Skocz do zawartości
Nerwica.com

Never_more

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Never_more

  1. Istnieje, spokojnie nic ci się nie miesza :)
  2. A no faktycznie. Studia właśnie nie, moje życie trochę inaczej niż bym teraz chciała się potoczyło.. Kompletnie nie mam pojęcia co bym chciała robić, a powinnam, ale myśle, że w tych czasach to szczęście być w zawodzie, którym się pasjonuje, czyż nie? Nie każdy jest na takim miejscu na którym chciałby być.
  3. Może być NN .:) Nawiązując do tego co napisałaś, musze przyznać, że to straszne i przykre. Typowa ironia losu... Nie chcę być nazbyt ciekawska, ale jeśli moge wiedzieć, raka czego ? -- 01 gru 2011, 05:25 -- Głos_w_głowie , też sporo, eh..
  4. Hmm, zwracaj się do mnie jak zechcesz, obojętne. :) -- 01 gru 2011, 04:50 -- Tak w ogóle, zapomniałam zapytać. Ile u was to trwa? Takie myśli?
  5. Jeśli chodzi o imie, to wole tu pozostać anonimowa. Mam 19 lat, a lubię dobre książki fantasy, gry crpg. Wszystko to co pozwala mi chodź na chwilę oderwać się od rzeczywistości, od złych myśli, niestety nie na długo.
  6. Myślałam, że nikogo tu o tej porze nie zastane, a jednak .
  7. Witam, jestem tu pierwszy raz. Długo rozważałam czy tu napisać, wiele mnie to kosztuje, ale nie wiem czy ma jakiś sens. No cóż, spróbuję. Jak długo to trwa? Rok? może dłużej, aczkolwiek było słabe, tłumione, niemal nieodczuwalne. Czekało, by pod wpływem jakiegoś decydującego wydarzenia, się uaktywnić, a pomyśleć, że życie wcześniej było znośne, w kazdym razie na tyle, że potrafiłam się cieszyć, śmiać, a teraz to już co innego... Tak właśnie sie stało - od roku nie ma dnia, bym nie myślała o śmierci. Jaką ulgę, by przyniosła, zawsze coś mnie powstrzymuje, czasem myśle, że to brak odwagi, z drugiej strony, może to właśnie ta odwaga sprawia, że nie posuwam się do tego czynu, odwaga, że jednak tu tkwie, męcze się. Ciągła wściekłość, nienawiść do siebie, za tą słabość.. Destrukcyjne myśli i irracjonalne lęki, tak nisko upadłam. A wszystko skrywam w sobie, pierwszy raz to wyznaję i to tutaj. Muszę przyznać, że owszem chciałabym by to wszystko znikło, ale wiem, że to niemożliwe, musiałabym ja coś zrobić i w tym rzecz - brak mi na to sił, jestem wycofana. Blokady wewnętrzne przed jakimkolwiek działaniem. Jestem na dnie, ale odbić się jakoś nie potrafię, mimo tego co powszechnie mówią, a może to jeszcze nie dno? Więzień własnego umysłu, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Jestem żałosna, ale z własnego emocjonalnego piekła wyrwać jest się ciężko.
×