Skocz do zawartości
Nerwica.com

troksliwy

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez troksliwy

  1. Słuchajcie, spotkanie b. miłe choć maiłęm obawy co do tego co się na nim będzie dziać i jak się rozwinie sytuacja. Okazała się ze było b. miło czyli tak normalnie. Początek to coś tam pomogłem przy tel. potem kolacja i filmy do rana. Nie rozmaiwaliśmy w sumie o tym co i jak. Podejrzewam ze to spotkanie to byla proba i zadne z nas nie chcialo zepsuc tego ze było fajnie. Jej odczucia po spotkaniu to takie ze było b. milo ale kilka krotnie przeszły Ją jakieś czarne myśli. Dziś czuje się poki co lepiej. Moze tabletki juz dziłaja a moze to długie wolne a moze jedno i drugie :) wazne ze efekt jest i idzie to w dobrym kierunku. Podejrzewam ze nastepne spotkania będą ale co na nich bedzie sie działo to pokaze przyszłosc. Oby wszystko wrocilo mniej wiecej po staremu bo wiem ze choroba zmienia człowieka w jakimś stopniu. Jak ktos zna jakiś przypadek podobny. Piszcie tutaj lub na pw. Pozdrawiam.
  2. No to Ona tak mówi ja tylko powtarzam. Skoro Ona tak twierdzi to nie mam podstaw zeby mysleć inaczej i Jej nie wierzyc. A nie zauwazyłem zeby to miało inne podloze. Uwierz, analizuje na wszelkie sposoby juz tą sprawę. A co do mojej nerwicy lękowej, to tak. Wyleczyłem się całkowicie i nie miewam już lęków i śmiało idę przez życie. A co do tamtej strony/linku to jest b. fajne bo jak czytam to z perspektywy zdrowego człowieka to uderza to w sedno nerwicy. To jest normalnie jakby ktoś przelał na papier moje myśli i uczucia podczas walki z nerwicą. Jest to super opisane i to wszystko własciewie. Jakbym to kiedys czytał to podejrzewam ze szybciej szyszedłbym ze swoich lęków. p.s. dostałem wiadomość ze dzis się widzimy!!! Trzymajcie mocno kciuki za nas.
  3. a czemu się rozpłaczesz? i Czemu w mikołaja i którego posta? No póki co jest troche lepiej, zaczęła wstawać z łózka chętniej i ten poranny nastrój zaczyna się przesuwać w ciągu dnia. Jednego dnia sie budzi z takim uczuciem a drugiego dnia dopada ja dopiero w południe. Ciągle ma myśli, że się nie ułoży i ze znów w zyciu nie będzie szczęśliwa i ze przy tym skrzywdzi mnie. Boi się spotkania ze mną bo mysli ze te uczcuia się wzmogą przy mnie. ja Jej powtarzam ze dopóki nie spróbuje to nie będzie wiedziec i się tylko straszy zamiast to po prostu sprawdzic kilkakrotnie czy rzeczywiśćie tak jest. Generalnie cos wspomniala kiedys o spotkaniu w dniu dzisiejszym ale zobaczymy czy dojdzie i jak się bedzie czuc. -- 26 lis 2011, 13:09 -- w ogóle myśli pisać gdzieś na forum takim jak to. Mam nadzieję, że nie trafi akurat tutaj a przynajmniej jeszcze nei teraz. Nie wiem jakby mogła zareagować czytając to, bo czytając ten temat w 3 sekundy się zorientuje,że chodzi o nasz przypadek. Z resztą nie ma tu nic co byłoby nie prawdą.Staram się przedstawić rzeczywistość. Zobaczymy :)
  4. betty_boo pisałem wcześniej,że nie jest w takim zwiąku bo pytałem :) -- 26 lis 2011, 00:02 -- adamp3 mam znajomych b. duzo znajomych i nigdy przed nimi nie uciekałem. Moje zycie towarzyskie jest w porządku. Przed nie którymi się izoluję, ale to rzadkość - raz na kilka lat :) ... i to wynika z zawsze z sytuacji , której nie trawię i muszę opuścić towarzystwo :) -- 26 lis 2011, 10:12 -- sorki, myślalem ze to o mnie Nie dostrzegłem,że to był post o adamp3
