Skocz do zawartości
Nerwica.com

anett34

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anett34

  1. hej. może więc powinnam się cieszyć,że nie mam męża...może gdyby sytuacja była odwrotna to też nie bylibyśmy w stanie zrozumieć tej chorej osoby, nie wiem. myślę,że z czasem nie będę bardzo nad tym myśleć, zwyczajnie będę z tym żyć. miałam podobną sytuację z córką, dwa lata temu dowiedzieliśmy się ,że jest celiakiem i jakieś dwa miisiące było dla mnie trudne by to zaakceptować, przestawić żywienie, praktycznie całej naszej rodziny, ale teraz to żaden problem. żyjemy z tym jakby nigdy nic. tylko dlaczego wszystkie problemy mnie tak kochają?....
  2. A z tym pogadaniem i rodziną.......echhhhh. Mam niby bardzo kochajacego i wyrozumiałego męża. Siostrę, która ma zdiagnozowaną depresję i nerwicę lękową, ciotkę z depresją - jak widzisz u mnie do dziedzicznie i nie mam nawet z kim jechać do lekarza ponieważ coraz bardziej boję się, że przedawkuję leki ponieważ biorę tego już tony by czuć jak najmniej i wzorowo wywiązywać się z roli żony i matki. A przecież nie mogę wyladować w szpitalu bo sobie przedawkowałam by nie mysleć. Dzieci patrzą... witam. to tak jak u mnie z rodziną i tymi chorobami, tylko brak kochającego męża. w sumie wszystko zaczęło się od rozpadu mojego małżeństwa, jakieś 4 lata temu.byłam leczona na dpresje i sytuacje lękowe, teraz tylko na depresje, ale widzę,że skuteczność jest nikła, więc sama zaczęłam działać. chciałbym zwyczajnie wiedzieć co jest grane, czy jestem jakaś chora, czy może ma tak już być i mam się z tym pogodzić?więc wnet się dowiem, ale jakoś nie wiem czy to CHAD, trudno mi w to uwierzyć, choć wiem,że dziwna jestem, moje zachowanie itp. chcę już po prostu wiedzieć na czym stoję.. mam 3 dzieci, muszę być zaradna i ewentualnie opanować tą chorobę, czytałam,że można sobie jakoś z tym poradzić, może w zależności od etapu?mam teraz tysiąc myśli, co dalej, analizuje swoje zachowania, boję się każdego swojego ruchu ...jakieś szaleństwo......... co do Twojego przedawkowania, to nie wiem czy nie możesz skonsultować tego z lekarzem by może sam ustawił inne dawki? a jak kiedyś faktycznie przesadzisz?mąż chyba zrozumie jeśli poprosisz go o jakąś większą pomoc bo sobie nie radzisz?ja mam tylko dzieci, najstarszej córce powiedziałam jak sprawa wygląda, bo wspólnie zawsze wszystko planujemy, cenie sobie jej zdanie, uznałam,że musi wiedzieć.nie wiem w jakim wieku masz dzieci.zawsze będziesz ich matką i zawsze będą cenić twoją pomoc wsparcie, może są rzeczy jakie można wspólnie zmienić poustalać. to jest choroba, nikt nie wie co Ci siedzi w głowie, a jeśli stanie się coś złego?dzieciom bez matki będzie bardzo źle , już lepiej gdyby trafiła do szpitala i tam jej pomogli, potem wróciła do życia, niż jej nie było... nie wyobrażam sobie gdyby mnie zabrakło....
  3. optymistycznym akcentem , powiadasz? powiem tak, podoba mi się to,że jestem czasami zwariowana, córka się cieszy,że mama ma poczucie humoru itp, przecież tacy ludzie są,czasami jednak męczę sama siebie tym wszystkim, a najgorsze jest to,że chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.chcę wiedzieć czy to normalne czy muszę jednak zgłębić wiedzę w tym temacie i podjąć leczenie. tam ktoś pytał o to czy mówić o tym innym.ja jestem zwykle zbyt szczera, otwarta i nigdy na tym nie wychodzę, jakoś "rozumu" nauczyć się nie mogę. mam wrażenie,że ludzie są dobrzy, ale niestety spora część tylko czeka by wcześniej czy później pewne fakty wykorzystać, więc raczej odradzam, sama jak nad tym myslę to obecnie o tym fakcie wiedzą tylko Ci co musieli. S jak... podoba mi się jak piszesz, mimo fatalnego samopoczucia żartujesz. ja niestety mam tak samo, nawet wczoraj idąc do lekarza spotkałam znajomych i oczywiście jak to ja super wyglądam, a co płakać mam bo tak się czuję w środku,że wyć się chce?otoczka super, tylko środeczek ma się gorzej.. najgorsze jest to,że nie mam z kim o t6ym pogadać, nie ma nikogo z kim tak szczerze by się porozmawiało. rodzice mają swoje sprawy, z resztą nigdy nie było między nami takiej więzi, sama obiecywałam sobie stworzyć normalną rodzinę, a głównie , kochającą.niestety do końca się to nie powiodło.każdy ma swoje życie i problemy, takie gadanie i zatruwanie innym głowy jak nie wiedzą o czym do nich mówię też mało interesujące. trzeba samemu w pierw pewne sprawy przeżyć by móc potem innych zrozumieć.myślę,że tutaj dowiem się czegoś o uczuciach, emocjach, porozmawiam otwarcie i zrozumiem pewne sprawy.
