Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyszłamama

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Przyszłamama

  1. Witam serdecznie, Jestem tu nowa na forum, miło mi, że mogę nalezeć do Waszej społeczności. Mam duży problem z moim narzeczonym i potrzebuję bezstronnej opinii. Jesteśmy ze sobą 2 lata, a zaręczyny odbyły się 1,5 roku temu, planowaliśmy ślub na lipiec przyszłego roku. Oboje pracujemy, ja mam 26 lat a narzeczony 29, mieszkalismy w jego mieszkaniu i nie mieliśmy żadnych problemów finansowych. Tworzyliśmy raczej udaną para, jesli dochodziło do nieporuzumienia do szybko się godziliśmy. Jestem raczej osobą wybuchową często to ja zaczynałam kłotnie w przypadku spóźnień, czy bałaganiarstwa. To jednak nie były poważne problemy. Jakieś pół roku temy rozmawiałam z narzeczonym na temat tego kiedy moglibyśmy zacząć starać się o dziecko, ja wolałam poczekać do ślubu, on jednak twierdził, że gdyby udało się przed ślubem to by się cieszył. Dlatego tez nie zabezpieczaliśmy się w żaden sposób. Miesiąc temu dowiedziałam się, że jestem w ciązy, narzeczony był wtedy w delegacji, ale nie mogłam się doczekać żeby go poinformować więc podczas rozmowy telefonicznej mu powiedziałam. Usłyszałam dłuższą ciszę w słuchawce, zero radości dopiero po chwili gdy mu się zapytałam czy się cieszy, powiedział bez przekonania, że tak. Sama poszłam do ginekologa żeby potwierdzić bo on wracał dopiero za kilka dni. Gdy wrócił z delegacji nadal nie okazywał radości ani zainteresowania. Zaproponowałam, że może pomyslimy nad zmianą terminu ślubu na wczesniejszy, nadal brak zainteresowania. Kilka dni później miał pojechać do swoich rodziców powiadomić ich o dziecku. Pojechał wieczorem i wrócił dopiero o 2 w nocy. Nie odbierał moich telefonów wtedy, mówił że był zmęczony i chwilę się zdrzemnął u rodziców. Tego wieczoru odbyliśmy długą i nieprzyjemną rozmowę. Powiedział, że nie jest gotowy do roli ojca, że mnie zawiedzie, że się boi itd. Pokłóciliśmy się. W nerwach powiedziałam, że gdyby moi rodzice nic nie wiedzieli o ciązy to bym ją usunęła bo on się nie nadaje na ojca. Oczywiście tak nie myslałam. On wtedy powiedział, że zabierze mnie do kliniki i usuniemy ciąze, a później się rozstaniemy. Byłam w szoku płakałam całą noc. Rano zadzwoniłam przy nim do swojej mamy i jej powiedziałam o tej rozmowie. Narzeczony poszedł do pracy. Później zadzwoniłam też do jego mamy i zapytałam czy wie o ciązy, okazało się, że gdy był u niej w nocy to nic jej nie powiedział. Dowiedziała się dopiero gdy do niej zadzwonił po wyjściu do pracy i powiedział o ciązy i o tym co zaproponował. Zatem mnie okłamał. Zaczęłam szukać nowego mieszkania, nie chiałam z nim zostać. Jeszcze tego samego dnia on mnie przeprosił powiedział, że powinniśmy się pobrac i że chce tego dziecka. Wyprowadziłam się kilka dni później. Powiedziałam mu że nie chce żadnego slubu dopóki się dziecko nie urodzi i nie przekonam się, że będzie dobrym ojcem. Od tego czasu minęły niecałe 2 tygodnie. Narzeczony odwiedza mnie, chce żebym się znowu wprowadziła, chce kupić większe mieszkanie mówi, że kocha jest czuły. Jednak nie wiem czy ktoś taki zasługuje na drugą szansę. Czy coś zrozumiał, czy tylko udaje?
×