Skocz do zawartości
Nerwica.com

kotkopsotko

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotkopsotko

  1. ja tak mam juz 2 dzień, nawet noc haha śmieję się bo jak pomyśleć to naprawdę zostało tylko usiąść i smiać się! W nocy śpię na tzw czuja bo tak naprawdę jestem skupiona na tym, że nadal serce wali jak szalone... teraz też. W klacie ucisk, serce chce wyskoczyć z piersi.
  2. Witam! Od kilku dni znowu mnie męczy to, co dotyczy chyba nas wszystkich. Myślę że teraz stres miał ogromny wpływ na nawrót objawów nerwicowych. Jego mi ostatnio nie brakuje ;/ Najgorsze jest ze moje mysli kraza tylko wokol tego ze zle sie czuje, ze zaraz pewnie zemdleje, ze zabiora mnie do szpitala (przed ktorym czuje ogromny lęk), ze w pracy zobaczą jaka ze mnie wariatka i wstyd mi. Nie umiem opanowac lęku, odczuwam go w nocy, rano, w dzień... serce wali jak oszalałe, w piersiach gniecie, plytki oddech, miękkie nogi, rozkojarzenie.... Sami wiecie. Tyle lat już się mecze z tym gownem i za kazdym razem jak wraca to nie umiem sobie z tym poradzic ;/
  3. kotkopsotko

    nawroty

    Witam! Od kilku dni znowu mnie męczy to, co dotyczy chyba nas wszystkich. Myślę że teraz stres miał ogromny wpływ na nawrót objawów nerwicowych. Jego mi ostatnio nie brakuje ;/ Najgorsze jest ze moje mysli kraza tylko wokol tego ze zle sie czuje, ze zaraz pewnie zemdleje, ze zabiora mnie do szpitala (przed ktorym czuje ogromny lęk), ze w pracy zobaczą jaka ze mnie wariatka i wstyd mi. Nie umiem opanowac lęku, odczuwam go w nocy, rano, w dzień... serce wali jak oszalałe, w piersiach gniecie, plytki oddech, miękkie nogi, rozkojarzenie.... Sami wiecie. Tyle lat już się mecze z tym gownem i za kazdym razem jak wraca to nie umiem sobie z tym poradzic ;/
  4. Bóle głowy, mrowienie.... Witam! Nie sądziłam że po kilku latach nieobecności tutaj wrócę... Wracam, ponieważ moja walka z nerwicą cały czas trwa a ja potrzebuję czasami tak po prostu się wygadać. Nie chcę już tym wszystkim absorbować moich najbliższych, bo wiem że oni są już tym wszystkim zmęczeni, chyba nawet mają mnie czasami za wariatkę. Dla mojej mamy nerwica= nerwy, zdenerwowanie więc słysze tylko "ale nie denerwuj się niczym", dla mojego męża to chyba wszystko są moje fanaberie. Każdy po części ma rację, a od kilku lat jestem w punkcie wyjścia. No ok, pisze tu dlatego ponieważ od jakiegoś czasu, w sumie od ok 10 dni męczą mnie bóle głowy. Takie jak nigdy. Zaczęło się w pracy od punktowego bólu nad brwią i w momencie ból rozlał się na połowę twarzy. Skroń, oczodół, ucho... Twarz mnie mrowiła, prawa ręka. Do tego doszedł taki lęk i strach że nie muszę chyba tutaj pisać. Ból wyłączył mnie z funkcjonowania na kilka dni. Naprawde nie polecam. Pierwsza myśl to migrena, pozniej jednak ze to moooze zatoki z ktorymi mimo braku kataru męczę się juz dośc długo. Ok przeszło(zostały bóle w uszach, jakby kłucie czy uczucie wody w uchu), żeby dzis znowu dac o sobie znać. No i co ? odkąd ból się zaczął ja nie funkcjonuję. Moja jedyna myśl to szpital, ktorego panicznie się boję. Juz widze siebie w szpitalu.... nie chcę wszystkego zwalac na nerwice ze to bóle mogą być stąd, bo przeciez od tego swinstwa mozna miec masę dolegliwości. Nie wspominam o wczorajszych dusznościach, przyspieszonej akcji serca bo to sa takie dolegliwości, ktore towarzysza mi na codzien i z ktorymi żyję już oswojona. Mam wrazenie ze zaraz zwiariuję....
×