Skocz do zawartości
Nerwica.com

kinga87

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kinga87

  1. no wlasnie ja chcialabym dostac sie na anglistyke,ewentualnie na romanistyke,zeby nauczyć się perfekcyjnie języka,bo zamierzam (jesli sie da) związac swoją przyszlosc z podrózowaniem
  2. Bethi,ja to mialam ochote strzelic sobie w łeb,ale tym razem nie mam wyjscia,bo zamierzam (mam nadzieje,ze sie uda) pójsc w tym roku na studia i potrzebuję odpowiednich papierków. No a jak juz gadamy o geografii ,to powiem,że maaaaarzy mi się Skandynawia,najbardziej Finlandia,Norwegia,bardziej od obrzezy niz centrum,również Islandia no i Australia oczywiście,konkretnie Outback [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:49 pm ] dzięki,Kochana,bardzo mi sie przyda :*
  3. ja sie jakos uparłam na San Diego,bo wydawało mi się,że tam się inaczej żyje,a w przeciwieństwie do np.: Los Angeles,nie ma tam takiego rozbestwienia i pustoty,no a poza tym interesowała mnie ta różnica między bogatym a dostojnym centrum i ubogimi przedmiesciami,szczególnie przy granicy z Meksykiem,widzialam tez kilka reportazy z tego miasta,bardzo mi sie spodobalo,w kazdym razie wszystkiego najlepszego w osiągnięciu celu i w walce z nerwami
  4. 1.do Bethi: moja droga,ja nie mam ubezpieczenia,więc nie moge pójsc do lekarza,kilka razy bylam w urzędzie pracy,ale zawsze tej babie brakowalo jakiegos dokumentu,więc nie mogla mnie zarejestrowac,wk.......łam się lekko mowiąc i juz przestalam tam chodzic,ale teraz znowu musze sie wybrac,depresje podejrzewalam od dawna,ale mam tez chyba nerwice natręctw,tzn nie jestem lekarzem,ale czytałam tu o objawach i podciągam to pod siebie,bo mi wiele symptomów pasuje 2. do Samanty:jako nastolatka moim największym marzeniem bylo zamieszkac w S.D. czy to będzie zbyt osobiste jeśli zapytam jak Ci się udało?
  5. oj dziewczyny,współczuję Wam na serio.chcialabym się Was zapytac,czy Wy też stałyście się w pewnym momencie jakies "skamieniałe"? tzn chodzi mi o to,ze przestalyscie odczuwac jakies glębsze emocje,nawet w stosunku do najblizszych? ja czuję się jakbym miala serce z lodu,w ogóle stałam się taka drażliwa,wszystko mnie denerwuje,łatwo wpadam w furie,ale nie to jest najgorsze,mam prawie 3 letniego siostrzenca,kocham go bardzo,ale od jakiegos czasu nie jestem w stanie czuc czegokolwiek do niego,on mnie uwielbia,caly czas okazuje mi milosc,jest wpatrzony jak w obrazek,taki miły i dobry i kochany,ale to wszystko od jakiegos czasu splywa po mnie jak woda! jest mi tak cholernie zle,kiedy daje mi buzi,przytula się lub uśmiecha, a ja nie po prostu NIC nie czuję,jestem obojętna,nieobecna,poirytowana,wiecznie zmęczona,ogólnie czuję wręcz agresję w stosunku do wszystkich,chcę byc znów szczęsliwa,tak jak kiedys,ale nie umiem sobie juz z tym radzic,mialyscie kiedys cos takiego? a tak w ogóle,Samanta,naprawdę mieszkasz w San Diego,szczęściaro?
  6. a konkretnie jak to wygląda? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:09 pm ] a tak w ogóle,Beata,nie wiem czy chcialabys słuchac tego ględzenia na gg
  7. no to bardzo Ci współczuję,bo wiem jak to jest ,kiedy "wypala" Ci mózg,a kiedy próbujesz stawić temu czoło,jest jeszcze gorzej,ja za każdym razem poddawalam się tym myślom,bo nie umiałam inaczej z nimi walczyć,potem często płakałam i to mnie uspokajało na jakiś czas,najgorsze,że nikt dookoła tego nie rozumiał,wszyscy uznali to za jakąś histerię,bo niby za długo siedzę w domu i za bardzo sie nudze. Szczerze mówiąc nie wiem co powiedzieć,bo nie znalazlam złotego środka na natręctwa,wielu forumowiczów twierdzi,że psychiatra bardzo pomaga,ale z drugiej strony świadomośc,że chodzi się przez pół życia do specjalisty też często przybija :/
  8. z jednej strony bardzo Wam współczuję,ale z drugiej uspokoiłam się trochę,bo wiem,że są ludzie,którzy wiedzą,co przeżywam,w sumie mialam znowu pójść do urzędu pracy (bo za każdym razem czegos im brakuje,a bylam juz u nich 3 razy),zeby móc pójść do lekarza,ale nadchodzi czas,kiedy będę częściej wychodzić z domu,więc może te objawy miną
  9. no w sumie bardzo trafiłeś z tą drugą metaforą
