Skocz do zawartości
Nerwica.com

Friday

Użytkownik
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Friday

  1. Fridey..człowieku małej wiary...Nie wróci mi choroba bo jestem z nia zaprzyjazniona ..bo ja znam...i sie jej nie boję..Ty poczułaś sie lepiej a potem po paru latach kiedy powrócila Ci choroba uderzyła ze zdwojona siłą .Wybacz ale zdrowa to Ty nie byłas.."Lęki nie wracaja do czystej duszy" Upchałas gdzies niechciane emocje w głąb siebie samej a po latach wyszły z Ciebie ..Popełniłas bład

     

    Kim jesteś, żeby wiedzieć, co się ze mną dzieje? I wyciągać takie wnioski w stosunku do kogoś, o kim nie masz pojęcia?

     

    Trochę pokory by ci nie zaszkodziło, samozwańczy guru.

  2. Jesteś straszną cwaniarą, coletto. Kiedyś byłam taka sama. Dopóki po latach przerwy nie miałam nawrotu, a potem jeszcze jednego, a potem jeszcze.

    Wydawało mi się, że o chorobie wiem wszystko, pokonałam ją i zjadłam wszystkie rozumy. Że jak raz z niej wyszłam, to już mi nic nie grozi.

    Ale tak nie jest.

     

    Życzę ci, żebyś zachowała jak najdłużej swoje świetnie samopoczucie.

  3. Ale Vito w zadne sposób dziwnie nie zareagował. Normlanie, każdy rozespany człowiek, miał trochę nieprzytomny wzrok. A ja sie tego wzroku właśnie przeraziłam :( I nie wiem dlaczego, też mnie naszły takie głupie myśli, żeby mnie i dzieci w nocy nie pozabijał. Bosheee to wszystko jest jakies chore, nienormalne :( Przecież przeszłośc nie moze miec aż takiego wpływu na to co sie dzieje teraz :(

     

     

    ANiołku, zanim dostałam obecnej fobii, miałam natręctwa związane z moim eks- alkoholikiem.

    Doszło do tego, że dobrze się czułam tylko tak ze 200 km od domu, gdzie miałam pewność, że mnie nie znajdzie.

    Dzień ślubu z obecnym mężem to był istny koszmar :? Cały czas bałam się, że skądś pojawi się eks...

     

    Te lęki i natręctwa na szczęście minęły, mam inne :evil:

  4. Zabawną zaś stroną całej sytuacji jest na przykład mój paniczny strach przed utratą wagi. Zawsze marzyłam o tym, żeby schudnąć, bo do szczuplaczków nie należałam nigdy, a teraz, gdy chudnę, panikuję, że to rak.

    AŚmiać się, czy płakać? :-)

     

    Rany, mam identycznie...

    Wczoraj mój psychiatra do mnie (bo wie, że się maniakalnie odchudzałam): Ale schudłaś!

    O mało nie dostałam zawału. Bo akurat mam fazę Jestem chuda=Jestem chora.

  5. bałabym się krzywych spojrzeń itd

     

    A co to coś wstydliwego dla Ciebie? Takie czasy należą do przeszłości, to nie jest wstyd leczyć się, nerwica to taka sama choroba jak inne.Jak masz grype też wstydzisz się iść do lekarza?

     

    Piszesz, że nadal masz nerwicę, to tamta terapia nic Ci nie pomogła?

     

    Owszem, dla mnie w jakimś sensie jest może nie tyle wstydliwe, co zbyt osobiste.

    Już przechodziłam dwie terapie, nie wierzę w wyleczenie na zawsze :(

  6. Ja byłam na oddziale dziennym, ale to było z 10 lat temu i nie wiem, czy moje doświadczenia sa jeszcze aktualne.

    Wtedy było to za darmo, na L-4.

    Nie wiem czy teraz bym sobie pozwoliła na taki luksus. Bałabym się, że nie wrócę do pracy, że mi nie pozwolą, bałabym się krzywych spojrzeń itd :?

