Skocz do zawartości
Nerwica.com

colino

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez colino

  1. Po ostatnim załamaniu psychicznym, stwierdziłem, że muszę wrócić na terapię. Tym razem zamierzam "przetestować" behawioralno-poznawczą. Dotychczas byłem na psychodynamicznej i Gestalt. Psychodynamiczna wogóle mi nie pomagała, a wręcz szkodziła. Mam takie wrażenie, że po niej się bardzo schematycznie patrzy na różne kwestie życia i szuka w nich jakiś surowych ocen. Gestalt pozwoliła rozwiązać pewne problemy. Wydaje mi się, że jednak pewną wadą tej terapii jest trochę mała ilość komunikatów zwrotnych. Sam dochodziłem muszę przyznać do wielu spraw podczas niej, ale były też okresy długiej stagnacji, kiedy miałem wrażenie, że nie wiem o czym mam mówić. Mam wrażenie, że nie doszedłem jednak w niej do sedna problemów. Obecnie idę na behawioralną, bo zauważyłem, że mam problemy lękowe tj. lęk powoduje zaburzenia mojej percepcji. Ujawnia się on w wielu sytuacjach stresowych i nie umiem go kontrolować. Chcę nad tym skupić swoją uwagę. Czytałem też ostatnio pewną książkę, której autor polecał terapie krótkoterminowe nastawione na jakiś cel. Nie wiem czy do końca się z nim zgadzam, ale na taką się teraz wybieram.
  2. Myślę, że moje problemy pojawiają się w sytuacjach stresowych, szczególnie gdy nie wiem jak sobie poradzić z czymś. Automatycznie wtedy chcę uciec i boję się wyśmiania. Tworzę sobie jakieś mentalne wkręty, które nie umiem odróżnić od rzeczywistości. Moja psychika wyłapuje tylko takie rzeczy, które mają na celu potwierdzić, że jestem beznadziejny. Mój przyjaciel powiedział, że to jest niesamowite, jak inteligentnie scala pewne rzeczy. Chciałbym bardzo nauczyć się nad tym kontroli. Na razie wiem, że muszę być ostrożny, kiedy nadchodzą sytuacje stresowe i w moim umyśle włączają się te lękowe pliki. Mój przyjaciel powiedział mi, że nie umiem się doceniać za to co osiągam. Coś w tym jest, generalnie ciężko mi nawet jest powiedzieć - "udało mi się to i to". Zaraz w moim umyśle pojawia się myśl, ale przecież mogłeś lepiej, albo zostało tyle i tyle do zrobienia, jak ty sobie z tym poradzisz? Na razie czuję się słaby, bardzo bym chciał umieć sobie radzić ze sobą. Dwa dni temu miałem sen, śniło mi się, że jestem ukrzyżowany, a moje ciało jest w ranach, które sam sobie zadaje. Ten sen to taka metafora, jak funkcjonuję.
  3. Wiem co to jest. Przeżyłem to i wraca teraz to do mnie. Lęki sprawiają, że unikam ludzi. Chodź dziś to się czuję odrealniony. Przestaje mi na czymkolwiek zależeć.
  4. Nie chodzę już. Nie mam na to kasy już. Chodziłem na psychodynamiczną, potem Gestalt. Pierwszej w ogóle nie polecam. Rozdrapywanie ran z przeszłości i interpretacje, które terapeuta zgaduje i każe wierzyć, że to prawda, mimo że w środku wie się, że tak nie jest. Gestalt w pewnych kwestiach mi pomógł. Pod koniec moich seansów natomiast ewidentnie widziałem, że terapeuta nie wie jak mi pomóc dalej. Ale i tak był on ok. Natomiast chyba nie ma nic gorszego jak porzucenie pacjenta przez terapeutę, gdy ten doprowadzi człowieka do stanu głębokiej depresji. Tego doświadczyłem na psychodynamicznej. Nawet nie miał wtedy odwagi mnie o tym poinformować. Dowiedziałem się tego od psychiatry do którego chodziłem, z który on współpracował.
