Skocz do zawartości
Nerwica.com

nowaa

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nowaa

  1. nowaa

    pomoc

    Dziękuje za odpowiedzi. Zapisalam się do psychologa, termin dostalam na 5 stycznia, jednak dowiedzialam sie ze jest cos takiego jak "psycholog z ramienia uczelni" i staram sie w tym kierunku uderzyc, by dostac się szybciej. Dodatkowo po rozmowie z socjoterapeuta postanowilam, ze wyplace pieniadze i jak najszybciej chociaz na weekend wyjade gdzies z mezem by sprobowac wszystko sobie poukladac na spokojnie - niestety maz wieczorem zapytal czy "mozemy pojechac w styczniu?" i uwierzcie mi, ze rece mi opadly... Staram sie by dostac sie jak najszybciej do specjalisty bo wiem, ze styczen to dla mnie moze byc pozno, a maz stwierdza ze wyjazd moze poczekac do stycznia. Tak wiec zamysl wspolnego wyjazdu legl w gruzach, nie chce na sile go nigdzie ciagnac... Zaczynam sie zastanawiac czy to ze mna jest cos nie tak bo odczuwam ze nikt w domu nie potrafi badz nie chce mnie zrozumiec - maz swoje, a przy probach rozmow z tesciowa zawsze mam mowiona co ja robie zle - ile mozna to wszystko znosic, ile mozna cierpiec kazdego dnia? Powiem Wam szczerze, że ręce każdego dnia mi opadają
  2. nowaa

    pomoc

    witam, zalozylam konto na tym forum z nadzieja ze moze odnajde tu pomoc. Mam 21 lat, ponad 3 miesiace temu wyszłam za mąż, a dzien po slubie zmarl po ciezkiej chorobie moj tesc. Od tego czasu nie moge sobie poradzic, mieszkam z mezem i tesciowa, ktorzy moj problem zauwazyli dopiero w tym tygodniu po tym jak poplakalam sie na zajeciach na studiach... Czuje sie z kazdym dniem gorzej, zaczynam juz myslec ze nie ma najmniejszego sensu dalej zyc, nie dosc ze stracilam wspanialego tescia, to od jego smierci jestem osoba, do ktorej wszyscy przychodza sie wyzalic - nikt nie zauwazyl moich problemow, opowiadali tylko i wylacznie o swoich. czuje sie niezauwazalna w domu rodzinnym, jak i w tym ktorym teraz mieszkam, nie chce jesc, chodzic na uczelnie, nie chce dalej tak zyc bo jest mi naprawde z kazdym dniem coraz ciezej! Mimo tego, ze maz zrozumial ze mam jakis problem i wykazuje chec pomocy, ja czuje ze jej nie chce, odsuwam sie od ludzi, zamykam w sobie, codzinnie wpadam w histerie w szlochu mowiac ze nikt mnie nie rozumie i ze nie chce dalej zyc... Po kilku rozmowach z mezem i teściową zaczynam dodatkowo myslec ze to ja jestem powodem wszystkich problemow, dodatkowo sie doluje, nie wiem juz co mam robic...
×