Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dusiaczek1234

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dusiaczek1234

  1. Kiedy czytam wasze wypowiedzi pojawia mi sie usmiech na twarzy, ponieważ czuje ze rozmawiam z pokrewnymi duszami :) Milo mi was poznać. Tak, ten paradox chciałabym a nie umiem, nie moge? Natłok bezustannych myśli, drwiących ze wszystkiego na około, wstydze sie tego, Domyslam sie że przy działaniu mózgu narcyza , jezeli sie bardzo chce można wyjsc z "naszego obłedu" bo uwazamy sie za bardzo inteligentnych, więc dobrze uswiadomiona mysl , dobrze na kierunkowana, moze z pomoca specjalisty w pewnym sensie uzdrowic nas. ale moge sie mylić (...) -- 13 kwi 2012, 17:55 -- Ostatnio doszedłem do wniosku, że nie mam z kim rozmawiać bo nikt nie jest tak wtajemniczony (w coś...) jak ja. Siedzę w autobusie i widzę te puste osobniki co to tylko myślą i imprezach, zakupach, wyglądzie i żal mi ich, żal bo nie wiedzą tego co ja wiem. Jednocześnie myślę sobie jaki jestem mały. Też często mam takie myśli... oraz nie chce Cie drąznić i wynosic się ponad Ciebie, ale Cie rozumiem -- 13 kwi 2012, 18:04 -- Leonie21 nie doradzę Ci jak wyglada leczenie, ale moge Ci powiedzieć, że jestes i tak czy siak wspaniały :) to co napisales mogłabym dopisać sobie, mysle ze tacy ludzie właśnie powinni jakąs siłą wyciągnąć z siebie miłosć do zycia, do zwykłego zycia, spokojnego zycia bez tych wszytskich wartośći, które są dziś modne i cieszyć sie tym co mamy, mi to rzadko sie udaję, ale kiedy o tym mysle, to zawsze powoduje to jakieś działania nad uratowaniem siebie przed tą zapascią szarości.Motywuje mnie nawet by przez chwilę szczerze i z ulgą się uśmiechnąć
  2. Dusiaczek1234

