Witajcie dzielni forumowicze!
Wasze forum czytam już bardzo długo, ale dopiero wczoraj zdecydowałem założyć konto. Nie myślałem wcześniej o dyskusji z Wami, bo od dawna żyję w swoim świecie, który sprawia mi ból...
Przyznam Wam szczerze, że nigdy nie byłem u specjalisty, ale wiem jakie mam objawy i z czym one się wiążą. Bez dwóch zdań stwierdzam, że jestem chory nerwowo, a być może psychicznie. Moje obserwacje i wiedza z zakresu w/w chorób mówią jednoznacznie - jest źle! Pomimo wszystko mam opór, aby iść do lekarza. Nie ufam im od dawna, bo kilka razy się "sparzyłem" i staram się walczyć sam. Jest mi strasznie ciężko, bo mam odpowiedzialną pracę a każdy błąd kosztuje wiele, wiele nerwów... Nie mam żadnego wsparcia ze strony bliskich. Mama i moje ukochane rodzeństwo o niczym nie wie, bo nie chcę ich obarczać swoimi problemami (mają ich zbyt wiele), a osoba, która powinna być mi najbliższa (narzeczona) wbija mi powoli gwoździe do trumny... Opowiadałem jej co się ze mną dzieje, ale widzę, że to nic nie daje i moje "sprawy" są jej obojętne... Co robić? Muszę walczyć sam, aby nie zgłupieć całkowicie.
Objawy mam różne. Jest ich bardzo dużo i wiem o czym one świadczą. Nie będę wymieniał wszystkich, bo to nie licytacja kto ma ich więcej. Powiem tylko, że mam ich tyle, żeby obdzielić przynajmniej trzech "nerwusów". Do najgorszych zaliczam uczulenie (silna pokrzywa) podczas stresowych sytuacji, częste zawroty głowy z utratą równowagi, silne bóle głowy i brzucha, drżenie rąk, brak kontroli nad swoim zachowaniem i organizmem podczas silnych "wybuchów" neurotycznych (trans, w którym potrafię zdemolować przedmioty), a powrót do normalności trwa wiele godzin. Kołatanie serca, omdlenia, zaburzenia świadomości, brak akceptacji samego siebie i inne aspekty bycia chorym nerwowo uświadamiają mnie, że nie jest ze mną tak, jak być powinno. Robię się aspołeczny i zaczynam się izolować od obcych ludzi. Schizofrenia? Dodam tylko, że to wszystko się pogłębia i zaczynam sobie z tym nie radzić...
Przy życiu trzyma mnie tylko moja pasja i chęć bycia człowiekiem, któremu nie jest obojętny los innych. Pomagam jak mogę, jak tylko potrafię, tylko po to, żeby usłyszeć choć jedno małe dobre słowo. Czasem się opłaca, choć nie zawsze... Widzę od dawna, że Wasze problemy są podobne do moich, ale ja przeżywam je bez pomocy specjalistów i leków, które być może by mi pomogły. Nie wiem, czy powinienem skonsultować się z lekarzem, bo jak już wspomniałem nie ufam im. Leki? Być może, choć już kilkakrotnie zostały mi przepisane inne niż powinny! O czym to świadczy? O tym, że jeśli nie poradzimy sobie sami, to nikt nam nie pomoże. Ja sobie nie potrafię pomóc...
Chciałem Was wszystkich serdecznie pozdrowić, kimkolwiek jesteście! Miło, że jest miejsce, w którym potraficie sobie pomagać. Ja też chciałbym pomóc, ale najpierw ktoś musi pomóc mnie...
NeurotiC