Wybacz, że dopiero teraz piszę, ale jakoś chyba nie miałam ochoty zastanawiać się nad tym wszystkim w tamtym czasie. Zrezygnowałam ze studiów, może to poniekąd tchórzostwo, ale tłumaczy mnie fakt, że był to wybór nie mający zbyt wiele wspólnego z moim zainteresowaniami. Studia, żeby studiować. To wszystko. Teraz chcę znaleźć pracę. Wróciłam do domu i lepiej mi z tym. Nie wiem, co będzie, ale póki co mam za sobą dwie wizyty u psychologa. On wiele mądrych rzeczy mówi, ale wiem, że większość zależy ode mnie. Na dzień dzisiejszy chcę stawić temu wszystkiemu czoła. Chcę normalnie żyć, a skoro Ty mówisz, że się da, to Ci wierzę ;) W gorszych chwilach sądzę, że to nie jest możliwe, ale skoro są ludzie, którzy sobie poradzili, to czemu mnie miałoby się nie udać? Powiedz, co u Ciebie?
Pozdrawiam,
Asia :)