensje o coś,bo "przecież jak się pogodzimy to będzie gorzej" Mam już tego wszystkiego dość.
Nie mam wsparcia z niczyjej strony bo nikt o tym nie wie,że zanim wyjdę z domu to potrafię dziesięc razy sprawdzić czy gaz zakręcony,czy światła pogasiłam,czy dobrze włosy mam ułożone,poprawiam je ciągle...i wiele innych zachowań które powtarzam a mi nie wychodzą denerwuje się i dokładam więcej...myślałam że to tylko ze mną jest coś nie halo,ale widzę że nerwica natręct nie jest innym obce.
Co robić,jak żyć normalnie ? da się,czy to chol...mija ? skąd się to bierze ?