    Wtedy pracowałam w dość specyficznym, jakby paraartystycznym środowisku i przyznanie się do problemów z psyche nie było aż takie dziwne ani straszne.

     

    Teraz sobie nie wyobrażam. Ale ja po latach jestem mistrzem ukrywania nerwicy i nie sądzę, żeby ktoś coś wiedział.

  7. Trochę mi się już myli, bo podobna dyskusja toczy sie właśnie na psychologia.apl.pl :)

     

    Uważam (to nie plagiat, chyba, że autoplagiat) - katalizatorem zaburzeń lękowych są stresy, problemy rodzinne, błędne przekonania na swój temat itd - ale ten katalizator nie u każdego zadziała. Działa u osób, które mają określony typ osobowości, uwarunkowany m.in. predyspozycjami psycho- i biologicznymi.

     

    A jeszcze przypomina mi się taki przypadek z grupy, gdzie pewna osoba twierdziła - mialam cudowne dzieciństwo, żadnych problemów, żadnej traumy, cudawianki itp - ale z daleka jak na dłoni było widać, na czym polega problem tej osoby. Pod latarnią najciemniej.

  8. No, topsz. Może nie masz traumy. ALe nie masz tzw. błędnych założeń, typu: wszystko jest do dupy, nic dobrego mnie nie spotyka, jestem beznadziejna, zaraz umrę, świat się zaraz zawali itp itd???

     

    Jesli masz, to wszystko są przyczyny nerwicy, a tym samym pole do popisu dla terapeuty.

  9. a psycholog to ja mam akurat bardzo dobrą (chociaż ona to akurat twierdzi, że nerwica, a nie może się doszukać dlaczego...) doszukała się ona wielu różnych rzeczy we mnie, ale akurat przyczyny nerwicy z dzieciństwa - nie.

     

    Nie masz żadnych błędnych przekonań? Nie wierzę 8) Wcale nie musi być przyczyna z dzieciństwa.

     

    Wg mojego psychiatry nr 1 (bo mam ich dwóch :lol: ), od psychoanalizy odchodzi się nie dlatego, że jest bolesna, tylko dlatego, że nie udowodniono jej skuteczności.

     

    Terapia poznawczo-behawioralna zwraca uwagę właśnie na przekonania o sobie i rzeczywistości, a nie np. na traumatyczne przejścia z dzieciństwa.

    Oczywiście przekonania te mogą się kształtować na skutek traumatycznych przeżyć, ale ich geneza nie jest aż tak istotna. Tzn, nie wystarczy odkrycie, że np. mama mnie zamykała w komórce i mam traumę. Trzeba zrozumieć, że utrwaliło się w nas przekonanie, że ciemność jest niebezpieczna i pracować nad tym przekonaniem.

    To taki głupawy przykład, ale wiecie, o co chodzi, mam nadzieję...

  10. I choć pewien dr psychologii, który powiedział mi, że psychoteriapia nie jest wiarygodna bo psychoanaliza nie jest nauką, to na własnym przykładzie stanowczo twierdzę, że psychoterapia była dokładnie tym, czego potrzebowałam. Pozdrawiam wszystkich! :twisted:

    ALe psychoterapia to nie tylko psychoanaliza. Mój psychiatra też podważa zasadność psychoanalizy, jednak wierzy w inne metody psychoterapii.

  11. " w temacie niekonwencjonalnego leczenia nerwicy lękowej (albo depresji)..?"

     

    Po kilkuletnim stosowaniu tych niekonwncjonalnych metod człowiek dochodzi do wniosku,ze juz wystarczy.... :?

     

    No i udaje sie,z dziwnym poczuciem zmarnowanego czasu,do psychiatry po leki lub do psychologa po pomoc.

     

    A wyjątki,bo takie tez są,nie tyle potwierdzają regółę co ją komplikują.

