Przeczytalam Twoj post i chce Ci powiedziec iz ufam, mam nadzieje i zycze Ci (w ogole Wam wszystkim) z calego serca aby bylo lepiej. Duzo, bardzo duzo zdrowia, szczescia i nadziei.
Byc moze zabrzmi to naiwnie, ale choruje na nerw. natrectw, lekowa itd od 4go roku zycia, wiec w jakims sensie zdarzylam przywyknac Jednak z roku na rok jest lo dziwo LEPIEJ. Staje sie bardziej odporna, dojrzala. To duzo pracy, samozaparcia (kiedys leczenia wieloletniego takze) i w moim przypadku zawierzenia bliskim ludziom i Bogu. Ale dziala. Nie jest idealnie - bo natrectwa sa obecne, ale udaje mi sie je wykurzac precz zazwyczaj. JA WIERZE ZE KAZDY MOZE. Dzisiaj wlasnie pierwszy raz od paru lat bylam u psychiatry i dostalam seroxat. Jednak (madry) lekarz to czesto dobry pomysl - dodal mi otuchy, mimo iz ostatnio ich unikalam. Mam nadzieje, ze lek ulatwi mi zycie, pomoze uspokoic mysli do tego stopnia, ze bede juz w stanie zupelnie pozbyc sie choroby.
Tzn stanie sie moim sprzymierzencem w walce z nia, bo domyslam sie ze objawowy i nie zrobi wszystkiego za mnie. Sprawa z neuroprzekaznikami jest zabawnie zakrecona, musze sie jeszcze bardziej wczytac
Dzisiaj lekarz powiedzial, ze to mozliwe, ze choroba oslabnie, a nawet moze zniknac. WIEC UWIERZCIE PROSZE W TO WSZYSCY I NIE PODDAWAJCIE SIE! Ja wiem, ze czasem jest bardzo ciezko, ale warto ! 3mam kciuki za Was wszystkich.
Mam nadzieje, ze gdy kiedys zloze przysiege Hipokratesa, bede juz na tyle silna by sluzyc innym. Wlasciwie szczerze mowiac mysl o tym daje mi wiele sily.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich !