Skocz do zawartości
Nerwica.com

typ_spokojny

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez typ_spokojny

  1. czekalem na szanse, ktorej nigdy nie dostalem. jesli do mnie sie odezwie to pomysle co robic. ale narazie to nie odpowiada na moje smsy, wiec niech sobie zycie jak chce, skoro wygodniej jej beze mnie. jesli ta osoba nie potrafi rozmawiac, to ona (lub ew. wy razem) potrzebowalaby takiej terapii, a NIE TY ! Jesli masz sile to probuj, ale ja ogolnie czarno widze przyszlosc z osobami tego typu. powodzenia w takim razie zycze !
  2. byłem w takim związku i moja dziewczyna zachowywała się jak twój chłopak. to jest męczarnia. nie wiem, czy da się to uratować, a tym bardziej, czy warto. poczytaj sobie mój temat w tym dziale 'wszystko się sypie' jak masz ochotę.
  3. może to drastycznie zabrzmi, ale to też jest jakiś sposób.Pisze tylko i wyłącznie z mojego punktu widzenia.Może troszkę "poczuła się"osaczona i duszona w związku?piszę "" dlatego, że to wynika z problemów jej z samą sobą-Tobie niczego nie zarzucam w tej kwestii.A takie odrzucenie,dystans do niej może zdziałać cuda. Na początku po jej słowach, żeby to kończyć czułem się jak zero. A teraz wydaje mi się, że spotykając się z nią normalnie, robię z siebie głupka. Dziewczyna mnie chyba nie kocha (bo tego nie mówi) wywaliła wszystkie nasze zdjęcia z portali, a ja dalej próbuje coś zmienić. Nie wiem, czy ma sens. Zależy mi na niej i dalej ją kocham, chociaż odczuwam jakąs mniejszą chęć zobaczenia się z nią. Najgorzej będzie na weekend, bo to masa wolnego czasu. Mieliśmy gdzieś wyjść coś zjeść (jej urodziny), ale mam ochotę to odwołać. To jest głupota - dziewczyna ze mną zrywa, a ja jej stawiam obiad, czy kolacje. Czyż nie ?
  4. spotykaj sie z innymi. jak nie jestes typem, ktory potrafi zagadac do dziewczyny na ulicy, to sa np. rozne portale gdzie mozesz zostawic informacje, a nuz ktoras sie odezwie.
  5. no właśnie tacy są ludzie. w chwili obecnej czuje od niej ogromny dystans i na pewno nie zareaguje pozytywnie. ogolnie zastanawiam sie, czy spotykac sie z nia normalnie i 'dawac jej czas', czy olac to i poczekac az sama zateskni (lub nie).
  6. 1. na pewno nie znajdziesz, bo nie ma dwóch identycznych osób. ale nie znasz reszty dziewczyn na tym świecie. 2. widzę tutaj 2 rozwiązania. najlepiej je połączyć : spotykasz się z innymi dziewczynami i zajmujesz się jakimś hobby, czymkolwiek co wymaga dużego czasu.
  7. Dzięki za radę (naprawdę), ale już wyżej napisałem jak to się może skończyć. Czekam na inne pomysły.
  8. Ja też nie wierzę w Boga, chociaż zgadzam się z większością rzeczy, które nauczał Jezus. No właśnie ja się czuję całością z Sandrą (co by nie napisać 'moją dziewczyną') i dlatego nie zrezygnowałem z tego związku, bo on dla mnie dużo znaczy. Jestem tu i próbuje znaleźć sposób, żeby jej pomóc, bo myślę, że problem jest w niej (jak sama stwierdziła jakiś miesiąc temu), a nie w naszym związku. Zakończmy już temat religii, bo nie o to w tym temacie chodzi.
  9. Granie muzyki - to może być część życia. Rozmawianie z kumplami przy piwie - tak samo. Spędzanie weekendów we dwójkę - identycznie. Nie rozstaliśmy się, więc jest częścią mojego życia tak jak każda inna osoba, czy rzecz, z którą regularnie mam kontakt. Iluzją może być np. Jezus, którego niektórzy usilnie chcą wpasować do tego świata (nie miałem na celu obrażenia nikogo). Skupmy się, na tym, że warto pomagać, bo w tym się zgadzamy. Będę wdzięczny za jakiekolwiek rady.
