Chciałabym poznać wasze opinie na pewien temat. Otóż moja bliższa koleżanka dziwnie się zachowuje. Mnie się wydaje, że wszystkie jej "odchyły" są tylko na pokaz. Świadomie lub nieświadomie chce się znaleźć w centrum uwagi w świetle ofiary, dramatyzuje. Przejdę więc do konkretów. Gdy coś pójdzie nie po jej myśli (szkoła, chłopak itp.) mówi niby od niechcenia, że pewnie z tym wszystkim skończy, że jeżeli coś tam coś tam, to odwiedzimy ją na cmentarzu. Sama opowiadała, że podobno w przeszłości próbowała już popełnić samobójstwo przez nadużycie jakichś tabletek, ale w czas ktoś zdążył zainterweniować i obyło się bez większych konsekwencji. Pewnego razu na imprezie, w łazience sama z siebie zaczęła mówić, że się pocięła. Gdy to mówiłam wyczułam dumę(.?), ale od razu zaczęła się zarzekać, że nie jest jak te osoby co to tną się w miejscach widocznych i się potem tym chwalą.
Ogółem zauważyłam, że jest ona dosyć pyskatym typem osoby. Chodzi mi o to, że bardzo długo może gadać o heroicznym czynie, którego dokona, co to ona komu nie zrobi, przy czym mówi to wszystko tak by każdy na sali ją usłyszał. Jednak jak przychodzi co do czego to nic nie robi w sprawie, o której mówiła, jest potulna jak baranek. I tu pojawiają się moje wątpliwości. Bo niby wszystko jest na pokaz, taka "dramaqueen", ale ta koleżanka wiele dla mnie znaczy i nie wiem jak jej pomóc. W chwilach jej słabości nie wiem co mogę powiedzieć, a co nie, nie mam pojęcia jak jej pomóc. Nie chcę bagatelizować tej sprawy, bo jednak chodzenie i mówienie wszystkim, że się zabije nie jest normalne. Psycholog szkolny nic nie pomoże, zresztą żadna wizyta u psychologa nie wchodzi w grę - ta koleżanka nie będzie chciała z żadnym dorosłym o tym rozmawiać. A, dodam, że chodzimy razem do technikum i mamy obie po 19lat, znam tę dziewczynę niecałe 3 lata i od początku naszej znajomości taka była, nie wiem jaka była wcześniej odnośnie tego co napisałam wyżej. Tak więc prosiłabym o rady jak powinnam albo nie powinnam traktować jej, rozmawiać z nią, bo nie chcę przypadkiem powiedziec czegoś, przez co zrobiłaby coś głupiego. A często mam ochotę wygarnąć jej, żeby wzięła się w garść i przestała dramatyzować, ale na szczęście się powstrzymuję, bo nie wiem czy to by nie pogorszyło sprawy.