Witam wszystkich serdecznie
Mam 27 lat. Od dokładnie roku dzieje sie ze mną cos dziwnego.
Zaczęło sie w listopadzie rok temu. Podczas kąpieli mojego 5 miesiecznego dziecka, które było moim marzeniem od zawsze, ikochane i wyczekane. Jak grom z jasnego nieba zaczeły nachodzic mnie dziwne meczące myśl wbrew mojej woli. Np. co by było jakbym puściła ją w tej wanience (( no masakra jakas. nigdy w życiu nie chcialabym zrobić dziecku nic złego bo kocham ją nad życie. Przez dwa dni przeżyłam ogromny stres , zastnawialm sie dlaczego tak myśle, skad te myśli, przeciez to sprzeczne z tym co czuje. Przeszło mi całkowicie po kilku dniach, zajełam sie szukaniem kombinezonu zimowego dla córki na allegro i tak mnie to wciagneło ze zapomniałam o tym. Przeszło mi ale na pół roku.
Koljny atak, bo chyba tak moge to nazwac wyglądał juz inaczej. Zaczeło sie tak samo jak grom z jasnego nieba tylk ze ogromny lęk przed tym ze znów te myśli mogą wrócic. One juz nie wróciły ale zostal lęk. Tak jakbym cały czas sie czegoś bała. W dzien jest calkiem dobrze, jak mam zajęcie, co jakis czas mi sie tylko przypomni ale zajmuje sie czums i staram sie nie myślec. Najgorsze są wieczory, Jak maz ma zmiany kiedy musi byc w pracy to czuje sie bardzo nieswojo, boje sie ciemności, nie moge czytac złych wiadomości bo zaraz wyobrazam sobie siebie w najgorszych scenierach.
Chcialabym zyc normalnie, cieszyc sie swoimi dziecmi. Zeby było jak kiedys. Mam dośc ciagłego stresu bez powodu.Nie chce sie denerwowac o wszystko. stram sie walczyc, nie pozwalac sobie na takie myślenie, odpychac lęki tłumaczac sobie ze mam kochane dzieci, meża, wszustko mam co mi do szczescia potzrebne, skad te dziwne leki? nie chce ich
co myslicie? pije melise codziennie wieczorem, nie mam czasu na psychoterapie bo nie mam z kim dzieci zostawic, czy są jakies leki które mi pomogą?