  5. Znalazłem super stronę http://stymulatormozgu.blogspot.com/ Nie wiem czy ja mogę umieścić tutaj ale to nie jest forum tylko porady dla cierpiących na NN. Sądzę, że to może być sposób dla ludzi na wyjście lub chociaż próbę wyjścia z choroby :)
  6. tak , jestem pewny. Ja mowie wprost co bym chcial a czego nie. a jesli sie zgodze na cos na co nie mam ochoty to potem nic nie gadam nawet jakby mi sie nie podobało bo czasem zycie stwarza sytuacje kore musza tak włąsnei wygladac. Moaj partnerka musi sie wlasnei nauczyc asertywnosci bo tego Jej brak i wszyscy Jej to powtarzaja. A ja nie zawsze bede widzial Jej potrzeby bo np. przez tel moge nie wyczuc ze na cos nie ma ochoty a Ona mi nei odmowi. To tez jest Jej problem. P.s. zgodzila sie na to cwiczenie tahela. zobacze jakie beda tego efekty
  7. no coś w tym jest co piszesz tylko my w sumie to zrobilismy albo rozmowa przez telefon albo w cztery oczy. Tą najpowazniejsza osobiscie. Jak chce w jakis sposób dotrzec do tego co Ją boli w danym momencie to Ona się wycofuje i mowi zebysmy nie drazyli tematu. Wydaje mi sie ze faktycznie boi sie mnie skrzywdzic. Ja akurat nie mam zadnych takich sytuacji ktore bym ukrywal w sobie. Mowie na biezaco swoje potrzeby i ew. to co mi sie ie podoba. Moaj partnerka ma z tym problem i ciagle sie jakby domyslam ze wchodze za bardzo w Jej swere prywatna. chcac np. spotkania a nie weidziac ze ma ona cos zaplanowane na ten dzien.Ona jakby nie umie mi odmowic a potem maial wyrzuty ze czegos tam nie porobila i ma zaległosci. Od jakiegos czasu to sie zmienilo i mowi o tym a ja za kazdym razem Jej powtarzam ze nie ma sie czego bac bo kazdy ma cos do zlatwienia lub chce np. pobyc sam i poczytac ksiazke. CIezko Jej to przychodzi ze potrafie takie sytuacje zrozumiec. Nie wiem jak mam czasem z tym postepowac bo nie proponowac czegos np. spotkan itd to znow jmoze sie to odwrocic z ten sposob ze się nie interesuje. Ja generalnie duzo pracuje i spotkania sa mozliwe tylko w weekendy a moja partnerka pracje roznie weic czasem sie widujemy kilka dni pod rzad a potem tydz. przerwy. roznie to bywa. Dzis zaproponowała spotkanie ktore zaplanowała na sobote. Ja wiedzac ze sie bedzie stresowac strasznei zanim dojdizde do spotkania zapytałem Jej czy moze byc tak ze jak sie bedzie dobrze wieczorem czuc w ktorys dzien to poprostu napisze i przyjade i niech to bedzie dla nas obojga niespodzianka a nie stres spowodowany Jeju co bedzie na tym spotkani, jak ja sie zachowam itd. Zgodzila sie i ja tez jestem spokojnijszy o to ze nie bedize miala stresu zwiazanego z tym :)
