Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lenka1988

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Lenka1988

  1. W takim razie spróbuję :) Dzięki wielkie za radę :)
  2. Wiesz próbowałam już tylu rzeczy na ten pęcherz począwszy od takich najprostszych naturalnych metod, m.in. żurawiny, wody z cytryną, a skończywszy na antybiotykach na zapalenie pęcherza i tabletkach na nadreaktywny pęcherz i tak naprawdę nic z tego mi nie pomogło więc wątpię, żeby to był rzeczywisty problem z pęcherzem, bo przecież badania by to wykazały a leki wyleczyły :)
  3. Na początku lekarka była pewna, że to zapalenie pęcherza, ale badania moczu nic nie wykazały, USG tak samo, więc wysłała mnie do urologa. Urolog z kolei kazała zrobić tomografię nerek i całego układu moczowego i też wszystko wyszło ok. Dostałam więc leki na pęcherz nadaktywny czy coś takiego i dalej nic. Po prostu nauczyłam się, że jak np. jadę do szkoły ponad godzinę autobusem to nic nie piję, przed każdym wyjściem sikam kilka razy i tyle. Ale wkurza mnie to strasznie bo tak naprawdę cały czas jest tak samo ;/ Terapię skończyłam niedawno, trwała 3 m-ce. Pani terapeutka niby otworzyła mi oczy na pewne rzeczy i staram się jej rady wykorzystywać w życiu, ale jak widać terapia nie pomaga natychmiast po problemy z sikaniem są cały czas a ostatnio znowu się nasiliły ;/
  4. Mam na imię Kasia i podobnie jak Wszyscy tutaj zmagam się chyba od zawsze z nerwicą. Już jako dziecko zawsze byłam bardziej wycofana, wstydliwa i wystraszona. Mimo tego, że niegdy w życiu nic strasznego ani też traumatycznego mi się nie przytrafiło (mam kochających rodziców, dobrą sytuację w domu), to wraz z dorastaniem zaczełam zuważać coraz więcej dziwnych symptomów. Pierwszy atak nastąpił kiedy byłam w gimnazjum - nagle będąc w kościele poczułam, że mam starszną suchość w gardle i nie mogę przełknąć śliny (mimo tego, że musiałam). Ten stan utrzymywał się u mnie ponad rok(w tym czasie odwiedziłam chyba wszystkich specjalistów). Po pewnym czasie, kiedy przyzwyczaiłam się do tego stanu, że nie potrafiłam przełknąć nawet śniadania, sytuacja zaczeła mijać i tak jak się nagle pojawiła tak też nagle minęła. Jeszcze czasem w stresujących sytuacjach lubi się pojawić. Potem był szereg dolegliwości związanych z nerwicą serca (tutaj również miałam zrobione wszystkie możliwe badania, które nic nie wykazały). W tym wypadku nerwica była na tyle silna, że dodatkowo pojawił się strach przed śmiercią i nabawiłam się depresji.Byłam wtedy kilka miesięcy przed maturą. udałam się wtedy do psychiatry, która potwierdziła nerwicę lękową + depresję. Leczyłam się pół roku, maturę pisałam na lekach, ale zdałam :) Podczas wakacji poznałam mojego obecnego narzeczonego i... Nerwica minęła. Teraz od prawie dwóch lat borykam się z problemem ciagłego parcia na pęcherz. Po raz kolejny badania nie wykazują u mnie rzeczywistej choroby. Pierwszy atak nerwicy nastąpił przed maturą, drugi przed obroną pracy inzynierskiej. Teraz jest trochę lepiej choć nie ukrywam, że ciągły ucisk na pęcherz bardzo utrudnia mi życie. Wiele osób uważa mnie za symaptyczną i wesołą dziewczynę i nikt nie potrafi uwierzyć, że już od tylu lat mam takie problemy. Ja sama staram się patrzeć z optymizmem na świat i zawsze tłumaczę sobie, że nerwica to przecież nie rak ani inna śmiertelna choroba. Czasem pomaga, choć tak naprawdę chyba nigdy nie będę umiała się pogodzić z tym , że tyle wspaniałych chwil i najlepsze lata mojego życia wielokrotnie przyszło mi spędzać w poczekalniach chyba wszystkich lekarzy specjalistów i na faszerowaniu się lekami na uspokojenie. W tym momencie mojego życia jeszcze nie potrafię uwierzyć w to, że nerwica może całkiem minąć. Ale mam cichą nadzieję, że może kiedyś zrobi mi taką niespodziankę :) Pozdrawiam Was Wszystkich baaaaaaaaaaaaardzo gorąco :)
  5. Hej Wszystkim!! Jestem tu nowa i tak jak większość z Was mam ten sam problem, który zaczął się juz prawie 2 lata temu. Na początku nie umiałam w to uwierzyć, że ciągłe parcie na pęcherz może wynikać z nerwicy mimo tego, że jakieś 5 lat temu lekarz psychiatra właśnie tą chorobę u mnie zdiagnozował. Kilka miesięcy temu zaczęłam psychoterapię i po kilku spotkaniach wydawało mi się, że umiem nad tym świnstwem zapanować i że nerwica nigdy już nie wróci. Teraz, 2 m-ce po zakończeniu terapii znowu problem wrócił i sama nie wiem co jeszcze można zrobić. Mam pytanie do tych, którzy mówią, że "rozciąganie" na nowo pęcherza może pomóc ulżyć w cierpieniu. Czy naprawdę tak się stanie jeśli nad tym poćwiczę? Bo to na razie chyba jedyne wyjście w moim przypadku pozdrawiam Was wszystkich bardzo gorąco
×