Skocz do zawartości
Nerwica.com

eremzet

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez eremzet

  1. U mnie nerwica zaczęła się dokładnie tak samo. Te same objawy fizyczne, te same fobie przed SM, seria badań... itd. itp. Po rezonansie, jak wynik będzie dobry, a nie wątpię, że tak, od razu ustaw się w kolejce do psychiatry.
  2. Dzięki, ale biorąc pod uwagę moje problemy gastryczne, które wystąpiły na jesieni i trwają do dzisiaj, to ja już się czuję pacjentem oddziału onkologicznego
  3. Wróciłem... A było naprawdę dobrze... Chodzę na psychoterapię i jakoś udawało mi się te lęki odsuwać od siebie. Dobrze się działo. Ale dzisiaj mama mnie załatwiła na amen. Miałem schizy na temat raka jelita. Mojej babci wycięli guz z jelita - póki co jest z nią dobrze. Ale dzisiaj mama mi mówi, że znajomy lekarz jej powiedział, że jak babcia miała guza jelita to mój ojciec i my z bratem obowiązkowo mamy sobie zrobić CEA, bo to jest choroba bardzo często o podłożu genetycznym. Zajebiście po prostu się poczułem. W trzy sekundy cała moja poprawa pękła jak bańka mydlana. Aktualnie jestem autentycznie chory na zapalenie gardła, ale jak tylko się podleczę to oczywiście popindalam zrobić te markery Zaraz się chyba zes.... ze strachu.
  4. Też mam chrypę od dawna. Też nie mogę się jej pozbyć. I wrażenie spływania po tylnej ścianie gardła czegoś. No i ta krew z nosa....
  5. No ja znowu mam wkręty różne dziwne. Zasadniczo to krew mi z nosa leci. Znaczy nie tak, że mi cieknie ale co rano mam lekko zatkany nos i jak się, za przeproszeniem, wysmarkam to zawsze jest tam zakrzepła krew. Oczywiście mam raka zatok, czy coś w tym stylu. Próbuję sobie to wyjaśnić racjonalnie: zima + kaloryfery = mega suche powietrze i ciągle podrażniona błona śluzowa górnych dróg oddechowych plus moja alergia na kurz (stwierdzona). No ale i tak idę na tomografię zatok przynosowych. Na szczęście z NFZ... Mój układ pokarmowy oczywiście dalej trąbi, gwiżdże, mruczy i burczy cały czas, dalej mi się odbija po jedzeniu jakbym się opił napojów gazowanych. Też staram się to składać na karb nerwicy, ale trudno jakoś... Rak jelita albo żołądka. No i wzrok niedomaga - pewnie coś mam na siatkówce. Zaczynam znowu świrować. Na szczęście kilka objawów fizycznych potrafię już definitywnie powiązać z napływami lęków, więc przynajmniej tutaj widzę poprawę i czuję jakąś ulgę. No i zauważyłem u siebie, że za dużo żrę. Żrę, a nie jem. Brzuch mi rośnie. A tak na koniec - dzięki wpisom tutaj zacząłem sobie pieprzyki oglądać i doszło mi kolejne zmartwienie Nie piszę tego jako wyrzut, ale bardziej jako przestrogę. Bo nie wiem, czy się sami nie kopiemy po kostkach dodatkowo...
  6. Dzięki za odpowiedź - ta mnie jak najbardziej satysfakcjonuje. Chociaż nie rozwiewa lęków. Bo z tego co piszesz może wynikać, że przegapić rzeczywistą chorobę somatyczną jest niezwykle łatwo. Ta świadomość jest... no przerażająca. Dociekanie co jest przyczyną nerwicy, a co nie jest, jak widać, zadaniem karkołomnym i wcale nie poprawia naszej sytuacji
  7. Internet to ja już przekopałem kilka razy. Ale nie znalazłem tam informacji o tym jak długo się utrzymują objawy, jak i kiedy się pojawiają w jaki sposób można je mimo wszystko odróżnić od ewentualnych objawów chorób rzeczywistych.
  8. Kasiu, ale chodzi o to, że mnie wprost jeszcze nikt takiej diagnozy nie postawił. Nikt mi nie powiedział: "Panie R., ma Pan taka to a taką nerwicę". Jak rozumiem schorzenie to można jasno określić. Brak jasnej diagnozy powoduje u mnie, że nie potrafię postawić granicy. Jutro mam kolejna sesję. Zobaczymy jak będzie. Mam głębokie postanowienie, że tym razem ja będę pytał, bo chcę WIEDZIEĆ.