  8. Przepraszam forumowiczów, za taka reakcje ale fakt jest taki ze poczulem się atakowany albo podobne uczucie. Nie potrafie tez do konca przekazac uczuc mojej partnerki, robie to najdokladniej jak umiem. Ja tu nie wymyslam nic tylko dopisuje odp. do pytan bo wiekszosc z tych pytan przerobilem juz z mojaja partnerka więc znam odpowiedzi bezposrednio od zrodla. A co do mojeog obiektywizmu to podejzewam ze jest on zachwiany bo jestem strona w sprawie ale staram sie z całych sil by to co pisze bylo najblizsze prawdzie i zupelnie obiektywne.] Takze jesscze raz przepraszam Proszę o kolejne rady. -- 24 lis 2011, 16:53 -- Zapytałem Ją o to i mówi ze cos w tym jest ale nie do konca tak jak piszesz. To raczej strach przed tym ze mnie skrzywdzi ale to sie tyczy kazdje sytuacji i tu podaje np: lezy na plazy i np. ze uderzy jakies dziecko ja sie o tym dowiem i ja rzucę ... ze cos tam zrobi w innej sutuacji a ja Ją rzuce. Na tej zasadzie. Nowa pani psycholog twierdzi ze ma problemy z tym ze się boi krzywdzic. A jeśli chodzi o toksyczny związek to tweirdzi ze nie uwaza zeby tak bylo i nigdy w ten sposób nie myslala i nie mysli. Zaczeła brac tableki dzis pierwszy dzien.Zobaczymy co bedzie ;(
  9. Nie uciekam od problemu, tylko nie chce Jej sugerowac negatywnych mysli. Mysle ze sprawa sama sie rozwiaze w tą lub w druga strone ale trzeba czasu. A ja tu nie szukam porad i ocen takich jak dajecie i waszych ocen tego co pisze i staw3ainia diagnozy tylko szukam osób ktore byly w takiej sytuacji i przezyły cos takiego. Sam przechodzilem przez nerwice lękową i mogłbym tu stawiac diagnozy rózne bo kazdy sie uwaza za jakeigos tam eksperta bo ''jest chory na cos tam''. Szukam identycznych przypadkow i podpowiediz co wtedy robic zeby bylo dobrze, uczyc sie na bledach innych a nie porad ludzi cos tam wiedzacych. Szukam tez porad specjalistów, ktorzy maja ku temu odpoweidnie wykształcenie i doswiadczenie w takich sprawach. Dalsze dywagacje i rozwazania na ten temat jest bez sensu.Jesli ktos przezyl cos takiego to proszę o kontakt a resztę forumowiczów typu: '' ...a może to albo tamto'' dziekuje za odpoweidzi i raczej takich dywagacji nie potrzebuje bo moga zrobic znow wiecej złego niz dobrego. pozdrawiam
  10. Monika1974 tu chodzi o to ze Ją zaprowadziłem do specjalisty i Ona słuchała się i poddawała Jej uwagą i skupiala ciągle na jednym.SAma teraz to widzi z perspektywy czasu. Mnie ta psycholog pomogła i mowilem Jej ze moze ta terapia to sposób na Jej nerwice. Sam ją w to wciagnalem. Ona poszła za terapeutka jak dziecko we mgle za reke a tymczasem Jej zachowanei bylo jakies malo profesjonalne. Nie wiem co chciala osiagnac takimi zajęciami. ;// Moja partnerka uwaza ze sama dała się wpuscic w maliny przez tego psychologa i teraz u nowej bedzie bardziej uwazac na to co się dzieje na terapii. A co do wymarzonego to niby nadal taki jestem tylko ma teraz zaburzony obraz tego wszystkiego przez poprzednia pania psycholog. Starma się tu przekazac nasze rozmowy z pratnerka w jak najblizsze prawdzie. Nie mam zamiaru sciemniac bo i po co bym tu byl gdyby tak bylo. Chwilami mam dziwne wrazenie ze sie tłumaczę zamiast przedstawiac sytuacje. Wielkie podziękowania dla ekspert_abcZdrowie :) -- 23 lis 2011, 23:23 -- vinca co uwazasz pod słowem separacja? Mieszkamy kilkadziesiat km od siebie wiec i tak są marne szanse na spotkanie na mieście. Mamy się nie widywac , nie dzwonić, nie pisac smsów? no i skąd taka diagnoza? Pytam bo szukam jakiegos dobrego rozwiązania sytuacji i pomocy.
