Skocz do zawartości
Nerwica.com

doris81

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia doris81

  1. Witajcie-a jak pisałam tak zrobiłam -wczoraj wróciłam do zazywania xetanoru-od pół tabletki-po jakims czasie zaczęły się "ulubione" skutki uboczne początkowego brania (mija po ok tygodniu/dwóch)-drętwienie języka, kołatanie serca, zimny pot i napad mega lęku....wiem,że trzeba zacisnąć zęby...przeszło po ok 40 min, noc przespałam jak niemowle a dziś czuję się wręcz euforycznie:) Niestety inaczej nie dam rady a mam juz dość życia z ciągłym strachem, nogami z waty ściskiem w gardle i myślami że zaraz zwariuję...
  2. Gwiazdka0911- ja w dzień funkcjonuje w miarę normalnie bo mam nadmiar zajęć i brak czasu o myśleniu o nerwicy ale jak zbliża się noc to juz zaczyna mna trzepać i wtedy biorę te ziołowe tabletki-ja akurat biorę relamax. A takie fazy jak to nazwała koleżanka wcześniej -odrealnienia-mam prawie każdej nocy...to jest dopiero kosmos...wtedy to juz czekam na śmierć i chcę by jak najszybciej przyszła by to się skończyło... :silence:A dziś stałam w sklepie w dużej kolejce i nagle myśl-zaraz zemdleję, czuje już gulę w gardle, w głowie się kręci, duszno mi ...w końcu myślę sobie - Q...wa Głupia ci****po przecież nie zejdziesz!!! To tylko ta nerwica...zaraz przejdzie...i skupiłąm sięna jakiś batonach i innych pierdołach....do domu jednak wróciłąm taksówką bo w autobusie jak zacznę umierać to na pewno nikt mi nie pomoże....
  3. Gwiazdka0911 ja też się panicznie boję leków nasennych i nawet nigdy nie próbowałam bo się boję że się nie obudzę...wogóle boję się jakichkolwiek mocniejszych leków np ketonalu na ból, a jak brałam Xeroxat to ulotki nie czytałam bo też lekarz zabronił:) teraz na noc jak czuję że jest mi niewyraźnie biorę dwie tabletki ziołowe na nerwy (w aptece bez recepty) i chyba podświadomie się nakręcam że jest mi lepiej i jest:) Planuję się zapisać na wizytę u psychiatry bo czuję że zbliżam się do kresu sił...
  4. Wszystkie antydepresanty zanim zaczną działać (od kilku dni do paru tygodni) nasilaja lęki i mysli samobójcze. Trzeba to niestety przejść i nie wolno przerywać kuracji. GWIAZDKA ja też najbardziej boję się zbliżającej nocy bo to właśnie wtedy atakuja mnie lęki i panika....a ja tak lubię spać...
  5. występują....nerwica jest tak podstępna że może przybierać różne postaci...zawroty i bezsenność jak najbardziej...nienawidzę tego stanu...
  6. JAKUBKOWA-jak ja bym miała zaczynac od poznania pzryczyny i zagłębiać się w swoją psychę to juz by mnie dawno wywieźli na jakiś oddział zamkniety....ja chcę się czuć dobrze tu i teraz-a leki mi w tym pomagają...szkoda mi życia na takie przemyślenia-ale piszę to za siebie, być może inni potrzebuja takiej terapii a nie farmakologii...mnie leki nie zagłuszaja i nie łagodzą a całkowicie eliminuja lęki i inne przykre dolegliwości nie przynosząc przy tym żadnych skutków ubocznych typu życie "za szybą" jak ktoś to kiedyś okreslił.
  7. Ja już wolę brać te leki niż mieć te lęki...po pierwszych atakach, 6 lat temu to myślałam tylko o tym, że chyba popełnie samobójstwo...później po lekach nabrałam chęci do życia i nawet samotne wychodzenie z domu sprawiało mi przyjemność...a teraz znów to samo...wracam do xetanoru...
