Pomyślałem, że może jak się tym z kimś podzielę to będzie trochę łatwiej...Mam nerwicę lękową od 2 lat. Czasami jest lepiej, czasami gorzej. Ciągle mam myśli, że mógłbym komuś zrobić krzywdę. Najgorsze jest to, że potrafię znaleźć całą masę argumentów za tym, że nikomu nic nie zrobiłem...żadnego, który świadczy o tym że zrobiłem coś złego ...a mimo to wydaję się to takie rzeczywiste. Mam okrutne myśli, szczególnie po imprezach, gdy wypiję i następnego ranka nie mogę sobie przypomnieć każdej sekundy. To taki lęk przed utratą kontroli. Generalnie nie dzieje się to tylko po imprezach, każdego dnia staram się kontrolować to co robię i mówię w 100% i każdego dnia setki lęków mniejszych i większych to bardzo męczące. Chodzę od 2 lat do psychologa, brałem leki ale przestałem, niewiele pomagały. No i od jakiegoś czasu utknąłem w martwym punkcie :/ Boję się, że mogłem kogoś zabić i tego nie pamiętam, zrobić krzywdę, że pójdę do więzienia za to. I powiem szczerze, że odechciewa się człowiekowi żyć. Ot taka refleksja..
-- 24 paź 2011, 18:22 --
Miałem na myśli rozmowę, a nie monolog...