  11. ''to my sami się gdzies czujemy dobrze albo zle.'' no to prawda ale nie wiem czy wiesz co znaczy toksyczny związek?
  12. nei bede Jej pytał o takie rzeczy w Jej stanie bo to nei ma sensu. Jakby to byl toksyczny zwiazek to by to widzieli inni i na pewno by juz o tym poweidziali. W sensie rodzice, przyjaciele etc. Wiec uwazam bez sensu i nei ma ku temu zadnych podstaw. A pytal nie bede bo w tym stanie ktorym jest to mogłby tylko cos zasugwerowac,a po co? Ewentualnie o takie rzeczy powinna sama zadbac pytajac kogos.Wyszloby to juz dawno. A tak nie jest. Jestesmy normalni. ten trop jest mylny.
  13. dla mnie to jakas chora sytuacja najpierw z zoną chodziles do tej samej psycholog, potem sam a jeszcze potem z inna partnerka. ta psycholog jest jakas niepoważna ze sie zgadza na takie cos. a co rozumiesz przez to ze twój związek jest przykładny i ksiązkowy? nie ma takich związków!!! i jeszcze jedna rzecz:piszesz ze partnerka była w toksycznych związkach wiec jest prawdpopodobienstwo ze znowu w taki zwiazek weszła... No nie wiem czy nasz związek mozna nazwac toksycznym ;// mamy do siebie pełne zaufanie, nie traktujemy siebie jak wrogów ale jak przyjaciół. Przychodzimy do siebie z kazda sprawa i problemem i staramy sie je rozwiazac wspolnie. Dajemy sobie luz np. wychodzimy osobno na spotkania i nei ma o to zadna ze stron pretensji, ze ja ide z kumpalmi na piwo a Ona ma ochote isc na lamke wina do kolezanki albo na pizze w wiekszym gronie kolezanek. Na imprezy chodzimy tez wspolnie. A jesli chodzi o ''przykladny i ksiazkowy zwiazek'' to mam na mysli własnie to ze oprocz tego ze jestesmy partnerami jestesmy tez dla siebie przyjaciolmi i nie ma w nas agresji jaka była w naszych poprzednich zwiazkach. Będe tego niestety bronil bo to prawda. Podaj mi co tu widzisz ''toksycznego'' w naszym zwiazku?? Generalnie są problemy zycia codziennego jakie ma miliony ludzi na swiecie. To normalne bo zycie bez kłopotow nie istnieje.zawsze znajda sie małe codzienne sprway ktore zaprzataja zycie, ale wtedy sie rozmawia i rozwiazuje problem w miare mozliwosci. Cyzy to jest złe? nie rozumiem tu czegos
  14. To jest tak. Wiemy co to są rózowe okulary i one juz dawno spadły. Jest tez taki problem, ze Partnerka byla wczesniej kilka lat w toksycznym zwiazku. Byla trkatowana jak popychadło i nie bylo w tym normalnosci. Teraz w tym zwiazku byla mega szczesliwa i nagle sie pojawila z dnia nadzien nerwica natręctw(w sensie dala o sobie znac bardzo mocno). jesli chodzi o Jej uczucia do mnie to poczatek wygladał tak ze musiala do normalnego zwiazku sie powoli przyzwyczaic bo jak zaczalem troche bardziej okazywac swoje uczucia to Ona zaczynala sie wycofywac ale razem dalismy rade przez to przejsc. Duzo rozmawialismy o tym i ja tez zmienilem podejscie a potem juz Jej nie przeszkadzało to ze jestem zakochany po uszy. Teraz chce nadal byc ze mną bo tak Jej podpowiada mózg i to czego zawsze chciala. Nie widzi przyczyn obecnej sytuacji