  8. Wogóle-nic!!! Żyje na pełnych obrotach i chce mi sie żyć przede wszystkim:) Zadnych napadów leków, strachu, mogę zostawać sama w domu i czerpię z tego przyjemność:) Inna bajka... wiem, ja też tak miałam na początku - ale po kilku latach " ona " się odezwie, no chyba że zlikwidowalaś przyczyne i konflikty wewnętrzne. ja miałam spokój przez 5 lat bo tyle brałam leki-póżniej odstawiłam i przez rok było ok aż do teraz...
  9. Wogóle-nic!!! Żyje na pełnych obrotach i chce mi sie żyć przede wszystkim:) Zadnych napadów leków, strachu, mogę zostawać sama w domu i czerpię z tego przyjemność:) Inna bajka...
  10. [Dla mnie terapia grupowa byłaby koszmarem. Jestem osobą dość empatyczną..... dla mnie też....
  11. Niestety ale na terapii nie byłam- nie wiem za bardzo gdzie uderzyć....mi same leki pomagają, ale wiadomo, nie chciałabym ciągle być na prochach, psychiatra też mi polecał psychoterapię. Chodziłam tylko na sesje do psychologa, trwało to parę tygodni ale nic mi nie pomógł-chciał abym była wylewna a ja do takich nie należę...i milczeliśmy przez całą sesję...masakra jakaś, zrezygnowałam...
  12. Witaj Gwiazdko!!! Wiem doskonale o czym piszesz i co czujesz. Ja mam też takie ataki, myślę że zaraz umrę, zemdleję, zasłabnę....dlatego ograniczam wyjścia z domu:( Teraz przy nawrocie choroby kiedy wiem już, że to właśnie ta nerwica jest mi trochę lżej w tym sensie, że jak mam atak to mówię sobie, że to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie i po jakimś czasie przechodzi. Wiem, że jestem zdrowa jeśli chodzi o ciało-gorzej z duszą...Gwiazdko-idź koniecznie do lekarza-najlepiej psychiatry-on przepisze Ci leki i zobaczysz życie w innym świetle!!! Ja chodziłam też na terapię psychologiczną ale nic mi nie dało...psycholog czekał az coś powiem i tak mijały godziny na milczeniu...Brałam seroxat przy tym alkohol nie wskazany, a poza tym działanie leków na organizm zaczyna się stopniowo po ok kilku tygodniach i dopiero później zaczyna być OK. Ja brałąm później tańszy odpowiednik seroxatu - xetanor- mam jeszcze opakowanie w szufladzie i mam zamiar znów brać....GWIAZDKO-mój mąż też pracuje całymi dniami, ja też chodzę do pracy-od 7-15 i w pracy jest ok...najgorsze są noce i poranki...koszmar mąż jest lekarzem więc powinnam czuć się bezpiecznie...tylko ten cholerny paraliżujący strach i myśli, że zaraz coś mi się stanie!!!!od kilku dni mam taki ścisk gardła że zaraz się uduszę...
  13. Witajcie Kochani, jestem tutaj nowa i szukam ludzi takich jak ja. Walcze z nerwica lękową od 5 lat. Zaczęlo sie któregos wieczoru, leżałam juz w łożku, nagle zrobiło mi sie potwornie gorąco, oblal mnie zimny pot, serce kolatało jak szalone, rece i nogi jak z waty, odretwienie totalne i pierwsza mysl-umieram!!! Ale nie umarlam...ataki się nasilały, zaczęły sie leki przed wyjsciem z domu, przed ludźmi, komunikacja miejską, kolejkami itp. Poszłam do psychiatry, dostałam lek na parokstynie i po kilku tygodniach zaczełam żyć:) Rok temu odstawiłam lek ze wzgledu na przebyta operację i mus bycia "czystym". Cieszyłam sie jak dziecko że już chyba jestem zdrowa bo nawrotów choroby nie było. I parę tygodni temu znów mnie dopadł ten lęk....zastanawiam sie czy znów nie wrócić do leków bo inaczej to chyba umre na pewno...najgorsze jest to uczucie scisku w gardle i myśl że zaraz sie uduszę i po mnie....w dodatku jestem teraz sama w domu (mąż w którym mam duże wsparcie musiał wyjechac na 2 dni) i panikuję...i nie mogę spac jak widać...zwariowac idzie... pozdrawiam!!!
×