Cześć,
Mam nadzieję, że dobrze trafiłem, bo potrzebuję pomocy, a nie bardzo potrafię ją znaleźć..
Otóż pewna bliska mi osoba trafiła do szpitala psychiatrycznego z myślami samobójczymi, bo 2 tygodniach rozpoznano u niej zaburzenia osobowości.
Na dobrą sprawę nie wiem co to dokładnie oznacza, wiem, za to jak się zachowuje i że to jest straszne.
Generalnie zaczęło się od jakiś tam "dołów" z różnych powodów, ale zaczęło się to wymykać spod kontroli i zaczęła się leczyć na depresję. Gdy doszły do tego myśli samobójcze, zamknęli ją w szpitalu.
Problem w tym, że nie polepsza się jej, po każdej rozmowie z psychiatrą czy psychologiem jest gorzej. Dziś dowiedziałem, że ona od rana ma myśli samobójcze, a psychiatra jej powiedziała, że nigdy się z tego nie wyleczy i czeka ją mozolna praca. Więc po co pracować, jak można ze sobą skończyć?
Nie przyjmuje do siebie żadnych logicznych wyjaśnień, zachowuje się jak paskudna egoistka, nic tylko ja, moje cierpienie, moje piekło, ale nie widzi jakie piekło zgotowała rodzinie? Nie zdaje sobie sprawy, że swoją śmiercią zniszczy nam życie?
Zero współczucia, zero jakiegokolwiek myślenia zero reakcji..
Jak mamy wytrzymać z nią? Jak mamy spowodować, że jej się poprawi? Co w ogóle możemy zrobić?