u mnie.Nie mielismy w sumie zadnych kłopotów wczesniej. Wszystko było super. Wiem tez ze Jej NN skupila się na mnie i w głównej mierze dotyczy mojej osoby. Chodzi o to ze ona boi sie mnie skrzywdzic ze odejde od niej jak mnie np. zdradzi. I do tego sobie w głwoie pisze scenariusze i dlatego pojawia się lęk.Ona wie ze jest czysta ale i tak natretne mysli przychodza. Ja jej powtarzam ze to nic złego i wierze Jej i jej ufam ze to tylko zła wyobraznia. A co do uczuc jescze to wiem i zdaje sobie sprawe ze nigdy nie ma tak jak na poczatku.Szczegolnie po jakichs przejsciach tego typu. Tu chodzi o odnowienie uczucia w niej a nawet w sumie przypomnienie sobie co do mnie czula jecsze do nie dawna. Ona powiedziala ze che walczyc o nas ale brakuje jej sił i ma co raz czarniejsze mysli. Ma mega dpreche, rano nie umie wstac z lozka tylko placze i bije sie z myslami dopiero z czasem w ciagu dnia sie polepsza a najlpeiej jest wieczorem. Ona chce sie spotkac ale moze np. na Mikolaja chce zatesknic i byc moze w ten sposob przezjzec na oczy co na prawde czuje. Acha i pani psycholog tak ukazała Jej moje wady na ktore wczesniej nie zwracała uwagi ze teraz Jej to zaczeło przeszkadzac i nie moze z tym wytzymac. Np. Ona jest spokojna raczej ale z wielkim potencjałem bo kiedys byla energiczna a teraz stała się troche ospała ja natomiast jestem typem ADHD i mam mnostwo energii. Podczas tej depresji po kuracji pani psycholog zaczeło jej to przeszkadzac i przytłaczac. Była dzis u nowej pani psycholog ale nadal ma w głowie to co miala bo nie chce Jej sie znow wałkowac od poczatku całego tematu ani isc do pracy. Namawiam ją i podnosze na duchu i tłumacze ze musi wydobyc energie by walczyc bo przez najdrobnijesze czycnnosci zacznie normali funkcjonowac i moze sie rozkreci.Idzie jescze dzis do psychiatry wiec tam beidze kolejna diagnoza. Echhhh nie wiem co począć. p.s. nowa pani powiedizal Jej ze za malo zwraca uwage na siebie. Ze ma sobie wiecej czasu poswiecac i tak jakby dopeiscic siebie. Ona sie boi mi odmowic np. spotkania bo mysli ze sie pogneiwam czy zezłoszcze a ak odmowi to ma wyrzuty sumienia. ;( Ja jej powtyarzam ze nic sie nie dzieje ze wystarczy poweidziec ze nie i koniec ze tez jestem człoweikeim i to rozumiem ze chce pobyc sama np. chocby miala lezec i nic nie robic. Musze wszystko tłumaczyc zeby bylo jasne i zeby zniwelowac Jej wyrzuty itd. Ona ma traume chyba po poprzednim zwiazku gdzie własnie miala zawsze awanture jak cos poszlo nie tak. Nawet o brudny kubek ;/// Jak mam postepowac? Poczekac jakis czas az zateskni? spotkac się z nia robiac jej niespodzianke? ile czasu tak czekac? a jak sie bedize chcioal spotkac to mam sie zachowywac normalnie jakby nigdy nic czy raczej ostroznie podchodzic do tematu i cos tłumaczyc czy rozmaiwac na ten temat. Ona chce sie spotykac ale wieczorami i na krotko na 2 3 godz kiedy jest w dobrym stanie. Proszę o porade i dziękuję bardzo za kolejne wpisy. Jestem bardzo wdzieczny.
