kasiu777 - niestety, nie znam się na nerwicach, depresjach, ale skoro masz na koncie 2 próby samobójcze, to sprawa jest poważna
Trudno mi powiedzieć kiedy to się zaczęło.
Ogólnie we wrześniu mama trafiła do szpitala, w listopadzie miała operację. Dopiero w grudniu doszło do mnie, że to był rak - wczesniej wiedziałam, ale nie dopuszczałam do siebie tej mysli. Od tamtej pory ciągle mam wahania nastroju - od euforii i pobudzenia aż do sytuacji, kiedy najchętniej leżałabym twarzą w dół i udawała, że mnie w ogóle nie ma. Apetyt... równie zmienny jak nastrój. Czasem zjem posiłek dziennie (koło 19), a innym razem opycham się i czuję, że ciągle mi mało. Nawet gdy coś mi się uda, to nie cieszy mnie to. Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach nawet z najlepszą przyjaciółką, zamknęłam się.
najgorsze jest to, co ogarnęło mnie ostatnio - uczucie jakiegoś uwięzienia, nie wiem jak to nazwać. Po prostu nie potrafię pogodzić się z tym jak to jest być człowiekiem, czuję się taka samotna. Bywają lepsze dni, ale ostatnio kompletnie nie mam na nic siły, kompletnie nic.