Skocz do zawartości
Nerwica.com

msnothingmuchbetter

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez msnothingmuchbetter

  1. Najpierw trzeba jakoś dogadać się co do tego z rodzicami, co niestety nie jest proste. Mówią, że boją się mnie zostawić samą w domu, ale jednocześnie nic nie robią, żeby się dowiedzieć, co jest nie tak i pomóc mi sobie z tym poradzić. Boję się zaproponować im, żeby umówili mnie do psychologa...
  2. Problemy z samą sobą - nie akceptuję siebie [wygląd, charakter], jednocześnie boję się, że nie mogę się zmienić. Czasem rozdrapuję ręce aż do krwi, chociaż wydaje mi się to chore. Mam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak, często mam ataki histerii - śmieję się, płaczę, zupełnie nie kontaktuję [na przemian], a później tego nie pamiętam, zacinam się przy najprostszych słowach. To stanowi dla mnie duży problem, chociaż wiem, że siedzi on w mojej głowie i mogłabym sobie z nim poradzić. Problemy w szkole - powrotu bałam się od końcówki sierpnia, w międzyczasie dowiedziałam się kilku różnych rzeczy, z którymi nie mogę sobie poradzić [jeśli to ważne, to mogę więcej powiedzieć na ten temat], obniżone samopoczucie - takie mocno obniżone, to gdzieś od miesiąca, wcześniej bywały momenty poprawy [kilka dni, czasem tydzień], teraz ich już nie ma. Jakby co, więcej jest napisane w temacie 'Co się dzieje?', również w dziale depresja. Starałam się tam mniej więcej opisać, co to za problemy w szkole itd.
  3. Pedagogowi w żadnym wypadku nie zaufam - kobieta niedyskretna, rozgadałaby wszystkim (koleżanka miała taką sytuację). Nauczycielom ze szkoły też nie ufam. Zapomniałam napisać, że często odczuwam bóle w brzuchu i okolicach serca (lekarze nic nie wykryli) i bóle głowy.
  4. Zarejestrowałam się tu głównie po to, żeby znaleźć pomoc. Nie wiem nawet, czy piszę w dobrym temacie i czy powinnam rozpoczynać nowy wątek, ale w poprzednim, który przeniesiono z działu, w którym chciałam się przywitać pewnie nikt by tego nie przeczytał. Nieważne. Do rzeczy. Pisałam już na wstępie, że zastanawiam się, czy nie mam depresji. Ciągle jestem smutna. Kiedyś prawie nigdy nie płakałam, a już szczególnie unikałam tego w szkole. Teraz potrafię zwyczajnie podejść do nielicznych osób, z którymi jeszcze normalnie mogę pogadać, przytulić się i rozpłakać. Mimo wszystko to mnie nie martwi najbardziej. W trakcie wakacji również nie wszystko było pięknie. Pewnego dnia dostałam czegoś w rodzaju ataku histerii. Najpierw zaczęłam się śmiać z niczego, później nagle się rozpłakałam. Powtórzyło się to kilka razy. Później byłam obojętna na wszystko, ale było mi dobrze. Gadałam jak wariatka, ale niewiele z tego pamiętam. Przestraszyłam się tego, miałam nadzieję, że to się już nie powtórzy. Do końca wakacji było okej. Bałam się powrotu do szkoły. Mam całkiem kiepską klasę - wynajdują sobie ofiarę, wyśmiewają się z niej, niszczą ją, znęcają się nad nią psychicznie. Bałam się, że tak będzie ze mną. Mimo wszystko początkowo było dobrze. Pod koniec września wylądowałam w szpitalu, wróciłam po dwóch tygodniach. Moje zachowanie wtedy było krótko mówiąc nie fair. Miałam jedną osobę, którą mogłam nazwać przyjaciółką. Odsunęłam ją od siebie dla innych. Rozumiem, jak okropny to był błąd, ale nie zrobiłam tego tylko i wyłącznie 'bo tak mi się chciało'. Kiedyś wiecznie chodziłam smutna [teraz ukrywam przed ludźmi to, co się dzieje w mojej głowie], ale skończyłam z tym. Ona nie była w stanie. Ciągnęła mnie w dół i nie byłam w stanie wytrzymać. Dziewczyny, z którymi spędzałam czas 'przypomniały mi', że można inaczej. Później nastąpiła cała seria dziwnych sytuacji i w końcu wyszło tak, że zostałam bez bliższej mi osoby. Mam koleżanki, z którymi mogę porozmawiać, ale nikogo, kto byłby dla mnie bardzo ważny. W międzyczasie dowiedziałam się, że klasa faktycznie miała plany zrobić ze mnie swoją ofiarę [na szczęście poszłam wtedy do szpitala i się wszystko uspokoiło] i ciężko mi sobie z tym poradzić. Boję się. Czuję, że muszę uważać na każdym kroku, bo oni coś mi zrobią, zniszczą mnie, zaczną znęcać się psychicznie. Na dodatek mam trochę przerąbane u części osób tworzących tę 'elitkę'. Boję się, że ludzie tylko udają, że mnie lubią. Na dodatek dzisiaj miałam małą powtórkę zachowania z wakacji. Najpierw na przerwie nic do mnie nie docierało, byłam obojętna na wszystko. Później rozpłakałam się. Nagle przestałam. Na lekcji siedziałam z koleżanką, znów gadałam jak wariatka i było mi lepiej. Prawie nic z tego nie pamiętam. W rodzicach nie mam zbyt wielkiego wsparcia. Chciałam zmienić szkołę - początkowo byli na tak, ja jedną upatrzyłam, tam, gdzie dużo ludzi znałam, ale nie chcą mnie przyjąć [mam dobrą średnią, ale tam nie ma miejsc]. Teraz rodzice są na mnie źli, irytują się, kiedy wspominam, że nie akceptuję samej siebie. Mama ironicznie wspomniała o psychoterapeucie. Nie mogę z nią pogadać i uważam ją za nieco marne wsparcie, tata jest niewiele lepszy w tej kwestii. Czy ktoś mógłby mi podpowiedzieć, czy faktycznie mam depresję, czy sobie coś wymyśliłam? Z góry dziękuję. I przepraszam, jeśli umieściłam to w złym dziale...
  5. A więc się z tego cieszę.
  6. msnothingmuchbetter

    Hej. ;>

    Jestem nowa na tym forum, mam 15 lat (wiem, wiem, całkiem młoda osoba). Szukam pomocy, chociaż to tutaj mało oryginalne. Dlaczego szukam tu pomocy? Również prosta sprawa. Nie mogę jej znaleźć w tak zwanym 'realu'. Mam nadzieję, że tu uda mi się uzyskać chociażby minimum wsparcia. Co mnie dręczy? Pewnie znowu sprawa mało oryginalna. Ciągłe obniżone samopoczucie. Problemy w szkole. Pewne problemy z samą sobą. Nie poszłam do pedagoga szkolnego [jakoś nie do końca widzi mi się taka opcja], psychoterapeuty [mama w kłótni ironicznie mi to zaproponowała], psychologa [bez zgody rodziców nic tu nie zdziałam] ani tym bardziej psychiatry. Miło mi jeśli ktoś to przeczytał.
×