Witam,
Od dłuższego czasu zastanawiałam się, jak wtrącić się do rozmowy... Chciałam opowiedzieć wam moją "historię", zostać pocieszona i poczuć się lepiej.
Hm, to nie takie łatwe..
Mam pytanie czy wszyscy wiedzą, jak wam jest źle? jak reagują na wasze zachowania bliscy, czy wszyscy są obojętni a może nic nie wiedzą???
Ja czasami całymi dniami mogłabym nie wstawać z łóżka, użalać się nad sobą, płakać w poduszke i odtrącać kąśliwie każdego, kto spróbuje do mnie podejść. Wtedy jednak słysze "ocho, znowu użala sie nad sobą.. weź się w garść, cały świat nie kręci się wokół ciebie, inni mają gorzej... " No chyba, że nic nie słysze, bo nikogo nie ma-a tak jest coraz częściej.
Niekiedy mobilizuje mnie to do wstania, przyklejam sobie pusty uśmiech na twarz i udaje że jest mi dobrze.. Tak naprawde chyba nikt nie zdaje sobie sprawy, że czasami sobie sama z sobą nie radzę. Nic mnie nie cieszy, chociaż nie okazuję tego.