Skocz do zawartości
Nerwica.com

nuits

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nuits

  1. siłą rzeczy Cię nie pamiętam, bo jestem tu nowa. Wiem,że łatwo napisać "Nie załamuj się, walcz, będzie dobrze, będzie lepiej" i wiem,że pewnie nie na wiele się to zda. Czy masz kogoś bliskiego, kto mieszka z Tobą, interesuje się? Absolutnie nie mieszaj leków z alkoholem!! Niektóre leki zaczynają działać dopiero po jakimś czasie, wiec bierz leki, tak jak masz to zalecone i poczekaj. Ewentualnie poproś lekarza o zmianę leków, ale NIE PODDAWAJ SIĘ!!!
  2. Witam :) Ostatnio zastanawiałam się, czy można wyleczyć na zawsze nerwicę natręctw i w ten sposób trafiłam na te forum. Poczułam,że po prostu powinnam opowiedzieć swoją historię:) Tak na prawdę nigdy nie miałam zdiagnozowanej nerwicy natręctw. Ale nie wiem czym innym mogło to być. Byłam wtedy w podstawówce- oczywiście ciągnęło się to trochę, do gimnazjum zapewne, o ile nie dłużej(dziś mam już 22 lata). Moje natręctwa były różne. Przez pewien czas nie poszłam spać, dopóki nie pocałowałam wszystkich różańców i świętych obrazków w domu. Innym razem znów miałam napady płaczu, co wieczór i nie mogłam się uspokoić. Było też oczywiście specyficzne chodzenie po chodniku, a jeżeli już jedna stopa nadepnęła na próg, druga koniecznie musiała zrobić to samo;) Oczywiście też nie wyszłam z domu, dopóki nie sprawdziłam 10 razy czy wyłączyłam żelazko, czy nie ulatnia się gaz, potem wracanie, żeby sprawdzić czy zamknęłam dom. Niby standard. Owszem, ale dopóki nie utrudnia codziennego życia i nie powoduje ogromnego strachu i stresu. Oczywiście to nie wszystko, ale każde natręctwo zawsze wiązało się ze strachem. Największym jednak problemem było mycie rąk. Do krwi. Myjesz ręce, wycierasz, wyrzucasz papierowy ręcznik. Dotykasz niechcący kosza. Ponownie myjesz ręce. Uff, udało się bezpiecznie wyrzucić ten cholerny papier. Wychodzisz z toalety i niestety chyba było coś na klamce- umyj ręce ponownie. Kiedy miałam pokaleczone dłonie- wiadomo, ciągle mnie coś piekło. Był to dla mnie sygnał,że dłonie są brudne i znów trzeba je umyć, najlepiej kilka razy. Podlewanie kwiatów było katorgą! Przeczytałam,że niektóre kwiaty,nawet domowe, mogą być trujące. Obieranie ziemniaków tak samo, bo wyczytałam gdzieś, że białe wąsy są trujące i bałam się, że otruję całą rodzinę. Właśnie strach był w tym najgorszy. Ok, dotknęłam czegoś co zapewne było trujące, ale ja sobie zdaję z tego sprawę i już za chwilę umyję ręce. Ale moja rodzina nie wie tego, że jest to np. na klamce i otruje się. Każdy okruszek, każdy mały śmieć był zagrożeniem. Teraz wydaje mi się wręcz nierealne, że kiedyś tak myślałam, ale wtedy potwornie bałam się. No i ten uśmieszek, chociażby mojego wujka, gdy po raz kolejny szłam umyć ręce. Rodzice byli w porządku, starali się pomóc. Zwłaszcza mama. Kazała mi mówić jej za każdym razem,że chcę umyć ręce. Mogłam to zrobić dopiero, gdy mi pozwoliła. Zawsze byłam dzieckiem, które bardzo się słuchało mamy Z czasem zrozumiałam, że czasem ta czynność nie jest konieczna. Oczywiście nie od razy. Dlatego np. jadłam jabłka- musiałam je przecież umyć! a przy okazji też ręce. Inne natręctwa wygasały, pojawiały się itd. itp. ale nie były aż tak ciężkie. A dziś.... No właśnie- to "dziś" to główny powód, dla którego piszę. Dziś studiuję stomatologię. Dotykam ran, mam kontakt z krwią, ze śliną. Biorę do ręki preparat z bakteriami, biorę do ręki wymazówkę z wydzieliną z gardła, strzykawki, zarazki nie stanowią takiego problemu. Zmieniałam pościel w szpitalu, przebywałam w szpitalu zakaźnym- bez stresu. Nie boję się rzeczy, które kiedyś wydawały by mi się śmiertelnym zagrożeniem. Oczywiście przestrzegam zasad bhp, ale jestem pewna,że kiedyś nie dała bym rady :) Ostatnio tylko przed przyjmowaniem pacjentów przy umywalce, koleżanka powiedziała mi- przecież już myłaś ręce!! Trochę się przestraszyłam, powiedziała to z uśmiechem, który kogoś mi przypomniał Ale jestem pewna- to było moje pierwsze umycie rąk! "Umyć ręce to chyba słowa, które powtórzyły się w tym poście zbyt wiele razy. Tak czy inaczej chcę dodać Wam otuchy. Szukajcie pomocy, otaczajcie się dobrymi ludźmi ( znajdziecie ich np. tu na forum ) Powodzenia w walce, bo niewątpliwie jest to walka. Każdego dnia. Ale wszystko jest do zrobienia!! :)
×