Witam, chyba nadszedł czas gdy muszę się zwrócić o jakąś pomoc, bo sam nie daje sobie rady.Od czego by tu zacząć... Od kilku-letniego związku czasem szczęśliwego mniej lub bardziej, ale pełnego uczuć który rozpadł się ponad pół roku temu, powiedziała że mnie już nie kocha, nie chce być w w związku itp, nieistotne, zupełne zaskoczenie.Na początku była zabawa na przekór sytuacji, poznawanie nowych kobiet, po niedługim czasie zrobiło się tylko smutno. Przez ten czas coraz bardziej mam na wszystko wyj$#@, i to jest taki moment w którym robie rachunek, nie mam już przyjaciół bo nikt chyba nie chce patrzeć na wiecznie smutnego człowieka, piję, degradacja w pracy, jakieś ataki naburmuszenia czy złości. Nic mnie nie napędza a robi się coraz gorzej, zupełny brak mocy do czegokolwiek bezsilność. Kilka tyg temu próbowałem w grupach wsparcia AA, bo podobno jestem DDA, ale tam się nie odnalazłem. Skoro nic nie sprawia przyjemności nie ma radości życia, a swoją przyszłości widzę naprawdę czarno to co można zrobić? Jak odnaleźć sens?
