Moja ulubiona pora dnia - wszystko jest ciemnoniebieskie - i światła w oknach.
Witajcie :)
Krótko o tej, którą się stałam:
nerwica, depresja, myśli S, czasem mam ochotę zabić dwuletniego człowieczka.
Xanax doraźnie (kilka tabletek przez trzy lata), teraz czekam, aż Sertahexal zadziała.
Siedzę w domu z dzieckiem - wyjść do pracy nie muszę, bo pracuję w domu. Niby dobrze, ale nie mam chwili wytchnienia - nooo, czasem włażę do wanny, płaczę i śpiewam "Oddaj mi samotność mą"...
Wsparcie mam - rodzice i przyjaciele. Tylko mi głupio, kiedyś to ja ich wszystkich wspierałam, a teraz taki strzęp.
Facet nie wiedzał, co mi jest i jak w sobotę dostałam ataku poklepał mnie po plecach i powiedział, że wychodzi. Mój jęk "idź i nie wracaj" potraktował poważnie - do dziś go nie ma. A ja wylądowałam na Wielkanoc w psychiatryku...
Nie chcę żyć z człowiekiem, który olał moją chorobę.
A samej jeszcze ciężej.
Tojużnieja