  10. Najgorszy błąd! Teraz wyobraź Sobie, że byś ją stracił i co byś zrobił zabił się z tego powodu? Tak na prawdę musisz zrozumieć to, że trzeba być najpierw sam ze Sobą szczęśliwy i cieszyć się życiem, żeby potem ja dawać komuś innemu, tak to tylko jesteśmy uzależnieni od Osoby Jestem szczęśliwy ze samym sobą, ale ona jest dużą części mojego życia. Nie, nie zabiję się jak ją stracę Po prostu wierzę, że jak się kogoś kocha, to jest się z nim na dobre i na złe. To jest właśnie to złe i ja chcę jej pomóc. jaki to ma związek z moją sytuacją ?
  11. Ona to wszystko wie, oprócz tego wątku dotyczącego problemów psychicznych. W niedzielę wypłakaliśmy się jak nigdy dotąd i wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Nie potrafiła sprecyzować dlaczego ze mną chce skończyć (wyjaśniłem dlaczego tak wybuchłem w sobotę w nocy - wykrzyczałem, że jak nie chcę ze mną pogadać to koniec z tym. te słowa niby ją poważnie zabolały i wtedy jak przepraszałem na drugi dzień to ona już chciała oddawać moje rzeczy). Ostatecznie po tym spacerze i dyskusji, spytała czy dam jej czas i odpowiedziałem 'tak'. Najbardziej mnie zastanawia jak można po 2,5 roku nie potrafić powiedzieć tej drugiej osobie 'kocham cię'. Ona mi mówiła, że nie chodzi o mnie, tylko o nią.
  12. Ma oparcie, chociaż czasami się kłócą. Tak samo to widzę. I to nie tylko teraz. Boję się jej to pokazać i zaczynać temat wizyty u psychologa. Zacznie mówić, że jest dla mnie wariatką i związek się już na pewno zakończy. Dzięki, już czytam ! Ona ma teraz 21 lat, a rodzice się rozstali kiedy miała 19, więc myślę, że efekt jednak nie było aż tak wielki, bo była już dojrzała.
  13. Jak daleko od siebie mieszkacie ? Jak często się spotykaliście ? Ja bym zrobił coś naprawdę wyjątkowego. Np. bez dawania znać, przyjechać do niej z kwiatami i zabrać gdzieś na obiad, czy kolacje. Albo wysłać kwiaty z odpowiednią notką.
  14. Witam, Zarejestrowałem się tutaj, bo ostatnio przechodzę ciężkie chwile w moim związku i chciałbym, żeby ktoś napisał co o tym myśli. Podejrzewam u mojej dziewczyny depresję lub coś podobnego. Opowiem dokładnie co się stało. Odkąd wróciliśmy z wyjazdu (koniec sierpnia) Sandra była jakaś dziwna. Po części wiem, czym było to spowodowało - nie zdała egzaminu na technika (jak wróciliśmy odebrała wyniki). Wkurzało ją jak koleżanki piszą o swojej robocie, a ona nic nie ma. I jakoś w pierwszym/drugim tygodniu września Sandra stała się jakaś obojętna dla mnie. Przez parę dni, po małej sprzeczce, nawet w ogóle się do mnie nie odzywała. Raz już zaczęła pisać rzeczy (na gg) w stylu 'nienawidzę siebie', 'nic nie potrafię', czy że ja i ona razem - to nie ma sensu.Już miałem dość takiego gadania i powiedziałem, że do niej jadę. Wyszliśmy trochę, wyjaśniłem jej sporo. Co do mnie to powiedziała, że jestem mało czuły. Fakt, parę razy mogłem się tak zachować, ale nie przyznam, że byłem jakiś ozięmbły. Raz jak się do niej przytulałem to ona rzuciła tekstem 'dlaczego tak nie robiłeś jak byliśmy nad jeziorem'. Trochę mnie to zabolało. Od tego miesiąca około nie słyszałem żadnego 'kocham cie'. A kiedy o tym mówię, to ona na to, żebym 'nie zmuszał'. Więc nic na ten temat się nie odzywałem, chociaż mnie to dobijało i nie wiedziałem co się dzieje. Byliśmy ostatnio na imprezie w plenerze. Prawie od początku Sara siedziała ze swoimi znajomymi na ławkach, a ja przeważnie blisko sceny ze znajomymi słuchałem i rozmawiałem. Było okropnie zimno i o 17/18 