Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ti...

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ti...

  1. Ti...

    Witam...

    Dzięki Poczytam trochę, może wiosna niedługo przyjdzie, to postaram się ją zaktywizować na swój sposób, gorzej będzie z tym dziecinnym pocieszaniem, choć ja raczej mówię - "masz w sobie siłę, walcz" a nie, że wszystko będzie dobrze, bo to ostatnie to tylko pobożne życzenie a nawet kłamstwo. Skontaktuję się z moim psychologiem jak to rozegrać, żeby samemu przy okazji nie wpaść. Dziękuję raz jeszcze, pozdrawiam i życzę powodzenia.
  2. Ti...

    Witam...

    Czy i jak pomagać komuś bliskiemu w depresji? Miałem jakiś czas temu kilka epizodów depresyjnych dłuższych i krótszych, jednak zwykle po ustaniu sytuacji depresjogennej jakoś wracałem do równowagi. Nie inaczej stało się ostatnio - dzięki podjęciu pracy i praktycznie zerwaniu kontaktów z osobą, która była i chyba nadal jest mi jeszcze trochę bliska, wszystko wróciło do normy - patrzę z optymizmem, choć nie euforią w przyszłość. Tyle o sobie, bo tu chodzi o kogoś innego - właśnie o tę "chyba jeszcze mi bliską osobę". Ostatnio znowu nawiązaliśmy kontakt - wiem, że ona cierpi na ciężką depresję, leczy się farmakologicznie - chcę jej pomóc ale nie chcę się za mocno angażować, bo nie chciałbym ani wykorzystać jej słabości, ani samemu nie zostać wykorzystanym, a tak postrzegałem w pewnym momencie nasze relacje, co było głównym powodem ograniczenia kontaktów. Owszem, podejrzewałem u niej depresję - okresy euforii przeplatane apatią i zniechęceniem oraz ograniczeniem kontaktów z rodziną i przyjaciółmi albo znowu kompletnej beztroski, nie zwracania uwagi na nikogo i podejrzewania chyba wszystkich dookoła o złe intencje. To mnie irytowało, dlatego też, gdy pewnego dnia zauważyłem, że była na zboczu rosnącym, postanowiłem przestać się do niej odzywać, nie mówiąc jej o tym i oszukując swoje sumienie, iż spokojnie sobie poradzi oraz tłumacząc sobie, że przecież ratuję siebie i jednocześnie sprawdzam czy jestem jej potrzebny. Obecnie, przypadkowo nawiązałem z nią znowu kontakt, wzmocniłem się, a od tego jednostronnego wypowiedzenia znajomości minęło już 9 miesięcy. Nie wiem, czy jej zwierzenia o chorobie i pobieranych lekach (od około miesiąca) potraktować jak prośbę pomocy, czy tylko stwierdzenie faktu. Chciałbym jej pomóc "moimi sposobami" walczenia z problemami: rozmową, kontaktami z przyrodą ale jednocześnie mam ochotę wziąć nogi za pas i powiedzieć: "to nie moja sprawa, rób jak chcesz - radź sobie sama", zresztą w mojej głowie wciąż tkwi myśl, że nawet gdybym spróbował jej pomóc, to w momencie wyjścia na prostą znowu się odwróci, więc chyba byłoby dla mnie lepiej uprzedzić taki bieg wydarzeń i tuż przed samemu zwinąć żagle ale wiem też, że takie myślenie samo może sprowokować taki obrót spraw. Mam około tygodnia, może dwóch na decyzję (nie ma możliwości byśmy się wcześniej widzieli): 1. Uznać, że pomoc jest potrzebna i zrobić wszystko by jej udzielić lub olać dla własnego bezpieczeństwa. 2. Wyjść z założenia, że jak będzie potrzebować pomocy, to się odezwie i przestać się martwić i niepotrzebnie nie mieszać? W końcu zbyt natarczywym pomaganiem można zaszkodzić, wywołać dodatkowy stres.
×