Skocz do zawartości
Nerwica.com

Divinity

Użytkownik
  • Postów

    80
  • Dołączył

Osiągnięcia Divinity

  1. Witam, Podejrzewam u siebie nerwice natręctw, mam problem z zamknięciem drzwi musze sprawdzać po 100 razy Mam również chęci do zmiany pracy ale przy poprzednich próbach nie dałem rady przez lęk. Z takimi objawami idzie się do psychiatry czy psychologa ?
  2. Dzięki :) Jakby ktoś potrzebował rozmowy to zapraszam na pw, postaram się pomóc poprzez rozmowe
  3. Odważyłem się dzisiaj zrobić test becka. Kiedyś miałem praktycznie maksimum punktów, nigdy nie zszedłem poniżej 36ściu. Dzisiaj zrobiłem szczerze, od serca, bez kłamania ten test, wynik : 7 pkt. Kolejna rzecz która dodaje sił :) Do wszystkich chorych: NIE PODDAWAJCIE SIĘ, WALCZCIE, A JAK MACIE UMIERAĆ TO UMIERAJCIE WALCZĄC bądźcie pełni optymizmu, nawet na siłę, spróbujcie się podnieść i zrobić coś ze swoim życiem.
  4. Nie możesz tak mówić, ani nawet myśleć. Owszem, jak się trafi na nieodpowiednią osobę to może ona pogorszyć całą sytuacje. Ale nie wszyscy ludzie są źli, nie można wszystkich spisać na straty. Jak to mówił jeden mądry człowiek "bo najgorzej w życiu to samotnym być, "samotność to taka straszna trwoga"itd. Ma racje, człowiek jest stworzeniem stadnym, potrzebuje do życia innych, a szczególnie partnera. Nie namawiam do niczego, nie powiem ci co masz zrobić żeby było lepiej, ale poznasz w końcu kogoś odpowiedniego kto pomoże ci przejść godnie przez życie. Trzeba dać tej osobie tylko szansę.
  5. Cześć, dawno mnie nie było:) Jak możecie przeczytać w moich starszych postach cierpiałem na dość konkretną depresje. Ten temat potraktujcie jako ostrzeżenie człowieka po przejściach. Gdy pierwszy raz trafiłem do psychiatry czułem się jak czubek, stereotypy robią swoje nie ?:) Diagnoza: depresja dwubiegunowa itd. dostałem mocną mieszankę leków, lek przeciwnerwicowy, 2 antydepresanty jakiś stabilizator nastroju. Chodziłem do tego "profesora" dość długo, stosował różne mieszanki, ale ja nie czułem się lepiej. Byłem omotany lekami, nie wiedziałem jak wygląda moje zdrowie, nie byłem w stanie stwierdzić czy jest lepiej czy gorzej. Poszedłem do innego psychiatry, bardzo sławny człowiek, czołówka polskich psychiatrów prof. Ryb. (nie piszę całego nazwiska) podtrzymał te leki które miałem, a ja dalej trwałem w beznadziei i pustce. Stwierdziłem że skoro profesorek potwierdził że leki od tamtego pierwszego psychiatry są ok to będę dalej do niego jeździł. (do pierwszego miałem 100 km, do profesorka jechałem przeszło 700 km na wizyte). Było coraz gorzej, miałem wsparcie w rodzicach i tylko w niech. Nikt tak naprawdę nie wiedział co się ze mną działo, poczucie beznadziejności było okropne, nie ma gorszego uczucia. Po kilku latach różnych mieszanek i braku poprawy, trafiłem w końcu z polecenia do świetnego lekarza. Jak zobaczył co ja brałem, biorę i miałem brać chwycił się dosłownie za głowę. Uwierzcie mi, widziałem strach w jego oczach. Dostałem leki na odtrucie organizmu i miesiąc schodziłem ze starych leków. Po "detoksie" (ja to tak nazywam) dostałem jeden lek i stabilizator. Stan się trochę poprawił ale szału dalej nie było, kolejne msc pustki i beznadziejności. Aż tu nagle się świat zmienił w ciągu jednego dnia. Poznałem dziewczynę (obecnie moją żonę :)), była wspaniała, zwierzyłem jej się z moich problemów dosłownie po dwóch tygodniach, bardzo się tego bałem gdyż byłem pewien że ucieknie ode mnie gdy się dowie o moich problemach. Ale nie, ona mnie przytuliła pocieszyła i powiedziała że ona się tego nie boi i damy rade razem, że będziemy walczyć nawet przeciw całemu światu. Po tych słowach coś we mnie pękło, i zrobiłem najlepszą rzecz w całym moim życiu. Z dnia na dzień odstawiłem wszystkie leki. Zrobiłem to dla niej, dla niej chciałem wytrwać. Pierwsze dni były bardzo ciężkie, ale ona była przy mnie. Minął tydzień, dwa, trzy. Myślałem że to koniec, aż obudziłem się rano i pierwszy raz od długich lat poczułem się...dobrze. Ten dzień był wspaniały, z chęcią poszedłem do pracy, byłem mega aktywny, noc była...hmm nieprzespana ale to już opowieść dla dorosłych:) Gdy zasnąłem bałem się że na drugi dzień będzie gorzej, ale nie, kolejny dzień znów był wspaniały. Tak to trwa do dzisiaj, nic się nie zmieniło. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć że uzdrowiła mnie prawdziwa miłość i wsparcie osoby którą kocham. Od odstawienia leków minęło półtora roku, czuje się świetnie, mam jak normalny człowiek gorsze dni, ale w miesiącu jest ich może 5-6 a nie tak jak kiedyś 31-32 :) Jestem bardzo szczęśliwy i moje życie jest wspaniałe. Nie jestem jakiś mega bogaty ale zarabiam na tyle że nie martwię się o jutro, to też dodaje sił. Wróciłem na siłownie, (co na lekach było niemożliwe, nie było sił) biegam, ćwicze sporty walki i wiem że żyje. Życie jest piękne. Spodziewamy się dziecka za kilka tygodni, kolejny dar. Jesteśmy po ślubie i wiem że spędzimy ze sobą resztę życia w spokoju. Ten temat ma być przestrogą, uważajcie na leki, nie mówię że są one złe, ale nie zawsze są one rozwiązaniem. W moim przypadku były przekleństwem. Teraz wiem że gdyby nie leki, nigdy bym nie popadł w tak głęboką depresje, psychiatrzy mnie, prosto rzecz ujmując, truli. Dopiero jeden to dostrzegł i za to jestem mu wdzięczny. A najbardziej żonie :) to ona sprawiła że jestem zdrów jak ryba. Nie boję się nawrotu, postanowiłem że nigdy więcej nie poddam się depresji, mam w sobie bardzo dużo mobilizacji do działania, szczerze, więcej niż niejeden człowiek bez problemów w przeszłości. Jedyny mankament obecnego stanu zdrowia to lekkie luki w pamięci, pogorszyła się przez leki. Kupiłem luteine i po dwóch tygodniach widzę poprawę, także jeszcze jakiś czas i i to minie :) Pozdrawiam wszystkich
  6. Witam, borykam się z depresją ale dzięki nowemu lekarzowi powoli jest lepiej. Natomiast towarzyszą mi okropne lęki, mam tysiące myśli w głowie, nie mogę się skupić na jednej konkretnej, mam cały czas ścisk żołądka, drżenie mięśni, trzęsienie rąk, pocenie się itp. Obecnie zażywam: Cymbalta 60 mg Seronil 20 mg(schodze z tego leku, za 3 dni już go nie będę brał) Zalasta 10 mg (schodze z tego leku, za 3 dni już go nie będę brał) tranxene - tutaj pytanie, jest to lek przeciwlękowy, jestem od niego uzależniony, max dawka dzienna dla dorosłego to 30 mg a ja potrafię wziąć 60 mg i dopiero wtedy się uspokajam, lekarz też chce z tego leku zejść ale to będzie jak powiedział długi proces. Są jakies metody, leki ziołowe, które pomogą się wyciszyć i uspokoić?
  7. Divinity