już byłem mocno zmarźnięty. Wtedy poczułem jakby zaczęła mnie łapać gorączka. Widziałem jak Sara dobrze się bawi w tamtym towarzystwie i ją na chwilę poprosiłem i wytłumaczyłem, że zmarzłem mocno i będę szedł (tej nocy jeszcze kumpla nocowałem, bo miał auto w naprawie). Powiedziała, że z kimś do domu wróci i się pożegnaliśmy. Po 22.00 sms ' Krzysiek to nie ma sensu ...' . Miałem gorączkę, a tu jeszcze to. Dzwonię do niej to wyłącza telefon. Następny sms 'nawet nie widziałeś, że mnie tam samą zostawiłeś' (coś w tym stylu). Napisałem jej, że idę do niej pod klatkę to wyjaśnić. Czekam pod klatką parę minut. Podjeżdża auto, ona wychodzi. Ja podchodzę z podwórka do schodów do niej. Wystarszyła się jakby nie wiem co (była po 5 piwach się dowiedziałem później). Pytam 'O co chodzi ? Miałem gorączkę i jestem chory.' Ona mówi, że ją to nie obchodzi. Złapałem ją za ręcę i 'I co, będziesz mnie bił ?' 'Nigdy cię nie uderzyłęm i bym cię nigdy nie uderzył. Przychodzę tu z gorączką, a ty nawet pogadać nie chcesz ?' I wtedy wszystko co dusiłem w sobie wybuchło i wykrzyczałem parę zdań, których żałuję. Jestem spokojnym kolesiem, ale po prostu to wszystko mnie strasznie męczyło i do tego ta gorączka. Przeprosiłem ją za to wszystko wczoraj i wytłumaczyłem jej wszystko, m.in. jak się czułem ostatnio, dlaczego tak wybuchłem i jak wiele to dla mnie znaczy. Kupiłem jej takie serce na łańcuszku to mi to oddała. Byliśmy na spacerze i próbowałem chwycić jej dłoń, ale wtedy się rozpłakała. 'Wszyscy czegoś ode mnie chcą ... Dajcie mi podjąć swoją decyzję .... ' Zapytałem się jej, czy jestem jakimś typem, który ją bije, zdradza, czy nie troszczy się o nią. Sam już się wtedy na maksa rozkleiłem. Ostatecznie ustaliliśmy, że nie oddajemy sobie żadnych rzeczy i mam jej dać czas. Nie potrafiłbym bez niej żyć. Nie miałem wielkich planów, ale myślałem, że za rok/2/3 postaramy się coś wynająć. Z drugiej stronie nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Czasami się wkurza na mnie za różne drobne rzeczy, ale staram się o tym pamiętać i zmieniać to w sobie. Rozmawiałem z paroma osobami o tym i kilka powiedziało, żebym odpuścił sobie jak Sandra nie wie, czego chce. Ale nie chce. Zależy mi na niej, chociaż czuję na sobie to przez co przechodzimy. Jeszcze co mogę napisać ... Ten tekst o biciu jej to może wpływ tego, że jej ojciec uderzył matkę kiedyś i przez to rodzina się rozpadła. Ona też ostatnio mnie pytała czy robiłem sobie wobec niej jakieś plany. To pewnie efekt tego, że ciągle ma w głowę historię swoich rodziców. Nie zdała matury za 1 razem i teraz oblała tego technika. Dlatego jakoś niechętnie idzie jej szukanie jakiejkolwiek pracy, bo pewnie z góry zakłada, że niczego nie znajdzie. Ostatnio miałem z nią napisać CV, ale znowu 'nie chce mi się'. Wydaje mi się, że ten stan to trochę efekt nie robienia nic. Byliśmy ostatnio na wycieczce to jej próbowałem wytłumaczyć 'Zdasz za rok i znajdziesz sobie pracę.' A ona 'Nie, w tym mieście (40 000 miesz.) nie znajdę w zawodzie pracy ... Nie chcę tu mieszkać, bo jest nudno.' Wcześniej raczej nic w tym stylu nie słyszałem. Ogólnie same takie pesymistyczne myśli ... Będę bardzo wdzięczny za jakąkolwiek poradę. Gdyby to pomogło to poszedłbym z nią do psychologa, ale boję się nawet o czymś takim jej wspomnieć, bo uzna, że mam ją za wariatkę i to skończy. Pozdrawiam. P.S. Imiona i miejsca nie są zgodne z prawdą. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
×