Skocz do zawartości
Nerwica.com

figafiga

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez figafiga

  1. witam, jestem tu nowa, ale chyba znalazłam miejsce dla siebie Chociaż do końca pewna nie jestem... Zacznę może od tego, że od małego byłam chorowita-nie jakieś tam aniginki, tylko ostra gorączka reumatyczna, przez 6 lat średnio co 2 tygodnie brałam niesamowicie bolesne zastrzyki w tyłek (do dziś pamiętam ten ból ). W końcu jakiś mądry lekarz wymyślił, ze jest to spowodowane paciorkowcami, które w dodatku osiadły na moich migdałkach-wycieto mi je wszystkie i był spokój. Był, do kiedy nie zaszłam w ciążę. W 8 tygodniu ciąża obumarła. Oczywiście według lekarzy, zasiliłam szeregi statystyk i tyle. Ponowne obumarcie ciąży pomogło mi trafić do świetnego specjalisty, który zdiagnozował u mnie zespół antyfosfolipidowy (choroba autoimmunologiczna). Dzięki lekom udało mi się urodzić 2 córy. Co prawda, po pierwszym porodzie wysiadła mi tarczyca (mam hashimoto teraz) a po drugim porodzie-w marcu tego roku, właśnie się okazało, ze mam epilepsje Nie mam na szczęście dużych ataków, nie tracę świadomości-czuję coś tylko jak ucisk w głowie i obraz mi się rozmazuje. Czemu pomyślałam, ze pasuję do hipochondryków? bo znajduję u siebie na okrągło wszystkie objawy chorób które mam-a po zrobieniu badań okazuje się, że to na pewno nie to. Np stałe uczucie zimna, bezsenność przypisuję tarczycy, ale biorę cały czas leki, tsh kontroluję regularnie i jest bardzo dobre. Czuję silny ucisk z tyłu glowy, mam zawroty, mdłości, wydaje mi się, że zaraz zemdleję-to przypisuję padaczce (miałam oczywiscie rezonans głowy i nie mam żadnych zmian patologicznych, chociaż oczywiście już się pochowałam słysząc diagnozę ). Ale przy moich 'małych atakach" nie ma takich objawów :/ Czy ktoś ma podobnie? Że naprawdę choruje dość poważnie, ale mimo opieki lekarzy itd ciągle mu się wydaje, że za pewne jest źle leczony i nie długo umrze? Mam wrażenie, ze zaczynam "świrować" po prostu, nie wiem już co robić i jak sobie z tym wszystkim radzić Tym bardziej, że moi rodzice od dawna mają mnie za hipochondryczkę, nie dociera do nich, ze faktycznie choruję i jak te moje choroby przebiegają . Na szczęście mąż wie ile mnie to kosztuje i stara się wspierać, ale niestety nie ma go na codzień Pozdrawiam ciepło wszystkich no i wiadomo-zdrowia życzę :)
×