    Hej wam wszystkim

    hej nazywam sie Klaudia mam 21 lat i coż, i wydaje mi sie ze mam mieszankę różnych zaburzeń osobowośći z przewaga narcystyczną, nawet bardzo narcystyczną, ale nie potrafie sie do końca określić, nic co w mojej glowie do konca sie nie okresla, blędne koło trwa, a ja nie wiem czy sobie cos wkręcam czy nie... tak mysle o osobie te wszsytkie wstydliwe w sumie rzeczy bo kto normalny mysli o sobie ze jest zajebisty w kosmos tak, bo tak mysle, a wsrod ludzi pale glupa , stresuje się i zgrywam arogancką, wyniosla itp chociaż tak nie jest, mylse o osbie te wyniosle rzeczy, ale jestem dobra z natury,nie lubie przemocy, klamstwa a tak naprawde sama czesto do uciekam do takich czynów,...i co potem a potem np: w srod ludzi zamykam się, najchetniej nie odzywałabym sie wcale, w pracy 8 godzin potrafilam spedzic mowiąć tylko dzien dobry i do widzenia.. czesto zanim cos powiem np: ide zalatwic jakąs rzecz urzędową i co sie dzieje? układam w glowie caly scenariusz tego jak mam sie zachowac co powiedzieć, zeby bylo ok,zeby nikgo nie urazic, z siebie nie zorbic debila i tak dalej.... o nie... czesto boje sie o przyszlosć, boje sie ze nie wychowam dzieci tak jak bardzo bym tego chciala ( o ile bede mogla je miec) boje sie ze kogos z moich najblizysz spotka cos strasznego, ze potrąci ich samochód i nie poradze sobie z bolem po ich odejsciu, a zarazem tez czesto boje sie o siebie, a brak nadziei na lepsze zycie a w glowie mi cos zaczyna szeptac, jaka ta moja egzystencja jest beznadziejna... są ludzie przy których jestem normalna, a sa ludzie przy których nie wydusze z siebie ani słowa, sa ludzie przy których nie dam sobą pomiatac są ludzie którzy mnie beda ustawiać po kontach, czasem jestem taka, czasem inna, i tak mnie to wkurza okropnie, chciałabym byc jednolita dla kazego...
  3. hej nazywam sie Klaudia mam 21 lat i coż, i wydaje mi sie ze mam mieszankę różnych zaburzeń osobowośći z przewaga narcystyczną, nawet bardzo narcystyczną, ale nie potrafie sie do końca określić, nic co w mojej glowie do konca sie nie okresla, blędne koło trwa, a ja nie wiem czy sobie cos wkręcam czy nie... tak mysle o osobie te wszsytkie wstydliwe w sumie rzeczy bo kto normalny mysli o sobie ze jest zajebisty w kosmos tak, bo tak mysle, a wsrod ludzi pale glupa , stresuje się i zgrywam arogancką, wyniosla itp chociaż tak nie jest, mylse o osbie te wyniosle rzeczy, ale jestem dobra z natury,nie lubie przemocy, klamstwa a tak naprawde sama czesto do uciekam do takich czynów,...i co potem a potem np: w srod ludzi zamykam się, najchetniej nie odzywałabym sie wcale, w pracy 8 godzin potrafilam spedzic mowiąć tylko dzien dobry i do widzenia.. czesto zanim cos powiem np: ide zalatwic jakąs rzecz urzędową i co sie dzieje? układam w glowie caly scenariusz tego jak mam sie zachowac co powiedzieć, zeby bylo ok,zeby nikgo nie urazic, z siebie nie zorbic debila i tak dalej.... o nie... czesto boje sie o przyszlosć, boje sie ze nie wychowam dzieci tak jak bardzo bym tego chciala ( o ile bede mogla je miec) boje sie ze kogos z moich najblizysz spotka cos strasznego, ze potrąci ich samochód i nie poradze sobie z bolem po ich odejsciu, a zarazem tez czesto boje sie o siebie, a brak nadziei na lepsze zycie a w glowie mi cos zaczyna szeptac, jaka ta moja egzystencja jest beznadziejna... są ludzie przy których jestem normalna, a sa ludzie przy których nie wydusze z siebie ani słowa, sa ludzie przy których nie dam sobą pomiatac są ludzie którzy mnie beda ustawiać po kontach, czasem jestem taka, czasem inna, i tak mnie to wkurza okropnie, chciałabym byc jednolita dla kazego...
  4. też tak mam... przepraszam za "egocentryzm" własnie zmierzam sie z prawdą...
  5. hej... odkąd pamietam zawsze byłam skryta, chcoiaż wsród dobrych znajomych nie... ale nasiliło sie to we mnie jakies 3 lata temu, zrezygnowałam z wymarzonych studiów ze strachu przed luzmi, podróża po duzym mieście i nocnymi powrotami do domu... mogę stwierdzic ze jestem uzależniona od niektórych uzywek np:papierosów, czy... mariuhuany... ;( nie mogę zakończyc związku z chłopakiem z którym mi sie za dobrze nie układa, mam wrażenie ze jestem uzalezniona tylko ode jego obecności.... a pisze bo od piątku muli mnie w żoładku, w sobote to właściwie wymitowalam, i od tej pory kiedy się śmieje kuje mnie prawy bark, jakies 4 miesiące temu przestałam brac hormony na jajniki bo miałam torbiele, wtedy tez miałam duszności i i kucia serce, teraz to w sumie przeszło, czasem mnie kuje serce, na pewno rzadziej, ale od piątku czuje się zmulona i.t.d. i ten rwący ból w prawym barku, przy kaszlu, lub śmianiu... co by tu jeszcze tak na szybko by nie zanudzac, yyyy tak częste myślenie, analizowanie tego czy owego i szukanie odpowiedzi, czy przez to nie wydarzy sie cos złego, albo strach ze mi sie cos stanie... tak... bardzo trudne dzieciństwo.... tak, tez wydaje mi się ze mam duze wymagania wobec otoczenia... no i czuje sie krzywdzona, bo w sumie to tez zawsze chyba z dobroci staram sie pomagac ludziom, a zazwyczaj jestem wykorzystywana,i za kązdym razem: już wam chamy nie pomoge-mysle sobie...na marne... czasem mam sile, czasem poprostu nie wychodze z domu bo po co i.t.d. strach przed założeniem rodziny, czy uda mi sie ich utrzymac finansowo, czy poradze sobie jako matka, jak jestem taka ciota...
×