Witam,
od dluzszego juz czasu szukam rozwiazania moich problemow, zastanawiam sie skad sie biora. Wydarzenia ostatnich lat doporowadzily mnie chyba do nerwicy lekowej. Budze sie zlana potem, zastanawiam sie co mi sie snilo i co to moze oznaczac, czuje ucisk w piersiach, brak mi tchu ... - i to zupelnie bez powodu. Czytalam material naukowy w ktorym auytorzy twierdzili, ze nie ma fatum, ze jedne osoby sa bardziej narazone na przykre doswiadczenia. Rozumie, ze zakladajac szpilki mozna zlamac noge ... ale ... Kilka lat temu pojawil sie moj synek, bardzo ciezko zachorowal i jest niestety dzieckiem niepelnosprawnym. Niedlugo potem rozpadlo sie moje malzenstwo - bo maz nie wytrzymal presji zycia z dzieckiem niepelnosprawnym. Problemy nawarstwialy sie. Traumatyczne wydarzenia spadaly na mnie raz na jakis czas. A to zszywanie glowy mojego synka, wargi, kolejne pobyty w szpitalach ... wciaz jest zle a lekarze nie moga znalesc przyczyny. Kolejne rozbijane bez mojej winy samochody, klopoty zawodowe ... nastepnie napad i oszpecona twarz ... Dlaczego ja? Mam duze grono wspanialych znajomych, fantastyczna rodzine, radze sobie calkiem niezle. Tylko skad to fatum. Jestem osoba lubiana, nie mam wrogow ... A POMIMO TO wciaz budze sie przerazona, ze ktos sie na mnie obrazi, ze bede miala klopoty, ze sobie nie poradze ... Czy to juz czas udac sie do psychiatry ... a moze egzorcysty?