  15. nie mieszkalismy tylko pomieszkujemy u siebie nawzajem.Mielismy w planch zamieszac u mnie ale problemem byly dojazdy do pracy.Myslelismy o slubie ale wszystko po kolei miało byc. Nie umiemy rozwiązac sytuacji bo tu jest potrzebna pomoc specjalisty i dlatego to wszystko piszę bo chce wiedziec czy ktos mial taki przypadek. A jesli chodzi o schody to w sumie u nas jest tak ze siadamy i gadamy i rozwiazujemy problem i planujemy dzialania.a sytuacji nie potrafimy rozwiązać bo sama nie wie co Jej jest i co czuje. Chce byc dalej ze mną i nie chce miec innego chłopa tylko mnie ale nie umie znaleźć tego uczucia w sobie co miala przed wizytami u psychologa.Tu jest szkopół ze stracila uczucie podczas niby terapii ktora przybrala inny kierunek niz zamierzony z Nerwicy natrectw przeniosło się na nasz związek. W sensie tematy spotkan. Generalnie psycholog nei maial pomysłu na moją partnerke i zamaist leczyc, ćwiczyc cos jakies porady dawac czy tam testy etc. co ma miejsce w innych terapiach to nic nei robila tylko w sumie słuchała i cos tam oglednie pwoeidziala o NN a reszta skupiala sie na zwiazku. Moja partnerka ją pytala czy wie co jej jest i czy wie jaka terapie przeprowadzic generalnie czy ma na nią sposób to otrzymywała odp. typu: ''...ale Pani fajna...'' a potem zbywanie i nie udzielenie zadnej odpowiedzi. Czesto gęsto zotawiala Ją po zajeciach z niedopowiedzeniami. Moja partnerka dopisywała sobie całą resztę w ciemnych barwach bo ma depresję a na kolejnych zajęciach znów nie robiła z tym nic. Miały byc cwiczenia etc i w sumie nie było nic!!!! nei zastosowała zadnej terapii.Doszlismy do wniosku ze nie miala na nią pomysłu i tylko skupila sie na czyms czego się kurczowo trzymal czyli naszego zwiazku. dodam ze chodzilem rowneiz do tej psycholog na terapie malzenska z moaj zoną ...i juz jestem po rozwodzie !! To tez moze dac cos do myslenia ale generalnie teraz obecny zwiazek to niebo a ziemia i zupelnie inne relacja. General;nie to czytsa forma zwiazku czyli taki przykladny i ksiazkowy. Dzis się udala do nowego psychologa i czekam z wielka niecierpliwoscia na diagnoze nowej psycholog....... trzymajcei ze mną kciuki zeby było dobrze.
  16. Wg moje partnerki jestem Jej wymarzonym partnerem, i że stworzyliśmy związek o jakim zawsze marzyła i że Jej było mega zajebiście dopóki nie dopadła Jej ta choroba i nie dobiła psycholog. Jesli chodzi o spotykanie się to często u siebie jesteśmy na kilka dni bo mieszkamy kawałek od siebie i przeważnie widujemy się całe dnie, łącznie z jakimiś tam zajęciami codziennymi więc to nie tak ze się widujemy kilka godzin z czego połowa to kino. Mieliśmy palny zaręczyn już nawet pierscionek wybrany i palny zamieszkania wspólnie w najblizszym czasie. A co do zajęc z psycholog to własnie wyglądało to, że psycholog robiła z igły widły. typu: co pani dziś robiła? no to moja partnerka ze to czy tamto i tam coś o mnie, ze ją wkurzyłem bo np. gadałem duzo do Niej przez telefon a ona musiala wracac po przerwie do pracy. a psycholog już zaczeła drazyc temat i podburzac Ją w pewnym sensie,że niby jest na mnie zła, że sie wkurza na mnie itd. i tak z każdym wspomnianym tekstem o mnie. Nawet tak to nie zawisnęło na Jej mamie gdzie się kłocą lub sprzeczają tylko na mnie. A co do