Skocz do zawartości
Nerwica.com

Inez

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Inez

  1. Witajcie hipochondrycy, od czasu, gdy tu zaglądałam po raz ostatni minęło sporo czasu i wiele się zmieniło na lepsze w moim życiu. Poradziłam sobie z nerwicą ( co prawda nie wiem na jak długo, ale od dwóch lat mam spokój ) Pomogło mi kilka czynników: 1. Studia podyplomowe, niesamowicie fascynujące - spowodowały oderwanie się od moich problemów zdrowotnych (przestałam zwracać na nie uwagę) i brak wolnego czasu na rozmyślania - zamartwiania. Polecam zatem wszystkim coś, co "wciągnie" maksymalnie ale też niejako zdyscyplinuje (sama pasja niekiedy nie wystarcza), mam na myśli jakieś formy zobowiązań wobec kogoś lub czegoś; to sprawi, że poczujemy się zmobilizowani do jakiejś formy działań. 2. Aerobic - moje endorfinki sprawiły, że byłam w lepszym nastroju, zaczęłam mieć apetyt na życie. 3. Brak czasu na czytanie artykułów o chorobach i oglądanie programów ich dotyczących. Przygnębiająco działały na mnie też "zwyczajne" wiadomości, w których ciągle się pojawiały informacje o chorobach i wszystkich nieszczęściach świata. Przestałam je oglądać, też z braku czasu, i dobrze mi z tym było (teraz znów oglądam, ale już mogę patrzeć na wszystko z dystansem). "Nie oglądać wiadomości..." śpiewał Rynkowski i miał rację! 4. Racjonalizowanie wszystkich "chorych " myśli i nie przyglądanie się sobie nieustannie. Pomogłam sobie sama, bez psychologa. Nie deprecjonuję znaczenia psychologów, bo pewnie potrafią znaleźć przyczynę problemów, ale póki co - nie mam czasu i ochoty na zwierzanie się psychologom. Nie mogłabym pójść do pierwszego lepszego,a jak znaleźć od razu tego właściwego, do którego mogłabym mieć zaufanie?
  2. No właśnie! Moje problemy hipochondryczne zaczęły się na dobre w ciąży, to wtedy zaczęłam się obawiać o moje i synka zdrowie (miałam jakieś bakterie, mogące zaszkodzić dziecku), teraz też ciągle się boję, że ja albo mój syn na coś chorujemy albo zachorujemy. To chyba ze względu na niego tak się ciągle boję, boję się, że go zostawię (jak umrę) takiego małego, bezbronnego i bezradnego.
  3. Dziękuję Gracja za wsparcie. Wiem, że wizyta u psychologa to najlepsze rozwiązanie, rozsądek mi to podpowiada. Muszę to jakoś zorganizować, bo sama sobie chyba nie poradzę. Może ktoś wie, gdzie jest jakiś dobry psycholog w Krakowie?
  4. Nie wiem czy naprawdę chodzi o zajęcie się czymś, bo ja się nie nudzę. Pracuję zawodowo i angażuję się w pracę, zajmuję się domem (gotowanie itp.), mam 13-miesięczne dziecko, któremu też poświęcam czas. W moim przypadku chyba chodzi o coś innego - podświadomość nie radzi sobie z pewnym istotnym problemem. Tym problemem jest moja teściowa (jest typowa, jak z dowcipów, tyle że śmiać mi się nie bardzo chce). W ogóle źle się czuję w miejscu mojego nowego zamieszkania, wydaje mi się, że moje problemy zdrowotne zaczęły się, gdy się tu przeprowadziłam. Wiem, że przydałby mi się psycholog, ale boję się, że gdy teściowa albo zacofana społeczność wiejska dowie się, że korzystam z takiej formy pomocy zaczną się dziwne spojrzenia itp. A jestem nauczycielką więc to się odbije na moim życiu zawodowy. Niewykluczone też, że hipochondrię odziedziczyłam w genach po tacie, który od 15 lat choruje na schizofrenię. Być może moja hipochondria to też objaw poźniejszej schizofrenii, ale o takich obawach pisało już wielu forumowiczów.
  5. Witajcie. Ja też mam hipochondrię, też wsłuchuję i wpatruję się w ciało i też ostatnio wydawało mi się, że pieprzyk zmienił kształt. I mam bóle somatyczne a lekarz nie chce mnie już wysyłać na żadne badania (wiele z nich zrobiłam prywatnie). Od ubiegłych wakacji "miałam" już kilka chorób: gruźlicę, sepsę, raka, zawał, marskość wątroby, chorobę nerek, chorobę S...-Henocha i jeszcze jedną, której nazwy nie pamiętam. Najgorsze jest to, że jednego dnia wierzę, że to nerwica a drugiego znów się zamartwiam, że to jednak coś poważnego. Badania i tak będę robić, by się przekonać, że nic mi nie jest (poza nerwicą oczywiście)
  6. Witaj. U mnie było podobnie. Zaczęło się nie wiem kiedy, ale też miałam bóle w klatce piersiowej, kłucia serca, przyspieszone bicie serca, kłucia w głowie, bóle kości, drętwienie lewej ręki i lewej nogi, swędzenie skóry (następstwem swędzenia są takie czerwone małe punkciki, krwistego koloru), bóle z tyłu pleców (nerki?). Nie wiem czy to nerwica ale ekg nic nie wykazało, spirometria również, badanie czy jest stan zapalny stawów także, badanie krwi też, jedynie w moczu mam jakieś moczany. Lekarz ignoruje moje lęki, patrzy na mnie z pobłażaniem, nie wierzy, że coś mi jest. Część badań wykonuję prywatnie, bo nie chce mi dać skierowania. Ciesz się, że Twój się przejmuje i kieruje na badania.
×