  9. A ja mam trochę inne pytanie: jak szeroki może być wachlarz zaburzeń nerwicowych i czy dolegliwości fizyczne (bóle stawów, kłopoty gastryczne, problemy z koncentracją itp.) pojawiają się tylko w momentach szczególnego stresu, czy jest możliwe, aby trwały dłuższy czas w mniejszym bądź większym nasileniu? Moje dolegliwości zaczęły się w konkretnym czasie, narastały stopniowo, ale dość szybko powodując reakcję typowo hipochondryczną (dopasowywanie objawów) następnie przeszły w formę ataku (uczucie "nie swojej ręki", skurcze mięśni, ból mięśni, atak paniki powiązany niemal z histeryczną reakcją że "mam SM"), a następnie osłabły, ale trwają nieprzerwanie do dzisiaj. Oczywiście nakłada się na to dopasowywanie kolejnych chorób, są lepsze i gorsze dnia, pojawiają się też nowe objawy (albo tylko imaginowanie sobie). Czytając o nerwicy zauważyłem, że zakres podawanych objawów fizycznych jest dosyć wąski, a w moim przypadku jest inaczej. Dolegliwości są liczne i dokuczliwe. Towarzyszy im ciągły lęk, wizytowanie lekarzy itp. Wyniki badań (tych wykonanych) mam w jak najlepszym porządku, ale zakres tego co odczuwa mój organizm jest tak szeroki, że mam problem z przyjęciem do wiadomości, że to może być nerwica.
  10. Robiłem trzy razy badania krwi i moczu. Wszystko OK. Czasem jakieś minimalne odchylenie na jakimś wskaźniku, ale w następnym badaniu już w normie. OB = 1, CRP = 0,30, próby wątrobowe w porządku, USG wątroby i trzustki w porządku, borellioza negatywnie, magnez i potas idealnie w normie. Jakie badania mogę jeszcze zrobić? Wskaźniki nowotworowe? To jest chore już. Korci mnie, żeby zrobić te badania też, ale wstyd mi pójść do lekarza i powiedzieć, że chcę się badać na raka bo mam taki kaprys...
  11. Tak się zastanawiam teraz... Wypisujecie wszyscy choroby, które sobie wmawiacie, ale de facto, czy macie objawy jakieś? Bo ja już sam nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Czy macie objawy określane przez lekarzy jako wegetatywne? No bo ja odkąd się to wszystko zaczęło w listopadzie cierpię na różnego rodzaju dolegliwości fizyczne i ciągle się zastanawiam, czy to są objawy nerwicy. Do tego dochodzi notoryczne zmęczenie i niewyspanie, brak koncentracji, zapominalstwo. Oczywiście nawracający lęk przed chorobą i śmiercią z nią związaną, który towarzyszy mi co dzień. Ale oprócz tego ciągle mam bóle stawów i mięśni, kłucie w klatce piersiowej, drżenie mięśni i skurcze, drętwienie palców, krótkie bóle głowy, problemy gastryczne (najbardziej dokuczliwe - ciągle mi się odbija i mam czkawkę, jakbym się opił napojów gazowanych, w brzuchu mi się przelewa, raz mam zatwardzenie, raz rozwolnienie), gwizdy w uszach, i wrażenie gorszego widzenia niż normalnie, a ostatnio narzeczona powiedziała mi, że zacząłem niemiłosiernie chrapać. Wszystko może być objawem nerwicy, ale jest tego tyle, że ciągle się boję, że to jednak niemożliwe, żeby nerwica powodowała taki totalny kociokwik w organizmie. No i kółko się zamyka. Czy objawy to skutek nerwicy, czy moje lęki to skutek tych objawów... Powoli siadam psychicznie. Byłem już na pięciu spotkaniach z psychologiem (dr Warcok - Tychy), ale mam wrażenie, że kompletnie nie czuję terapii. Wychodzę z gabinetu i niby jest lepiej, ale zaraz znowu wpadam w ten wielki lej. Tak w ogóle to kto ma stwierdzić u mnie nerwicę? Z punktu widzenia lekarskiego. Psycholog? Psychiatra? U psychologa wypełniłem formularz objawowy, ale podczas ostatniej wizyty unikał powiedzenia wprost - tak, ma Pan nerwicę. Czy mam iść do internisty po skierowanie do psychiatry?
