Skocz do zawartości
Nerwica.com

astatine24

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez astatine24

  1. Przy ciężkiej depresji, którą wielu tutaj sobie przypisuje, waliło by mnie to czy napiszę posta na forum czy nie.
  2. Ja na siłownię muszę chodzić codziennie. I to nie jest tak, że gonię z uśmiechem na ustach. O nie. Jestem wiecznie zmęczony, pogrążony w jednej wielkiej obojętności i pustce. To na pewno nie ciężka depresja. Bliżej mi teraz do dystymii chyba. Tak czy inaczej zmuszam się, bo nie wierzę już w leki. Nie chcę być jednym z tych, którzy non stop próbują nowego medykamentu, a jak nie zadziała do miesiąca czasu to koniec. I następny. Leki nie dadzą mi celu w życiu, nie sprawią, że nagle stanę się innym człowiekiem. Fakt, wyciągnęły mnie z największych opresji, ale też wielokrotnie wpakowały w jeszcze gorsze. Jedyna pamiątka jaka mi po nich została to wszechogarniająca pustka, spłycenie emocjonalne oraz 20kg nadwagi, bo po 6 latach mózg przyzwyczaił się już do leków i tolerancja wzrosła. I wiem doskonale, że bywa ciężko. Są dni kiedy naprawdę najchętniej schowałbym się pod kołdrą i przeleżał do rana wpatrując się w ścianę, ale mimo to nie potrafię tak żyć. Nie chcę. I nie chcę sobie wmawiać, że 'źle się czuję', więc nie ma sensu cokolwiek z tym robić tylko biec po następne lekarstwo, które albo pomoże mi na miesiąc, może 3, a później znów do punktu wyjścia. I wtedy właśnie się zmuszam. Siłownia, basen, a później jeszcze w domu skakanka. Do takiego stopnia, że wydaje mi się, że zemdleję. Wtedy przynajmniej mam poczucie, że zrobiłem coś produktywnego. Psychiatra często mi mówi, żeby nie nastawiać się tylko na leki, bo z wygodnego kręgu depresji ciężko się później wydostać. Pierwszy raz trafiłem na lekarza, który podkreślał jak ważny dla samopoczucia jest wysiłek fizyczny, zdrowa żywność oraz w miarę uregulowany tryb snu (w zależności od pracy itp itd.). Powiedział, że leki są dobrym rozwiązaniem na pierwszy rzut depresji, kiedy jest najciężej. Niestety wiele osób później daje się wciągnąć w błędne koło i jest jak jest. Jest tak jak ze mną. Bo w pewnym momencie wierzyłem, że mogę leki brać do końca życia. Teraz wiem, że będzie musiało być naprawdę tragicznie, abym znów do tego wrócił.
  3. Witam! Mam zdiagnozowaną depresję nawracającą z myślami natrętnymi. Nie mam kompulsji, a może wydaje mi się, że nie mam. Piszę do Was z prośbą o poradę co myślicie o moich jazdach. Moim problemem są natrętne myśli. Odnośnie agresji wobec innych, czasami siebie. Bywa, że jestem przekonany, że jestem jakimś psychopatą zagrażającym ludziom. Czuję wtedy niesamowity niepokój, tak jakby impuls do działania, jakby coś zmuszało mnie i mówiło 'idź, zrób to!'. Straszne. Poza tym miałem kiedyś natręctwo odnośnie heroiny. Zaczęło się od filmu 'My Dzieci z Dworca Zoo'. Wkręciłem sobie, że chcę tego spróbować... I zaczęło się. Obejrzałem chyba każdy film o tej tematyce, czytałem przeróżne fora, oglądałem wywiady osób uzależnionych na yt, filmy dokumentalne o opiatach generalnie i tak do znudzenia. I do tego strach, że gdyby ktoś mi zaproponował wstrzyknięcie heroiny, zgodziłbym się bez wahania. Po jakimś miesiącu przeszło samo, ale jak to bywa, przyszła kolejna myśl. Czytałem gdzieś o czymś takim jak bug-chasing, czyli świadome szukanie osób zakażonych HIV w celu zakażenia samego siebie. No i kolejna jazda. Czy ja jestem normalny? Jak można w ogóle o czymś takim myśleć? W pewnym sensie nawet podniecać się tym? Ech, szkoda gadać... Czasami naprawdę czuję się jak jakiś kompletnie zaburzony człowiek, bez szans na wyzdrowienie. Oczywiście wkręcanie sobie zaburzeń to też moja domena. Z borderline na czele... Ktoś z Was miewa takie myśli ? Biorę leki. Obecnie najniższa dawka Velaxinu ER, 37,5mg. Niestety leki działają na mnie zbyt pobudzająco i często miewam epizody hipomaniakalne przechodzące w rozdrażnienie i płaczliwość... Co do terapii to czekam dopiero aż będzie wolne miejsce na NFZ, bo mimo, że stać mnie na terapię to jednak wolę te pieniądze wydać na coś innego. Miałem już kilka podejść, ale nigdy nie dowiedziałem się niczego nowego o sobie, nic mi to nie dawało, więc kończyłem. Pozdrawiam, Piotrek
×