Witam wszystkich , nie wiem czy dobrze piszę i wgl. ale cóż mam nadzieję,że ludzie którzy w tym siedzą mi pomogą.Otóż mam 18 lat i nic mi się nie chce,nic mnie nie cieszy( nawet jak zasadniczo miało by mnie coś cieszyć to zawsze znajdę w tym złe punkty[ale mało jest takowych rzeczy,które by sprawiały mi radość]) Nie dogaduję się z rodziną w zasadzie ciągle się kłócę jestem jak 5 kolo u wozu bo i siostra ma mnie mówiąc kolokwialnie w dupie a rodzice praca , praca ,kłótnia,praca.Ojciec generalnie ma na wszystko wjb interesuje go tylko wtedy gdy w domu są wrzaski wtedy zaczyna grozić,że nam wszystkim wpie...,jak matka wraca z pracy zawsze jest kłótnia bo coś ma do mnie,czasami nawet nie wiem co ale jest to zawsze.Próbowałem się już zabić 3 razy ale mi nie wyszło bo za mało tabletek,lub nie podciąłem całej żyły,Rodzice gdy się dowiedzieli co chciałem zrobić najpierw posądzili mnie o to że jestem Gejem a potem gdy nie chciałem powiedzieć ojciec powiedział,że mi wpie.. a jak to nie pomoże to zabierze do domu wariatów i bd leżał na łóżku przypięty pasami,generalnie w domu nie mogę mieć własnego zdania no chyba że pokrywa się ono z zdaniem rodziców.Mam też taki problem sam z sobą ,że czuję czasami jak bym był obok siebie czuję tak jak by coś we mnie było czego nie umiem opisać coś dziwnego a jak próbuję to wyrwać to choć bym nawet nie wiem jak chciał to mi nie wyjdzie.Jestem ciągle zmęczony i zły czasami chce mi się płakać a ja nie wiem czemu,gdy oglądam jakieś filmy i są sceny romantyczne to się sam uśmiecham i wzruszam po czym reflektuję , że jestem facetem i mi nie wolno(bo to chyba nie rola faceta ryczeć na filmach o pierdołach miłosnych),często się uśmiecham gdy widzę ludzi szczęśliwych ale sam nie wiem czemu,może jestem nienormalny ale czuję że coś ze mną jest nie tak a nikomu nie mogę z bliskich powiedzieć to powiem wam,przepraszam was że was zanudziłem swoją paplaniną,ale szczerze proszę o pomoc i wytłumaczenie mi samego siebie.