    Zbliża się

    17nasty coraz bliżej, mam coraz większego doła i przyznam się szczerze że cholernie się boję. w dodatku do tego szpitala mam ponad 800 km od domu, wiec rodzice odwiedzą mnie raz na 2 tygodnie, nie wiem czy dam rade. Jade tam tylko dlatego że jest tam prof. Rybakowski, światowej sławy specjalista od depresji, mój lekarz w rodzinnym miasteczku powiedział że jak on nie pomoże to już nic mi nie pomoże mam nadzieję że ten szpital jakoś przebrnę, biorę kupę książek do czytania bo nie mam zamiaru patrzyć się na śliniących się innych pacjentów. boje sie o cholera jak ja sie boje... -- 19 wrz 2012, 11:59 -- coś okropnego, nigdy więcej moja noga nie postanie w szpitalu psychiatrycznym. Ludzie chodzą w kółko otumanieni lekami, 10 razy mówią dzień dobry, smród, brud, mimo ze oddział był remontowany. Przebrałem się w piżamę i poszedłem na oddział B, to co zobaczyłem i poczułem wołało o pomste do nieba. Niesamowity smród niewietrzonego oddziału, brak możliwości wyjścia poza oddział, ludzie w stanie 10 razy gorszym niż ja (na oko) tak więc szybciutko się wypisałem na własne żądanie i wróciłem do domu. Depresja trwa w najlepsze, z dnia na dzień jest gorzej, ale po takim pobycie w szpitalu wyszedłbym jeszcze gorszy niż tam wszedłem. Proszę o jakieś namiary na dobrego lekarza w krakowie, nie umiem sobie juz poradzić, strasznie mi jest ciężko
  8. Divinity

    Zbliża się

    czyli nie jest tak źle biore ze soba troche wartosciowego sprzetu, smartphona, notebooka, wiem że ładują to u pielęgniarek, jak zginie to zrobie aferę na cały szpital :-) ale wątpie żeby to zgineło bo ja bede pod opieka i leczeniem dyrektora i ordynatora calego szpitala wiec powinno to troche zmniejszyc apetyt na moje rzeczy jestem obecnie w bardzo złym stanie, biorę leki które już nie działają, z dnia na dzien jest gorzej, więc szykuję się na 2-3 miesięczny pobyt. Najpierw obserwacja potem leczenie, leki działają po ok 2 tygodniach wiec nie wiadomo czy trafią. A jak leki nie podziałają to zdecydowałem że idę na elektrowstrząsy, łapię się brzytwy, wszystkiego co może mi pomóc bo w takim stanie w jakim jestem teraz nie da się żyć
  9. Divinity

    Zbliża się

    Hej, zbliża się 17nasty i mój wyjazd do szpitala psychiatrycznego w poznaniu. Zaczynam się bać. Najpierw trafie na ogólny odział psychiatrii, dopiero później trafie na odział gdzie się leczy pacjentów. Ile może potrwać taki pobyt? miesiac ? dwa? proszę o podanie mi takiej uniwersalnej długości pobytu w szpitalu. I jak to wygląda? wiem że się chodzi w piżamie itd.... proszę o wsparcie...
  10. o jakim bogu wy mówicie? Nie ma czegoś takiego jak "Bóg". Jesteśmy 3 gatunkiem szympansa, chodzącym na 2 nogach...
  11. Powinnaś zdobyć się na odwagę i wziąć rozwód. Zdradził Cię, nie zapewnia Ci wsparcia, jest dodatkowym balastem. Ogranicz kontakty z matką do minimum, z tego co piszesz ona jest czynnikiem przez który twój stan się pogorszył. A przede wszystkim udaj się do dobrego psychiatry, tylko nie byle jakiego, idź do kogoś dobrego, znajdziesz takich na portalach typu znanylekarz.pl itp. Jesteś teraz w kryzysie, załamaniu, wiem coś o tym bo sam mam teraz taki okres, osoba którą kocham nie chce mnie zaakceptować, w domu problemy, czeka mnie szpital, czuje się jak czubek na myśl o tym że muszę iść do psychiatryka. Ale mam bardzo duże skłonności samobójcze. Twój mąż jest jeszcze młody, widać też że głupi, ma zadatki na tyrana i psychopate rodzinnego, powinnaś uciekać jak najdalej póki jeszcze możesz. Z każdym miesiącem będzie coraz gorzej, nie lepiej. Leki, psychoterapia, może szpital? Ja sam już podciąłem sobie żyły, ale coś mnie tknęło że zawsze mogę to zrobić, zatamowałem krwawienie. Teraz jako kłębek nerwów, dno społeczne, osoba wypalona z emocji idę do szpitala, mam nadzieje że coś ze mną zrobią. Jak leki nie zadziałają to zgodzę się na elektrowstrząsy albo kurwa na lobotomie, wtedy nic nie będę czuł. Przykro mi że spotkało Cię w życiu takie nieszczęście, ale pamiętaj, nie jesteś sama, osób w naszym stanie są miliony na świecie, głowa do góry i zacznij żyć. Nie wiem co więcej Ci napisać, życzę powodzenia
  12. Witam, ostatnio w poście pisałem że chce się zabić, ale dałem sobie szanse. Trafiłem na świetnego specjaliste, ordynatora szpitala psychiatrycznego w poznaniu. Byłem odwiedzić szpital, warunki świetne, czysto schludnie, pokoje 2-osobowe itd. Lekarz stwierdził po moich objawach że aby mi pomóc muszę położyć się w szpitalu na conajmniej miesiąc, będą testować różne leki i powiedział że mnie wyciągnie z obecnego beznadziejnego stanu. Trzymajcie za mnie kciuki może się uda. Mam pytanie do osób co byli w szpitalach. Czy jest możliwość posiadania laptopa? wiem że nie można mieć kabli itd, telefony ładuje pielęgniarka tak samo baterie do laptopa, ale czy można mieć lapka na baterii podczas pobytu ? Oraz takie ogólne pytanie co się przydaje w szpitalu, co zabrać itd? dzięki z góry za odpowiedzi podpisano chory psychicznie
  13. Cześć, szukam wskazówek jak sobie poradzić z pewnymi stanami. Od początku, mam 21 lat, swoją działalność gospodarczą, mieszkam z rodzicami, lecze się nie chad i nerwice. Jestem niesamowicie zżyty z matką, aż za bardzo i widze w tym duży problem. Z ojcem nie mam takiego stopnia zażyłości jak z matką. Otóż przejdźmy do sedna, w domu co jakiś czas są kłótnie (przeważnie o to że ojciec popił) i nastaje wielka cisza. Nie odzywają się po tydzień, dwa po czym się godzą. Ale te tygodnie ich nieodzywania się do siebie są dla mnie koszmarem, ciągłym strachem że wybuchnie jakaś awantura itp. Wtedy mam nasilenie objawów depresji i wzmożoną aktywność nerwicy. Szukam porady jak przetrwać takie tygodnie? ma ktoś sprawdzoną recepturkę? Druga sprawa, gdy nie ma ojca w domu to mam obsesyjne myśli typu: gdzie on jest, co robi, kiedy przyjdzie, czy nie popije. Mam na to niby zapisany lek bo jak lekarz stwierdził są to stany obsesyjne. Tak mam obsesję na punkcie ojca. Istnieje szansa że w ciągu najbliższego roku przeprowadzę się na swoje mieszkanie, może to coś wtedy zmieni, sam nie wiem. doradźcie coś, pozdrawiam
  14. Divinity

    Oszaleję...

    nie jesteś sama, mimo że nie jestem już nastolatkiem mam te objawy co ty, nawet gorsze. Moje życie jest bez sensu, nie widzę dla siebie pomocy, psychiatrzy stwierdzili ze nie ma jeszcze leku na mój typ depresji, leki nie działają. Ogólnie całkowity bezsens, ciągły stres, obawy, brak poczucia własnej wartości. Nie jesteś sama w tym popapranym świecie, jesteś młoda, masz jeszcze szanse na wyzdrowienie. Ja takowej nie mam, moje życie jest całkowitym bagnem i mułem na 2 metry głębokości.
  15. Divinity

    do usunięcia

    Napisałem że się zdecydowałem ale nie że już to robie, poczekam jeszcze. nie denerwujcie się tak Po prostu potrzebuje dzisiaj ciepłych słów bo jest bardzo źle. -- 01 sie 2012, 09:32 -- dodam jeszcze że przepraszam z góry za to że zdenerwowałem parę osób moim postem
×