Skocz do zawartości
Nerwica.com

drakan

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia drakan

  1. drakan

    Dziwny Ja

    Cóż, co czułem podczas rozstania, otóż na samym początku nie mogłem w to uwierzyć, czułem się jakbym wpadł do jakiegoś koszmaru, jakby cały mój świat przestał istnieć, następnie były smutki, płacz, alkohol, próba samobójcza, po 3 miesiącach się uspokoiło, myślałem że już jest ok... jednak nie jest ok, czuje jakbym dalej we mnie umierało wszystko. Co do depresji, myślałem że ona jest związana z smutkiem, tylko ja nie jestem cały czas smutny, mam tam jakieś takie momenty, ale jednak mam problem z identyfikacją pewnych odczuć, eh... sytuacja z ostatnich dni, ciotka mi się zwierzała że zostawił ją mąż, moja reakcja na to brak, po prostu nawet się nie przejełem słuchając jej, jakbym był jakąś maszyną... -- 23 lis 2011, 18:56 -- Chyba za ciężki przypadek jestem :)
  2. drakan

    Dziwny Ja

    Witam, wszystkich piszę na tym forum, bo chciałbym się dowiedzieć paru informacji nim trafie do psychologa, otóż mam 21 lat, jestem dosyć doświadczony przez życie (niestety w złym tego słowa znaczeniu). A więc zaczynając opisze wszystko w skrócie, moje życie od zawsze miało więcej złego niż dobrego, poniżanie od strony rówieśników otoczenia itp, ze względu na nieśmiałość czy zamożność, po prostu byłem osobą, która nie była aż tak towarzyska, bardziej wolałem iść za swoim głosem i rozmyślaniem, niż podążać ślepo za jedną osobą czy myśleć tak jak inni (podobno to indywidualizm) owszem miałem paru znajomych, paru przyjaciół, lecz jednak mimo wszystko to nie zagłuszało tego złego, ale jednak radziłem sobie. Następnie nadszedł czas, kiedy zasmakowałem o wiele gorszego, czyli 2 samobójstw, nie wiem jak to przeżyłem, nie wiem jak mogłem być wtedy oparciem dla paru osób, jednak dałem rade nie poddałem się, po prostu można to tak nazwać byłem filarem, który nauczył się tłumić wszelkie smutki w samym sobie, i tak to trwało. Potem poznałem ją swą ukochaną, tą która mnie odmieniła, obróciła mój świat o 180 stopni, ona pomogła mi odnaleźć drogę w moim życiu, były piękna słowa, piękne chwile, jednak miała parę problemów (fobia przed ludźmi, bardzo niska samo ocena) ale jednak mimo wszystko pomogłem jej, na dzień dzisiejszy jest bardzo pewną osobą, jednak miało to swój minus, przez te 4 lata kiedy z nią byłem dusiłem w sobie wszystko, znowu przyjęłem taką pozę filaru, jednak może najgorsze było to (Z początku nie zdawałem sobie sprawy), że strasznie wyizolowałem się od społeczeństwa (Tak nawet rodziny), liczyła się dla mnie tylko ona. Sytuacja na dzień dzisiejszy, otóż związek zakończył się 6 miesięcy temu... na początku było tragicznie, zapijanie się, płacz myśli samobójcze, na dzień dzisiejszy jest lepiej, jednak nie aż tak dobrze, i może nie chodzi o sprawy uczuciowe, bo z nią dalej czasami się spotykam, lecz o samego mnie, czuje jakby coś we mnie umarło, mam straszny problem z okazywaniem jakichkolwiek emocji(smutku, złości, radości, czy nawet przejęcia daną sytuacja), ba nawet głupie podanie dłoni wydaje mi się strasznie obce, nie wiem czuje jakby z dnia na dzień jakaś cząstka mnie umierała, jakby coś mnie wypierało z wszelkich odczuć, może czasami jeszcze się pokazują ale to tylko na chwile. I właśnie po to tu przybyłem, aby się mniej więcej dowiedzieć co mi jest, co mogę z tym zrobić lub jak to zwalczyć.
×