Zarejestrowałem się na Waszym Forum bo mam, no cóż - nerwicę.
Objawia się ona w atakach trwających około godziny, podczas których czuję silny ból/ucisk w gardle i klatce piersiowej. Na początku myślałem, że jest to powiązane z moim schorzeniem - mam kłopoty z sercem (tachykardię) spowodowane podwyższonym poziomem trójglicerydów we krwi. Jednak, już od dłuższego czasu leczę się aktywnie, puls i ciśnienie mam wzorcowe a poziom trójglicerydów zbijany dietą i farmakologią do normy. Przez dłuższy czas trwania kuracji ataki ustąpiły całkowicie. Teraz jednak wróciły.
Bywam zestresowany w momentach, gdy nie mam najmniejszych powodów do stresu. Myślałem, że może podłożem jest stres spowodowany szukaniem pracy, jednak nawet po jej znalezieniu nie ustępuje.
Mam wieczne problemy ze snem, na które nie pomaga żaden z tradycyjnych sposobów. Codziennie budzę się niewyspany i całkowicie bez energii.
Często irytuję się na rzeczy, które wiem, że nie powinny mnie irytować.
Najgorsze jest to, że patrząc zdroworozsądkowo nie widzę przyczyn takiego stanu rzeczy, a pomysły, na które czasem wpadam nawet mi wydają się pozbawione sensu. Nie mam na głowie kredytów, długów, stresującej pracy, problemów sercowych (młodym mężem wspaniałej kobiety), dzieci w drodze, a jednak nadal jest coś nie tak, jak powinno.
Zapewne niejedna osoba na tym Forum borykała się z podobnymi problemami. Byłbym wdzięczny za jakąś radę lub wskazówkę w tej materii.
Tylko proszę bez długich i bolesnych psychoanaliz, jak proponowano Adasiowi Miałczyńskiemu :)
Pozdrawiam
