Hej! witam wszystkich. od kiedy pamietam mialem tendencje do zadreczania sie.rozdmuchywalem drobiazgi do monstrualnych wrecz rozmiarow, rozmyslalem, zylem w napieciu i niepokoju.nie dzialo sie to caly czas.co pewien czas nagle wyskakiwal mi w glowie jakis problem z ktorego robilem wrecz katastrofe.rozmyslalem, stresowalem sie do poki sie sam nie rozwiazal.od ponad miesiaca ubzduralem sobie ze w autobusie miejskim zostalem nakluty igla zakazona hiv.jechalem rano do pracy, byl tlok a za mna stal podejrzany wygladajacy na narkomana osobnik.nie czulem ani uklucia ani nie bylo zadnych sladow krwi.wiem ze jest to niedorzeczne ale przesladuje mnie to przekonanie prawie caly czas.wczesniej mialem podobne jazdy z hiv ale byly uzasadnione ryzykownymi kontakyami i robilem testy(negatywny wynik).teraz to urojenie momentami wylacza mnie z zycia.nie wiem czy to hipochondria, nerwica czy cokolwiek innego.musze dodac ze jestem dosc nerwowy i bywam zastresowany jakimis glupotami.napiszcie prosze co to? czy to nerwica lekowa, urojenia, poczatki jakiej schiozfrenii? pozdrawiam i licze na odpowiedzi