  10. chciałabym z kimś o tym porozmawiac,nie mogę pójść do lekarza,bo nie mam ubezpieczenia,więc może troszkę was pokatuję,bo rozpaczliwie chcę opowiedziec komus moją historię kilka miesiecy temu bylam normalną ,wesołą dziewczyną,w moim zyciu pojawilo się bardzo dużo stresu,ale NIGDY nie mialam jakiejs nerwicy ani czegos podobnego,z nawet najcięższych chwil i doswiadczeń wychodziłam bez szwanku,tzn zawsze udawało mi się to przetrzymac i nigdy nie bylo ze mną aż tak zle,od jakiegos czasu zaczęły mnie przesladowac dziwne,seksualne,wulgarne sny,ale się nimi nie przejmowalam i zapominalam o nich,wspomnę tylko,że przez długi czas miałam manię,że jestem chora i umieram,każdy ból świadczył o tym,że mam raka i nic nie bylo mnie w stanie przekonac,ze jest inaczej,ale juz dawno mi to minęło,wracając do sprawy,pewnego dnia (akurat się wtedy kąpalam) stało się coś czego nie mogę wytłumaczyć,po prostu w ulamku sekundy stanął mi przed oczami jeden z moich snów,w którym gwałci mnie krewny (a ja zawsze przeżywam silne emocje w moich snach),po prostu nie wiem skąd to się wzięło ,nawet o tym nie myslalam,to byl ułamek sekundy,od tej pory zaczęlam przezywac nerwice.Plakalam non stop,jakby to się stało naprawdę,sny stawały się coraz gorsze,czułam się tak,jakby to wszystko dzialo się w rzeczywistości,nie wspomnę o silnych objawach fizycznych nerwicy.Pózniej sie to jakos skonczylo,ale weszla mi do glowy i to bardzo silnie paranoja,że mnie opętał diabeł,tak,wiem,że to brzmi smiesznie,ale tak po prostu myslałam po długim czasie to ustało,ale swiat się dla mnie zawalił,nie odczuwalam radosci zycia,tylko lek i smutek,nic nie mialo sensu,od kilku dni przesladuje mnie koszmar,caly czas mam natrętne wizje na temat pedofilii,w zyciu bym nic zlego dziecku nie zrobila,ale ciągle mam takie wizje i obwiniam sie za to,ze te mysli mówią mi ,ze to nic zlego i ze w tych myslach to jest fajne,a przeciez w realu bym tego wcale nie zrobila! od kilku dni nieustannie placze,jestem jak widmo czlowieka,nie chce mi sie juz zyc,staram sie sobie tlumaczyc,ze wszystko jest ok,ale wtedy jest gorzej,nie umiem sobie pomóc,ciągle mi sie wydaje,ze naprawde mam jakies sklonnosci,mnoze dlatego,ze w podswiadomosci sobie to wmówilam? ale jak widze dziecko to czuje strach i smutek,ciągle rozpamiętuję dni,kiedy bylam zdrowa,przeciez kilka miesiecy temu bylo tak dobrze! moze to efekt tego,że przez ostatni rok siedze w domu w czterech scianach i nie mam wiekszego kontaktu z ludzmi? ktos mi kiedys powiedzial,ze to dlatego,ze to brak ojca w moim zyciu spowodowal chorobę,sama nie wiem,nieustannie odczuwam lęk i smutek,czuje,ze rozrywa mi glowe od srodka ,ze wariuje,ze jestem kims innym,proszę,pomózcie mi,co mam robić,nie chce mi sie juz zyc
  11. KOCHANA JA MAM TO SAMO!!! a juz myslałam,ze jestem z tym sama ,tez mam przez caly czas takie ochydne mysli,juz nie wiem co mam z tym robic,mnie tez przesladują pedofilskie wizje i na dodatek kiedy je mam nie widze w nich nic złego nie,jakbym byla jakas opetana,jakby cos mi siedzialo w glowie i mną sterowało,a przeciez gdyby przyszlo co do czego nigdy bym tego nie zrobila! jestem juz zrozpaczona,w ogóle zaczynam w to wierzyc,ze naprawde jestem niebezpieczna i ze moge stanowic zagrozenie
  12. wiem,że wielu z was może się śmiać,bo to co napiszę naprawdę wydaje się śmieszne i zastanawiam się skąd to się u mnie w ogóle wzięło,ale nie panuję nad swoimi dziwnymi myślami i odczuciami,tak mi się po prostu dzieje no dobra,z nadzieją,że mnie nie wyśmiejecie: od jakiegoś czasu mam wrażenie,że opętał mnie szatan,trochę na ten temat czytałam ,a ponieważ mam skłonności do "samonakręcania się" i jakby przyjmowania wszystkiego do siebie,więc cały czas coraz bardziej zaczynam wierzyć w swoje paranoje,czy ja jestem normalna? czy muszę się leczyć? bardzo się boję,że te paranoje nigdy nie miną
  13. aha.... ja natomiast dostaję świra w domu,wychodząc czuję się lepiej
  14. czytałam niektóre wypowiedzi znerwicowanych i bardzo mnie interesuje dlaczego baliście się chodzić do kościoła? nie mam nic konkretnego na myśli,ale jestem ciekawa dlaczego było to dla was wyjątkowo ciężkie
×