  4. dzięki za informację, ta niepewność mnie trochę przeraża, wiem,że żyć będę jak dalej, a jednak inaczej ze świadomością tego ,że może być inaczej. na chwilę obecną jestem w lekkim szoku.zawsze wiedziałam,że mam swój dziwny charakter, ale by to mogło być choroba to jakoś nigdy nie dopuszczałam takiej opcji. zaburzona to faktycznie do mnie chyba pasuje
  5. zdaję sobie sprawę,że diagnoza to tylko etykietka i wiele nie zmienia.fakt jednak jest taki,że wiem wreszcie co się dzieje i wiele zachowań jest jasnych, dlaczego działo się tak a nie inaczej. mogę trochę zmienić, mając świadomość tego że jestem chora, mam nadzieję,że można przygotować najbliższych na pewne sytuacje.oby to tylko czarne myśli, które się nie sprawdzą i miło się rozczaruję. co do mojej wstępnej diagnozy to lekarz, prosił bym tego nie traktowała poważnie, gdyż, muszę być zbadana przez psychologa i dopiero będzie można ostatecznie to potwierdzić..jakie badanie wykona psycholog?czy będzie to tylko rozmowa?na jakiej podstawie to oceni? będę wdzięczna za odpowiedź...
  6. witam:) zalogowałam się na forum jakiś czas temu z racji zainteresowań i poczytania rad . sama też choruję, miałam problemy rodzinne, obecnie jestem rozwódka z 3 dzieci. przebudowałam dom będąc już sama, ukończyłam studia, wychowuje dzieci, które mają problemy zdrowotne, zrozumie to ktoś kto ma podobną sytuację do mojej. wszyscy w okół mnie podziwiają jaka zaradna , zorganizowana....itp... niestety od pewnego czasu martwią mnie pewne zachowania, mimo rozmów ze swoim psychiatrą u którego leczę się na depresję niestety nie jestem usatysfakcjonowana.mam dzieci pod opieką i nie mogę sobie pozwolić na jakieś niedopatrzenia, bo kto zajmie się dziećmi....niestety brak poczucia bezpieczeństwa mnie przeraża:( postanowiłam więc skonsultować to z lekarzem w Krakowie.po wczorajszej wizycie, okazuje się, diagnoza-podejrzenie CHAD-u. staram się dowiedzieć coś na ten temat. czytałam wątki tu na forum, jakoś nie mogę tego ogarnąć, w wielkim skrócie pojmuję to jak jazda góra-dół;/??? nie mam jakiś strasznych objawów, nie leczyłam się szpitalnie, potrafię się zmotywować, jeśli chodzi o dzieci, mam wrażenie,że natychmiast mogę postawić się do pionu,, są dla mnie wszystkim i są najważniejsze, jeśli jednak zapadnie taka diagnoza, a ma to być w styczniu to co dalej, jak ktoś pisał wcześniej nie chcę być ciężarem.... te huśtawki nastroju i wielka moc itp, potem brak sił, wyczerpanie organizmu, to jest to co mnie niepokoi.jestem rozsądną kobietą, podejmuję przemyślane decyzję, jednak od pewnego czasu uległo to zmianie, potrafię wpierw zrobić , potem myśleć.zaczyna mnie to niepokoić.jestem po 30, w tym wieku, powinnam biorąc pod uwagę swoje dotychczasowe podejmowanie decyzji być tym bardziej rozsądniejsza a nie na odwrót. poradzicie coś?mam się obawiać,że diagnoza wstępna może być i ostateczną? pozdrawiam Aneta
  7. radzę terapię, albo chociaż jedna rozmowę z osobą kompetentną, choć wątpię byś uwierzył w to co Ci powie, bo wiesz lepiej. pozdrawiam
  8. witaj. popieram poprzednią wypowiedz"taheli". boisz się,że zostaniesz zdradzony, może oszukany? dajesz z siebie dużo, dążysz by dać jeszcze więcej i tyle oczekujesz od drugiej osoby, ale pamiętaj każdy jest inny. nie możesz oczekiwać by inni postępowali jak Ty, zaakceptuj partnerkę taką jaka jest.może za dużo wymagasz, odpuść trochę, przyjrzyj się temu z dystansem. jesteś wartościowym człowiekiem i zapewne pomocnym oddanym, ale nie wszyscy tacy są. czasem przez swoje postępowanie możesz stracić kogoś równie wartościowego i oddanego. pozdrawiam i powodzenia
  9. anett34

    przywitanie :)

    witaj. sama miałam problemy, stąd zainteresowanie tematami tego typu.
  10. hej. bardzo Wam wpółczuję, ale myślę,że konieczna jest wizyta u psychiatry i leczenie farmakologiczne. bardzo ważne,że ma Ciebie , wspierasz go jesteś obok, to bardzo ważne. powodzenia
  11. anett34

    przywitanie :)

    witam. właśnie się zalogowałam, mam trochę wolnego czasu i lubie poczytać i porozmawiać o tym co mnie interesuje. pozdrawiam wszystkich
×