  12. Antybiotyk na wirusowe zapalenie? A czemu nie od razu upuszczanie krwi?
  13. Stary post, ale przykuł moją uwagę, bo miałem/mam identyczne objawy. Najbardziej rozwalił mnie ten ból w stawie żuchwowym. Rano musiałem rozruszać gębę, żeby zęby umyć. Domyślam się, że jest nas dwóch na tym jednym forum, więc prawdopodobieństwo co do SLA raczej spada.... A teraz rebus-zagadka: szczęka bolała mnie dokładnie do dnia 29.12.2011. W tym dniu pojechałem na sylwestra w góry. Ból minął na drugi dzień i do dnia dzisiejszego jest OK. Czemu? Jak? Chwila relaksu pomogła? Powietrze górskie? Za to stawy generalnie mi dokuczają. Jak nie jeden to drugi, ale bóle mocno wędrujące są. I strzelają mi niemiłosiernie... Ja ciągle walczę z rakiem jelita grubego. Czekam na kolonoskopie.
  14. Dziewczyna wyjechała do domu... widzimy się dopiero w piątek. Przy niej jest zupełnie inaczej. Kurde, jak ja tęsknię za nią!!! Sam się zastanawiam co to znaczy. Teraz mam przed sobą kilka dni użerania się z własnymi myślami znowu...
  15. Zablokuj sobie forum gazeta.pl bo tam grasuje banda debili. Diagnozuj się u lekarza, a nie na forum internetowym! Wyniki masz dobre - NIE MASZ BORELIOZY. Dzisiaj byłem u laryngologa - rzeczywiście mam trochę zapchane zatoki, ale dostałem receptę i będziemy się leczyć. Poza tym gardło czyste - ufff... Jarał człowiek jak głupi i teraz sam się stresuje Ja jutro mam debiut u psychologa. Mam nogi jak z galarety...
  16. Oznacza to mniej więcej tyle, że kiedyś gdzieś Twój organizm miał kontakt z jakimś ustrojstwem, który uruchamia ten antygen. Robiłaś testy Western-blot, czy Ellisa? Jeżeli to Western-blot i masz takie wyniki jak masz to NIE MASZ BORELLIOZY.
  17. IgM ujemne w zasadzie wykluczają borelliozę. Z tych dwóch to właśnie IgG jest mniej pewne i częściej daje wynik fałszywy. Borelioza daje bardzo podobne objawy jak nerwica. Podobnie jak właśnie niedobór B12, kandydoza, ciężki niedobór magnezu, pasożyty... Może dlatego tak wiele osób z nerwicą myśli o tej chorobie. Ja miałem podstawy o tyle, że załapałem w tym roku trzy kleszcze. Nie miałem rumienia, ale jak się dowiedziałem w 30% przypadków boreliozy nie występuje. No i tak się u mnie "zaczęła".
  18. Witam wszystkich serdecznie! Jestem tutaj nowy i nie mam zdiagnozowanej nerwicy. We wtorek idę do psychologa, tak więc może to się szybko zmienić. Zawsze miałem skłonności do hipochondryzmu, ale ostatnio zmieniło się to w prawdziwy koszmar. Po infekcji gardła, którą przeszedłem około miesiąc temu zdiagnozowałem u siebie już kilka chorób. Przeszedłem SM, raka krtani (niedawno rzuciłem palenie), raka jelita i niedoczynność tarczycy. Wydałem już grubą kasę na lekarzy z testem na borelliozę włącznie - wynik wiadomo. Wszystkie schorzenia zdiagnozował u mnie wujek gugle. Obecnie jestem na etapie ciężkiego niedoboru witaminy B12 a za tym oczywiście idzie nowotwór... Mam drgania mięśni, osłabienie, senność, totalne zmęczenie, apatia, bóle stawów i mięśni, doszły lekkie problemy z widzeniem i koncentracją, problemy jelitowe... A nade wszystko paraliżujący strach i gula w gardle. Wykańcza mnie to. Tracę na wadze, jestem ospały i nic mnie nie cieszy... Zamęczam i siebie i rodzinę i swoją dziewczynę. Na szczęście zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak jak powskakiwały mi w głowie pewne klocki na swoje miejsce. Jakiś rok temu miałem napady "a co jak umrę?". Wszystko mi groziło śmiercią: niezidentyfikowana choroba, katastrofa lotnicza, wypadek samochodowy... Do tego pocieram bez przerwy dłonie o siebie i spoglądam na zegarek. Dentystka po usunięciu kamienia spytała mnie czy ja przypadkiem nie zgrzytam zębami, albo nie zaciskam szczęki w nocy bo mam mikropęknięcia na szkliwie. Okazało się, że tak o czym mnie poinformowała moja dziewczyna. Sam nigdy na to nie zwróciłem uwagi. W przeszłości miałem już napady histerii na temat jakiejś anormalności w moim ciele. A to wystająca kość, a to gulka, a to jakiś ból... Tylko, że to były krótkotrwałe napady, które pojawiały się i mijały dość szybko i łagodnie. Od miesiąca to jest katastrofa... Moja jakość życia leci po równi pochyłej. Mam dość...
×