Skocz do zawartości
Nerwica.com

makkapakka

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez makkapakka

  1. chyba potrzebuję się wygadać... mam bulimię od dwunastu lat może nawet dłużej. epizody nadal mi się przytrafiają ostatnio było ze mną tak źle, że nie byłam w stanie pracować normalnie funkcjonować w domu. skończyło się wizyta u psychiatry i przypisaniem garści leków. 5 lat temu chodziłam na psychoterapię. przepracowałam wiele tematów, wydawało mi się że chorobę w zakresie przyczyn (a nie objawów) mam już przerobioną. moja psychoterapeutka ignorowała moje wymiotowanie miałam się tym nie przejmować i pracować nad trzymaniem w sobie emocji... doszłam do tego że wymiotowałam rzadko najczęściej po sytuacji stresującej. z czasem wymioty wróciły i powracały regularnie w ciągach (max. 4-5 dziennie raz na kilka miesięcy)... co ciekawe moja psychiatra zupełnie marginalizuje znaczenie bulimii. zdiagnozowała u mnie głęboką depresję. dość sarkastycznie wypowiadała się o psychoterapii, która kiedyś odbyłam. jestem zdecydowana brać leki bo dzięki nim powróciłam do życia nie mam ochoty na kolejne podejście do psychoterapii (mam 35 lat nie chcę znów babrać się w przeszłości, swoich rodziców nie zmienię zaakceptowałam to jacy są i jaki mają na mnie wpływ w zakresie moich przekonań o tym jak wyglądam i kim jestem) mimo chęci brania leków w dawkach przypisanych przez psychiatrę, boję się że utyję (co jest niemal pewne biorąc pod uwagę informacje z ulotek) staram się jakoś ogarnąć, ale boję się, że trwanie przy diecie i ćwiczeniach żeby utrzymać wagę przy lekach doprowadzi do ciągłych napadów (chęć pochłonięcia wszystkiego co w zasięgu towarzyszy mi od kilku dni, znów zwiększyła się liczba epizodów bulimicznych nawet po niewielkiej ilości zdrowego jedzenia). boję się że jak wpadnę w ten ciąg jedzenia i wymiotowania to skończy się to jeszcze poważniejszą depresją. gdy pytałam psychiatrę czy nie utyje od leków powiedziała, że rzeczywiście po niektórych wzrasta apetyt, ale że przecież ja nie mam nadwagi więc nie powinnam się przejmować... co z tego kiedy dla mnie wzrost wagi o kilogram to dramat
  2. makkapakka

    Witajcie

    witaj, ja tez jestem nowa na forum. pierwsze co przyszło mi na myśl po przeczytaniu twojego posta to to, że nikt nie jest beznadziejny. serio :) uwierz, że to że jesteś sama jest chwilowe. odetnij się grubą kreską od tego co do tej pory i małymi krokami wprowadzaj zmiany. tydzień temu zdiagnozowano u mnie depresję, mimo tego że nikt nie brał mnie za osobę cierpiącą załamaną w beznadziei... może rozmowa ze specjalistą (psychologiem, psychiatrą) ci pomoże? mi pomogła. czasem wiedza o tym jacy obiektywnie jesteśmy pozwala nam ruszyć do przodu. powodzenia
×