Witam Was Wszystkich
Wiem, że próbujecie sobie pomagać nawzajem, chciałabym żeby i mi ktoś pomógl bo już mam dość. Mam ataki nerwicy, objawia się to tak, że zaczyna wariować mój żołądek, niemoge nic jeść....pozniej zaczyna sie to pogłebiac zaczyna mnie trzepać jakbym miała padaczke, nie potrafie nad tym zapanować, jest mi niedobrze, mdli mnie,serce bije szybko i nierównomiernie, coś strasznego..jakies mysli napływaja mi do głowy(niewiem co to za mysli )to wszystko sie tak nawarstwia i nawartswia, ostatnio mam to prawie codziennie ale podejrzewam ze to strach przed przeprowadzka i przed tym ze na jakis czas moj synek zamieszka u tesciowej poniewaz bedziemy remontowac domek ktory kupujemy. Chodze do psychologa i dalej jest źle, psychiatra przepisała mi najpierw jakies psychotropy i doxepin po ktorych chodzilam jak naćpana(przy dziecku i chodzeniu do szkoly niemoglam sobie na to pozwolic) pozniej inny psychiatra przepisał mi pramolan doraźnie, ale jak zaczynam sie tak czuc i to biore to nic mi to nie pomaga starałam sie w trakcie ataku jakoś uspokajać, ale jestem bezsilna załamuje się tym nie mam juz sily z tym walczyc:( niewiem czy da sie z tego wyjsc. Czasami jak mam atak to mam ochote jechac na pogotowie niexch mi coś dadza zebym niemusiała sie tak męczyc. Kiedys łapało mnie to rano a teraz przychodzi głownie pod wieczór, a nawet i potrafi mnie popoludniu złapać, o niczym innym nie mysle tylko o tym kiedy mnie to znowu złapie itd itd:(:( może ktoś mógłby mnie jakoś wesprzec, prosze:( wiem ze niema konkretnego powodu który mnie jakoś trapi, napewno męczy mnie to ze jestem zbyt wrazliwa na wszystko,szybko sie wzruszam, wiem z gory ze jak cos chce zrobic ze znowu mi sie to nie uda:( ahhhh chce normalnie życ dla synka i dla męża. Prosze o jakies wskazówki