Skocz do zawartości
Nerwica.com

Friday

Użytkownik
  • Postów

    71
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Friday

  1. Uwielbiam czytac ksiazki,kocham Stephena Kinga i kiedy wychodzi jakas nowosc zawsze staram sie ja zdobyc.Ksiazka dziala na mnie kojaco.pomomo tego ze sa to ksiazki z dreszczykiem.

    Kiedy wpadam w dolki to puszczam sobie muzyke,taka na jaka mam w danej chwili ochote.

     

    ANita :) Też tak mam z Kingiem :) Strasznie żałuję, że już wszystkie jego książki przeczytałam i muszę czekać na nowości.

     

    Uwielbiam czytać, pić wino, leżeć na tarasie, ćwiczyć jogę i pilates, jeździć na rowerze.

  2. ja nie mogla bym sie skupic i wyluzowac a zeby cwiczyc yoge trzeba byc chyba odprezonym:)

     

    [ Dodano: Sob Kwi 08, 2006 9:42 pm ]

    a tak nawiasem,fajnie tu z wami.kiedy czytam niektore posty to nie sposob sie nie usmiechnac,dobrze wplywacie na czlowieka

     

    Nie trzeba być odprężonym, żeby ćwiczyć. Jak się człowiek angażuje całym ciałem w to, co robi, odprężenie umysłu przychodzi samo.

     

    Emiflo - ja ćwiczę z instruktorem i też się ruszać nie mogę na drugi dzień ;)

  3. Sigma, idziesz do rodzinnego, prosisz o skierowanie do psychologa- nie do psychiatry!!! Udajesz sie do poradni psychologicznej i juz jestes w domku:) opinia sie nie przejmuj, idz i sama sprawdz co sa warci lekarze ktorzy tam pracują:)

     

    Ja na przykład wolę psychiatrów, jakoś nie ufam psychologom.

  4. Wtaj Dżasti :) A co gdy nerwica dopadła mnie w najlepszym okresie mojego życiatzn. odchowane dzieci, dobre stosunki z mezem,dom z ogrodem,wspaniałe wyczekane wczasy nad morzem?

     

    U mnie regularnie nawroty nerwicy występują, kiedy wszystko się układa. ALe ja wiem dlaczego.

    I nic mi ta wiedza nie daje.

  5. W stresowych momentach zapadam na anginy, zapalenia oskrzeli itd. Kiedyś, jak rzucił mnie facet, miałam dwie anginy w ciągu miesiąca. Jak byłam w (nieplanowanej) ciąży, dostałam niewytłumaczalnej infekcji z bardzo wysoką gorączką. Od poniedziałku idę do nowej pracy i dziś zaczęło boleć mnie ucho :cry:

    Macie tak, czy tylko ja tak reaguję?

  6. Już się kilka razy na ten temat wypowiadałam, ale podsumuję tu.

    Generalnie wg mnie im mniej osób wie, tym lepiej. U mnie wiedział dotąd tylko mąż, który choć nie rozumie (bo zdrowej osobie trudno to zrozumieć), to wspiera mnie jak może.

    Mówię lekarzom (nie psychiatrom).

    Czasem wspominałam siostrze.

    I powiedziałam mamie (po kilkunastu latach). Dałam jej nawet rózne materiały o zaburzeniach lękowych i depresji (nie cierpię słowa nerwica - a poza tym, nie ma już takiej jednostki w medycynie, to przestarzałe określenie).

    Niestety, bardzo, bardzo tego żałuję. Bo więcej, niż "weź się w garść" to raczej nie mogę się spodziewać.

  7. Właśnie zrobiłam w piątek coś głupiego :(

    Mianowicie zaniosłam mojej matce stos wydruków z netu na temat zaburzeń lękowych i depresji.

    W nadziei, że coś zrozumie.

    Nie wiem, czy coś zrozumie, nie wiem, po co to zrobiłam. Kiedy wcześniej napomykałam coś na ten temat, to słyszałam od razu "jesteś po prostu hipochondryczką", "nie przesadzaj", albo "weź się w garść", "jesteś przewrażliwiona".

     

    Żałuję strasznie, trzeba było się nadal ukrywać. Chciałam się chyba usprawiedliwić, albo co - sama już nie wiem. :evil: Żeby zrozumieli, że jestem przewrażliwiona, bo taka jest natura mojej choroby, do jasnej cholery.