     

    PS.To jest " w temacie niekonwencjonalnego leczenia nerwicy lękowej (albo depresji)..?"a nie leczenia chandry lub innych dołów,ktore i tak by przeszły po jakims czasie.Nawet nie leczone.

     

    Ale to nie można jako jedynej metody... Jako wsparcie jest w porządku, tak mi się wydaje

  12. Ja już jestem tyle razy przebadana na różne rzeczy...

    A przy dolegliwościach żołądkowych bardzo trudno określić, co jest nerwicowe, a co nie. Ja miałam kilkakrotnie zapalenie błony śluzowej żołądka - bardzo bolesne i nieprzyjemne, potwierdzone gastroskopią. Więc objaw jak najbardziej fizyczny. Teraz mam refluks, na który biorę leki.

    Zdaniem gastrologa jednak, takie dolegliwości częściej występują u osób nerwowych - chociaż nie są absolutnie wyobrażone (można je zobaczyć, zmierzyć).

  13. Zdecydowanie brak odporności. Kochana nerwica osłabia nasz organizm i efektem tego są rózne dolegliwości teoretycznie nie powiązane z układem nerwowym. Założę się,że zdecydowana większość forumowiczów potwierdzi to. Jeśli HIV dręczy Cię,to zrób test dla własnego spokoju..Myslę jednak,że nawet jeśli będziesz miał w rece wynik negatywny...będziesz się dopatrywał kolejnej choroby. Taka ta nerwica pomylona ;)

     

    Taaa, to samo mówi mój psychiatra ;)

     

    Dzięki :)

  14. Witam

    Jestem zupełnie nowa na forum. Czy znajde tu osoby po 30-tce, majace problemy z nerwica. Bo czytając od rana posty wydaje mi sie, za trafiam na samą młodziez. A ja jestem żona, matka 11-tka. I zaczełam terapie po raz drugi...

     

     

    Pierwszy raz, nie znając sie na rzeczy samowolnie przerwalam kurację (będąc w zupełnej euforii). Dlatego teraz jest gorzej. Ale tak przestrzegał lekarz.

     

    Ja też. Po 30-stce, matka prawie 14-latka. Dwie terapie, leki. Efekty na krótko.

  15. Witam!

    Jestem nowa na tym akurat forum, ale nie nowa, jeśli chodzi o nerwicę. Choruję od kilkunastu lat. Szkoda miejsca, żeby pisać po kolei, jakie objawy przerabiałam - w skrócie - agorafobia, napady paniki, natrętne myśli, depresja, hipochondria, i długo by jeszcze wymieniać. Generalnie uogólnione zabutrzenia lękowe z somatyzacją. Różne leki, dwie terapie. Weteran jednym słowem.

    Mój ostatni (od kilku już lat) wkręt to hiv. Generalnie, jak tylko uda mi się zracjonalizować i przebadać jakiś objaw, on mija. Podobnie jak jedna z forumowiczek - zdaje się, że Moniczka - zdiagnozowałam u siebie przez te lata dziesiątki chorób, z czego jak dotąd prawdziwe okazały sie jedynie hemoroidy i nerwica :lol:

    Do czego zmierzam... Nie miewam już tak banalnych dolegliwości, jak zawał, duszności, bóle mięśni, stany podgorączkowe itd. To wszystko było nerwicą i jak się o tym przekonałam, to w końcu mijało. Ostatnio mam zapalenie jamy ustnej - bolesne i widoczne gołym okiem dla lekarzy. Na razie nie wiedzą, co jest przyczyną.

    Moje pytanie brzmi - czy nerwica może wywołać aż takie fizyczne, "namierzalne" i widoczne gołym okiem objawy? Czy to tym razem musi być coś poważnego?

    Lekarze mówią, że taka nadwrażliwość może powodować osłabienie układu odpornościowego. Testu na najbardziej orzerażającą mnie chorobę nie robiłam - zbyt się boję.

    Jakie są wasze doświadczenia z somatyzacją?

×