Skocz do zawartości
Nerwica.com

OnaSameŁzy

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez OnaSameŁzy

  1. OnaSameŁzy

    Witajcie :)

    Witam :) nimue to dobrze, że chcesz się dowiedzieć czegoś o tej chorobie. Będzie Ci łatwiej :)
  2. No z Waszą dietą nie było najlepiej
  3. OnaSameŁzy

    Witam

    Witam :) To przerażające spać 2h na dobę... Nie wyobrażam sobie tego dobrze, że nastąpiła w tym kierunku poprawa. "nadwrażliwy, surowy dla siebie, nielubiący i nieakceptujący siebie, bojący się oceny i krytyki, nieasertywny, niepewny co do podjętych decyzji"- jakbym widziała siebie.. Pozdrawiam!
  4. OnaSameŁzy

    witam

    Macieju witam :)powiedz o sobie coś więcej
  5. OnaSameŁzy

    witam

    Witam serdecznie :)
  6. Dziękuję za odzew. Dziś mimo, że dzień przebiegł pomyślnie, wszystko się jakoś ułożyło to czuję się taka wypompowana... I ciężko było mi się do czegokolwiek zmusić. Muszę jeszcze posprzątać porządnie w mieszkaniu, a tak strasznie nie mam siły... -- 19 lis 2011, 06:46 -- Nowy dzień, nowe wyzwania, nowe lęki. Macie tak, że już w piątek martwicie się, że w poniedziałek kończy się weekend? Co tydzień przeżywam to samo... Poniedziałek- tragedia, bo perspektywa całego tygodnia mnie przeraża. Z kolejnymi dniami jest ciut łatwiej, ale w piątek zamiast cieszyć się czasem wolnym zaczynam przeżywać, że to się niedługo skończy... Czasami dochodzi do tego, że leżę w łożku i płaczę "bo pojutrze koniec weekendu" :/ Przez to nie potrafię się cieszyć dniem wolnym, nie potrafię go wykorzystać, życie ucieka mi przez palce.... I podobnie jest z wizytami mojego chłopaka- przy nim czuję się lepiej. Moje lęki odchodzą, jest mi lżej. Ale jak pomyślę, że on zaraz musi wracać do domu, bądz dnia następnego to zaczynam płakać, wpadam w szał... Świadomość, że on pojedzie psuje mi cały czas jaki jest nam dany :/ nie wiem co z tym zrobić... Kolejną rzeczą jest ciągłe wręcz nieustanne odkladanie wszystkiego "na potem". Wciąż nie mam siły czegoś zrobić, coś mnie przytłacza. Najgorzej jest z rzeczami, któe muszę załatwić poza domem... Potrafię nosić przy sobie rachunek do zapłącenia np tydzień i wciąż go nie zapłacić, bo albo nie mam na to siły, nie mogę się zmusić, jestem zmęczona, mam nieuzasadniony niepokój i lęk. Dziś chcę odwiedzić chłopaka i szczerze czuję, że jazda autobusem mnie przytłacza. Muszę wyjść o odpowiedniej porze żeby się nie spoznic i to takie banalne, a mnie przerasta
  7. Jeeej, ale jesteście kochani! Bardzo źle spałam, wstałąm wcześnie i wchodzę tu i widzę tyle wypowiedzi. Bardzo miłe uczucie :) Ja leczyłam się na anoreksję 3 lata, groził mi szpital. Brałam najpierw rispolept- nietrafiony zupełnie, setaloft, sedam i mozarin ostatnio. I mi też rodzina mówiła "masz wszystko czego ci potrzeba, popatrz na świat inaczej, zmień nastawienie itp.". Nie powiem, w tych stanach, gdy było lepiej i przestawałąm brać leki, oczywiście pod kontrolą psychiatry i równolegle z psychoterapią to czułam się lepiej. Tak w ogóle wszystko mam. Mam rodziców, wspaniałego mężczyznę, prestiżowe studia i tylko SZCZĘŚCIA mi brak... (zdrowia psychicznego) Pozdrawiam wszystkich!
  8. HankaPrywatnie dziękuję! Miło zobaczyć odzew na własne jęki i żale... Potrzebuję tego teraz również trzymam za Ciebie kciuki!
  9. Witam serdecznie Mirabeleee. Mnie choroba dopada tak nagle, tak jak dzis... od kilku dni było coraz gorzej. Dziś ujawniła się w pełnej okazałości.... -- 17 lis 2011, 20:40 -- Witam serdecznie Mirabeleee. Mnie choroba dopada tak nagle, tak jak dzis... od kilku dni było coraz gorzej. Dziś ujawniła się w pełnej okazałości....
  10. Witam Wszystkich serdecznie! Pierwszy raz jestem na forum związanym z moją, tak moją chorobą... Chorobą, której nienawidzę... To coś odbiera mi wszystko... Studia, pewność siebie, właściwie to życie. Co ja mówię, przecież ja nie chcę zyć.. Choruję od jakichś 3 lat, z przerwami- wygląda to tak, że jak już faszeruję sie antydepresantami to po ok pół roku jest lepiej, biorę leki pół roku i potem próbuję bez. I to wraca... za każdym razem depresja rośnie w siły a ja przegrywam. Nie mam juz energii, motywacji do działania. Widze wszystko w czarnych scenariuszach, nie mam siły próbowac, walczyc. Zamykam się... Właśnie zawalam studia. Hhe, cóż za ironia losu... Naprawdę nie daję rady. Dziś wylałam morze łez. A przecież "nic" się nie stało....
×