naszych kłótni to nie było takowych wielkich. Wkurzalismy sie na siebie i wypominali swoje błedy ale rozmową a nie krzykiem. Więc niech mi nikt nie gada ze jak nie było krzyków to zwiazek jest do dupy ;// chyba to polega na tym zeby rozwiązac sprawe rozmową i wyjasnieniami a nie krzykiem i kłótnią. Ze niby mielismy powodowac kłótnie bo tak to zwiazku nie ma? bez sensu. P.s. ekspert_abcZdrowie Rozmawiałem duzo z partnerką na temat naszego związku. Póki co jestesmy w ''separacji'' ograniczamy kontakt wizualny ale nadal się kontaktujemy telefonicznie. Chemy byc nadal razem ale Jej to sprawia ból bo nie wie co sie z nią stało. ;// Od dzis zmienia psychologa. Zobaczymy jaka bedzie reakcja na nowa osobe
  17. w zasadzie to nie mówiła chyba o mojej terapii ale była taka sprawa, o której moja partnerka nie wspomniała a psycholog to wyciągnęła jako moja wada.W ogóle nasuwała Jej myśli typu: ''i co, nie umie pływać? i co sobie Pani pomyślała? łajza z niego tak? łajza? '' Ja znam taki przykład ale ponoć było ich więcej lecz już nie dowiedziałem się co to było. Miała ogromny wpływ na to co teraz odczuwa i w zasadzie moja partnerka uważa, że Ją przemieliła przez maszynkę. ;//// co tu począć?? tak bardzo chcę pomóc aby było jak dawniej (
  18. Witam. Jestem tu nowy.Zakładam ten wątek ze względu na sytuację, ktora zaistniała w naszym związku. Moja ukochana popadła prawdopodobnie w depresje. Nie wiem od czego zacząc więc może zacznę od początku. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Wspaniały rok w sumie pełen uniesień i bez kłótni etc. Moja Ukochana po kilku miesiącach z ''mega love'' popadła z dnia na dzień w stan jakby depresji. Ujawniła się w Niej nerwica natręctw dotycząca myśli i głownie dotyczyła mojej osoby. Następnie doradziłem Jej aby udała się do psychologa do którego ja wcześniej chodzilem ws nerwicy lękowej i skutecznie udało mi się ją zwalczyć. Niestety moja psycholog po kilku miesiącach ''terapii'' doprowadziła Ją do stanu ruiny emocjonalnej. Przyszła z problemem NN a wyszła z problemem takim, że mnie niby juz nie kocha. Psycholog przedstawila mnie w wiekszość w złym swietle i wyciągała same moje minusy i wady przy czym nie przedstawiając plusów skupila sie na tylko na wadach. Pod koniec terapii psycholog powiedziala ze ''prawdopodobnie nie bedziemy już razem''. Psycholog nie miala ku temu podstaw bo na prawde bylismy przykładnym związkiem bez kłótni, szanowalismy się itd itp. w łozku tez ekstra. Kazda sfera zycia byla poprawna i byla miedzu nami milosc. teraz moja Ukochana jest w rozsypce i jesteśmy w stanie separacji. Chce bardzo być ze mną bo to co stworzylimsy to wg Niej wymarzony związek i tak zawsze sobie to wyobrazała ale Jej dusza w srodku krwawi bo przestała do mnie coś czuć przez tą psycholog. Dalej chce zebym o Nią walczyl ale ona się dusi i nie wie co czuje.Przy mnie czuje panike, że nie wytrzyma i ucieknie. Ma lęki. Ma ciemnośc przed oczami co dalej. Mózg Jej podpowiada, że coś sobie wymyslila a w srodku ma lęk i brak uczucia. Czy dalsze wizyty u psychologa coś pomogą? oczywiscie u innego. Czy raczej psychiatra lub farmakologia? Jeśli ktos z forumowiczów widział lub czytal lub przechodzil przez taki przypadek!!! proszę piszcie Dziękuję z góry za kazda rade i wpis.
×