     

    Źle mi teraz. I tak nie zrozumieją, a jeszcze stwierdzą, że jestem stuknięta :x

  8. Jedno wiem: jak najdalej od niewrażliwych, oschłych, zimnych typów.

     

    Wykańczają bo wmawiamy sobie że nasze własne stany są przyczyną wszelkiego zła, do tego stale obniżamy własne poczucie wartości, krytykujemy siebie i pogłębiamy świadomość nienormalności.

    Odradzam.

     

    Dokładnie tak. Dużo czasu niestety zabrało mi uświadomienie sobie tego.

  9. Moniczko, po co wchodzisz na stronki dotyczace zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego skoro zaczynasz sobie wmawiac wszystko! Ja też tak robiłam, ale teraz koniec, jezeli naprawde cos mi dolega to ide do lekarza i on przewaznie rozwiwa moje watpliwości. A jak jestem chora to sie leczę.

     

    Dokładnie tak. Ja oduczyłam się czytania o chorobach, a mój mąż jak w tv jest np. program o raku to od razu przełącza, żebym nie słyszała. Jak coś mi dolega, to pytam lekarza, a nie sama się wkręcam. Musiałam sobie narzucić taką dyscyplinę, bo byłam już w strasznym stanie.

  10. Ja chodzę do lekarzy NFZ i na terapię grupową też z NFZ. Nie mogę nic złego powiedzieć i troche dziwi mnie takie podejście, że jak prywatnie to napewno lepiej. Jak komuś nie szkoda kasy to proszę bardzo :?

     

    To zależy faktycznie od podejścia - mi nie szkoda kasy na psychiatrę, bo po pierwsze, jest to dla mnie absolutny priorytet. Po drugie - zarobiona jestem, a korzystanie z usług NFZ jest zbyt czasochłonne i upierdliwe.

  11. A ja się zastanawiam - po co o tym wszystkim mówicie?

    U mnie wie tylko mąż. Nie rozumie co prawda, ale wspiera.

    Kiedyś powiedziałam matce o depresji, ale tylko się zdenerwowała i doszła do wniosku, że na pewno coś nie tak z moim małżeństwem. Biorąc pod uwagę, że ona nie wierzy, że ktokolwiek mógłby ze mną długo wytrzymać (a jej podejście jest jedną z przyczyn mojej nerwicy), to jej reakcja tylko pogorszyła mój stan.

    Dziecko nie ma pojęcia (ma 13 lat). Rodzicom też już nic nie mówię. Nie ma sensu.

     

    Moją nerwicę trudno zauważyć. Nie mam tak jak kiedyś napadów paniki, problemów z wychodzeniem z domu itp itd. Boję się po prostu cały czas. Zresztą choruję już tyle lat, że naprawdę umiem się maskować. Nie widzę powodu, żeby informować kogokolwiek.

  12. No, generalnie jak masz nerwicę, to jesteś neurotykiem ;)

     

    Możesz spróbować sobie wypisać np. jakie są twoje uczucia w momencie ataku, tzn. nie, że boisz się śmierci, ale np. - że upadniesz, stracisz przytomność. I pytanie - i co z tego, co ci to robi? W końcu dochodzisz do odpowiedzi, że boisz się kompromitacji, albo utraty kontroli, albo coś tam, to już oczywiście indywidualnie. Chociaż w przypadku nerwicy i tak większość odpowiedzi zmierza do tego, że ma się niską samoocenę.

  13. Oczywiście, że lęk przed śmiercią w nerwicy wcale śmierci w gruncie rzeczy nie dotyczy. Boimy się wielu róznych rzeczy, ale nie jest to śmierć.

    To znaczy - śmierci faktycznie boi się każdy, ale większość ludzi (poza neurotykami) nie myśli o tym bez przerwy.

    A ci, którzy boją się śmierci stale, tak naprawdę boją się czegoś innego.

    A czego - to już najlepiej ustalić w trakcie terapii.

     

    Terapia poznawczo - behawioralna ułatwia dojście do tego, czego naprawdę się boimy - za pomocą coraz głębszych pytań.

    Ja się np. boję miłości i odrzucenia, ale manifestuję to strachem przed HIV. Tak w największym uproszczeniu, oczywiście.

  14. aha. czyli ja nie mam tej nerwicy lękowej, wkręcają mi ją, a ja jej nie mam. przecież ja nie mam żadnch ataków!! no może ze 3 razy miałam taką wentylację, że hej, ale tak to nie mam tak, żeby mnie np. łeb bolał i bałabym się, że umrę.

     

    Ja też nie mam ataków (chociaż kiedyś miałam), ale nerwicę mam :roll:

    To, co się tu opisuje to napady paniki, ale nerwica nie równa się napadowi paniki.

×