  5. Teraz masz takie przemyślenia. Może ich tłumaczysz, usprawiedliwiasz? Zawsze można się pozłościć, wyrazić niezadowolenie, pobyć z tą całą złością. Z czasem się dystansujemy. Mój ojciec nie żyje już od kilku lat. Nie obwiniam. Nie wiem, ja chodziłem i rozdrapywałem te rany. Mi to nie pomogło. Życie to chyba najlepsze lekarstwo, na problemy człowieka, pokazuje mu kim jest i jakie są jego dokonania. Moje mi to pokazało. Obecnie jestem rozbity, właśnie przez siebie.
  6. Dużo można by mówić. Nie uważam obecnie, że chcę do tego wracać. Powiem szczerze wracanie w terapii do sytuacji z dzieciństwa mi nic nie dawało, a raczej powodowało potworne poczucie tego, że wszystko było nie tak. Generalnie przez to czułem się jeszcze gorzej, bo miałem wrażenie, że teraz sam muszę naprawić to czego nie da się naprawić. Rodziców, rodziny nie wybieramy. Obwinianie ich nic nie da. To mój wniosek. Nie mówię, że nie ponosimy konsekwencji ich działań, bo ponosimy, ale rozdrapywanie ran z przeszłości nie leczy. Tylko pogarsza stan. Osobiście uważam, że nie powinno się wracać do przeszłości. Przynajmniej mi to nic nie dawało, jak chodziłem na terapię.
  7. Moje lęki mną rządzą, tak bym streścił to, co się ze mną dzieje. Prócz lęków, jakaś niezdrowa wewnętrzna siła, która przez całe życie kazała mi dążyć do tego, aby być jak najepszym w tym co robię. Nie byłem. Jak na to patrze to powoduję w sobię jakąś spiralę złego samopoczucia. Najpierw jest chęć, biorę się za to aby coś wyszło, nakierowuje na to całego siebie, ale po jakimś czasie, kiedy nie wychodzi, obezwładnia mnie lęk. Dosłownie paraliżuje. Czuję się przegrany swoim życiem i rozczarowany sobą. Życie mnie rozbiło teraz mocno. Widzę wewnętrzną iluzję, jaka mną rządziła. Dążenie do tego, aby być na szczycie w czymś, a właściwie jak szerzej spojrze to prawie we wszystkim czym się zajmowałem, powodowało, że zamykałem się przez prawie całe moje życie na ludzi. Unikałem ich i nie byłem wstanie wytwarzać jakiś głębszych relacji. Bałem się ich oceny. Bałem się, że powiedzą, że jestem niedoskonały. A przede wszystkim bałem się wstydu. Nie wiem jak to powiedzieć, ale z jednej strony dążyłem, aby być lepszy, podczas gdy w środku tak głęboko w sobie czułem się gorszy. Do tego bardzo mocno zazdroszczę wewnętrznie innym sukcesów. Tak tworzyłem w sobie różne iluzje, aby się dowartościować jakoś. Problemy psychiczne miałem od dawna. Jako nastolatek bałem totalnym odludkiem. Teraz jest pod tym kątem lepiej, że mam dosłownie kilka osób, których mogę nazwać przyjaciółmi. Poza tym to wciąż się boję generalnie ludzi, szczególnie wyśmiania. Właściwie teraz nie wiem jak się posklejać. Właściwie to się wstydzę samego siebie i czuję się gorszy od innych. Chodziłem do psychologa, kiedy miałem na to fundusze. Byłem w swoim życiu kilka lat temu w szpitalu psychiatrycznym, kiedy miałem najgorszy w swoim życiu atak depresji. Te terapie pomagały mi zazwyczaj bardzo doraźnie. Właściwie dopiero teraz mnie tak rozbiło, kiedy na nią nie chodzę. Zobaczyłem prawdę o sobie jako słabym człowieku, który nie umie sobie poradzić ze swoim życiem.
×