Kilka osób radzilo mi zebym porozmawiala o tym z rodzicami. Tak tez zrobilam,a raczej próbowalam zrobic...Mama mnie chyba wogóle nie sluchala albo nie wziela tego na powaznie. Gorzej bylo z ojcem....byl wsciekly na mnie, ze opuscilam sie w nauce, powiedzial tez ze sie nad soba uzalam i ze ma mi "przejsc", bo teraz liczy sie nauka.Juz drugi raz chyba nie wyjde z taka rozmowa...Boje sie co bedzie w lecie...trzeba bedzie krótki rekaw nosic...a na nadgarstkach sa slady, ktore cos bardzo dlugo nie chca zniknac...no i co jakis czas tez dokladam nowe...Od wczoraj na sile wmawiam sobie, ze to tylko przejsciowe wahania nastroju...nie chce przyjac do wiadomosci ze to moze byc cos takiego jak depresja...
Pozdrawiam serdecznie, Kasia