no cóż, tak jak poprzednicy, mogę napisać że mam tak samo, a co więcej dokładnie tak samo... Mogłabym napisać to samo co Ty. I to co najgorsze ten wyrzut sumienia... Tak chciałabym po prostu wstać z kanapy, posprzątać w domu... Nie mam sił wstać zrobić sobie jeść, a czuję że jestem potwornie głodna. Jedyny sukces jest taki że czuję jakiś głód, pół roku temu mogłam wcale nie jeść(w ciągu 9miesięcy schudłam prawie 10kg) ale to może było przez leki. Niestety je odstawiłam bo źle się czułam fizycznie, co sprawiało mi problemy w pracy, kiedy je odstawiłam poczułam się lepiej, ale do miesiąca rozsypałam się psychicznie.
W dzień jest najgorzej, zasłaniam nawet zasłony bo mnie przeraża wszystko na zewnątrz, koło 21 udaje mi się zwlec z łóżka żeby zmyć naczynia, zrobić jeść chłopakowi który koło północy wraca z pracy... I się umyć, ale jest to minimum, i obawiam się że za tydzień kiedy mój chłopak wróci z pracy zastanie mnie w takim samym stanie w jakim mnie pozostawił kiedy wychodził... Nie mogę w to uwierzyć co się ze mną stało, w całej historii mojej choroby nigdy nie było tak źle. Zamykałam się przed światem na kilka miesięcy, ale to był na ironie bardzo rozwojowy czas. Czytałam, potrafiłam się czemuś kompletnie poświęcić i się uczyłam... Miałam myśli samobójcze, próby, byłam w szpitalach... Ale naprawdę nigdy nie było tak źle, żeby mi się kompletnie nic nie chciało... tzn chce mi się, ale czas leci, a ja nie potrafię nic zrobić, jakbym była uwięziona w martwym ciele.